*Uwaga! W tym rozdziale jest duży spoiler z anime i mangi! Czytacie na własną odpowiedzialność!
------------------------------------------
Kilka dni później po zdjęciu tych piekielnych bandaży wróciłam do swoich obowiązków. Mianowicie do uczenia DiDi jak obchodzić się z rannymi. Jednak nie tylko to zajmowało mi czas. Przez te kilka dni zaczęłam bardziej interesować się tytanami co spowodowało więcej spędzonego czasu z Hanji. Opowiadała mi najróżniejsze wiadomości o tytanach i uczyła mnie ich głębszej anatomii. Bywało nawet, że pomagałam jej w eksperymentach. Dzień po dniu myślałam o tym kto siedzi w tytanie kolosalnym jak i opancerzonym. Nie otrzymywałam jednak żadnych rezultatów. Mimo to nie miałam zamiaru się poddać. Pewnego dnia siedziałam z moim oddziałem w sali konferencyjnej i omawiałam z nimi nowy sposób walki. Nagle drzwi do sali się otworzyły i do środka wszedł Levi. Po jego ubiorze widać było, że właśnie sprzątał. Pokazał mi gestem, że chce ze mną rozmawiać sam na sam. Podeszłam do Vincenta i wyszeptałam:
- Wyjdźcie na chwilę dobrze. Zawołam was.
- Tak jest. Idziemy.
Powiedział Vincent i wyprowadził resztę z sali. Usiadłam na stole, a w tym czasie Levi powoli do mnie podchodził jednocześnie zdejmując chustkę z ust.
- A więc? W jakiej sprawie przyszedłeś?
Levi stanął metr ode mnie i krzyżując ręce na piersi powiedział:
- Dawno cię nie widziałem. Za to Hanji wręcz przeciwnie.
- I co?
- Zaniedbujesz mnie.
Z każdym kolejnym zdaniem coraz szerzej się uśmiechałam.
- Chyba nie jesteś zazdrosny?
- Nie. Po prostu chcę spędzać z tobą trochę więcej czasu.
- A co byśmy w tym czasie robili?
- Co tylko będziemy mogli.
Po tych słowach podszedł do mnie jak najbliżej mógł i złączył nasze usta w namiętnym pocałunku. Co chwila robił przerwę na wzięcie oddechu i znów zaczynał wpychać język w moje usta. Trwało to kilka minut aż w końcu przypomniało mi się, że przecież za drzwiami stoi mój oddział. Przerwałam to i podeszłam do drzwi otwierając je. Zobaczyłam mój oddział stojący na baczność.
- Możecie już iść.
- Tak jest!
Odpowiedzieli i rozeszli się. Wróciłam do sali i zwracając się do Leviego powiedziałam:
- To teraz mamy więcej czasu dla siebie.
*Time skip*
W końcu po chyba dwóch godzinach udało mi się od niego uwolnić i pójść swobodnie do mojego pokoju. Pół dnia spędziłam nad czytaniem książek o rzeczach najczęściej związanych z fantastyką. Tak, jestem fanką książek fantastycznych. Podczas czytania jednej z nich ktoś nagle zapukał do drzwi.
- Proszę.
Do pokoju wszedł Vincent.
- Sierżantko. Kazano mi pani przekazać, że dzisiaj jest pani nocny dyżur.
- No dobrze. Dziękuję za informację.
Vincent skinął lekko głową i wyszedł. W tamtym momencie chciałam udusić tego kto wymyślił nocne dyżury. Gdy słońce zaszło wyszłam z pokoju i zaczęłam się przechadzać po budynku. To było takie nudne. Musiałam chodzić do wszystkich pokoi i sprawdzać czy wszyscy się w nich znajdują. W końcu dotarłam do ostatniego pokoju, w którym jak dobrze pamiętam mieszkali Berthold i Reiner. Już chciałam zapukać i wejść gdy nagle usłyszałam, że o czymś rozmawiają. Przyłożyłam ucho do drzwi i zaczęłam słuchać. Wiem, że to niegrzecznie, ale też niegrzecznie było im przerywać prawda? Ledwo było co słychać przez te grube drzwi, ale w końcu udało mi się usłyszeć co nieco.
CZYTASZ
(SnK) Droga do szczęścia
FanfictionW tej historii pokaże wam jak żyła w Shingeki no kyojin (Atack on titan) moja bohaterka Dizzy Denck.