30.Kontrola

185 17 6
                                    

Następnego dnia razem z Levim, Erenem i Hanji mieliśmy zrobić pewien eksperyment. Spotkaliśmy się na dość otwartym terenie i gdy nasze spojrzenia się wymieniły, Hanji odezwała się mówiąc:

- No! To możemy zaczynać!

- A co niby będziemy robić?

Spytałam z ciekawością.

- Eksperyment będzie polegał na zobaczeniu, czy da się kontrolować Erena, gdy straci kontrolę.

Wszyscy zamilkli. Tylko Eren patrzył na Hanji z przerażeniem.

- No to zaczynamy!

- Chwilę!

- O co chodzi Eren?

- Co mam teraz zrobić?

- Po prostu zmień się w tytana, a my zajmiemy się resztą!

- No dobrze.

- Czekaj!

Krzyknęłam.

- Najpierw wyjaśnij nam co my mamy robić!

- Już mówię. Ty będziesz musiała kierować Erenem jak marionetką, a kiedy eksperyment się skończy to Levi wyciągnie Erena z ciała tytana. Rozumiecie?

- Chyba...

Odpowiedziałam z niepewnością.

- No to zaczynajmy.

Westchnął znudzonym głosem Levi. Eren ugryzł się w rękę, zmieniając się w tytana. Muszę przyznać że wyglądał zupełnie inaczej niż inne tytana, co robiło na mnie nie małe wrażenie. Zaczepiłam się o niego trójwymiarowym manewrem, stając mu na ramieniu. Myślałam co mógłby zrobić do eksperymentu. Nagle zobaczyłam daleko przed nim wielki kamień. Zaczęłam do niego krzyczeć:

- Eren! Idź do tego kamienia!

Nie zareagował. Postanowiłam mu pomóc. Zahaczyłam się o jego ramiona i odskoczyłam jak najdalej do góry i z jak największą siłą uderzyłam go nogami w plecy. Zaczął iść do przodu dokładnie tak jak chciałam. Gdy doszedł do kamienia, wbiłam mu w kark miecz i krzyknęłam:

- Podnieś ten kamień!

Schylił się i podniósł go. Wyznaczyłam sobie wcześniej oczami gdzie ma go położyć i znowu popchnęłam go w tym kierunku. Powoli zaczął nieść kamień i w końcu dotarł do miejsca gdzie miał go położyć. Wbiłam mu miecz w rękę po czym upuścił kamień w wyznaczone miejsce. Stanęłam mu na ramieniu, wykończona całym tym „sterowaniem" i mówiłam do siebie:

- No. Widocznie będę musiała cię tak teraz niańczyć co?

Nagle usłyszałam te słowa:

- Odsuń się Dizzy!

Szybko odskoczyłam na bok i zobaczyłam że Levi wycina z tytana Erena. Po wycięciu go wróciliśmy do Hanji i złożyliśmy raport na temat eksperymentu. Hanji była tym wszystkim zachwycona, zwłaszcza tym że eksperyment się powiódł i będzie można zapanować nad Erenem, ale tylko ja i Levi będziemy mogli to zrobić.

- Tak w ogóle to czemu Dizzy nie może sama mnie kontrolować?

Spytał Eren.

- Dlatego że nie nauczyłam się jeszcze cię wycinać z ciała tytana.

Odpowiedziałam.

- Oczywiście pracujemy nad tym.

Dodał Levi. Rzeczywiście mogłam robić to sama, ale nie do końca umiałam jeszcze wycinać Erena tak, żeby wyszedł z tego w całości. Na szczęście to było jedyne co nam zawadzało. Po zrobionym eksperymencie wróciliśmy wszyscy do budynku. Dowiedzieliśmy się że przyjechali nowi kadeci. Eren słysząc to pobiegł szybko w miejsce gdzie przebywali. Pobiegłam za nim, żeby mieć pewność że nie zrobi nic głupiego, poza tym to ja miałam mieć go na oku. Gdy dotarłam za nim na plac gdzie stali nowi kadeci zobaczyłam że rozmawia z dziewczyną o czarnych włosach i w czerwonym szaliku i niebieskookim blondynem. Po chwili reszta kadetów również zaczęła z nim rozmawiać. Widocznie to byli jego przyjaciele. Podeszłam do nich i stanęłam obok Erena. Wszyscy odsunęli się kilka kroków od niego, a czarnowłosa dziewczyna złapała Erena i odsunęła go ode mnie krzycząc:

- Eren! Co to za jedna?!

- Mikasa! To jest sierżantka Dizzy i nie zwracaj się tak do niej!

Mówiąc to odepchnął dziewczynę i podszedł do mnie zaczynając mówić:

- Przepraszam za nią. A właśnie! Dizzy, to są moi przyjaciele: Mikasa, Armin, Jean, Connie, Sasha, Reiner, Berthold, Christa i Ymir.

- Miło mi poznać.

- Ona będzie prowadzić wasze treningi.

Zaczął opowiadać im jaka ja jestem świetna i tak dalej, a ja nie czułam się dobrze słysząc jak mnie tak chwali. Nie lubię kiedy ktoś tak robi, ponieważ ja wcale nie czułam się taka świetna. Byli lepsi ludzie ode mnie. Gdy Eren skończył wszyscy zaczęli się na mnie gapić z podziwem oprócz Reinera, który wyszedł z tłumu i podchodząc do mnie powiedział:

- Ile lat jesteś w zwiadowcach?

- Dwa.

Odpowiedziałam martwym głosem. Zaczął na mnie kpiąco patrzeć.

- I jesteś taka dobra tak? Przecież ty mi nawet nic z ręki nie zabierzesz, bo za wysoko!

Tymi słowami wytykał mi mój niski wzrost. Wkurzyłam się wtedy nie na żarty. Jednak, nadal wyglądałam na spokojną, żeby nie zwracać na siebie uwagi i westchnęłam:

- To może poćwiczymy sobie teraz.

Zaśmiał się mówiąc:

- No dobrze. Jeśli chcesz.

Odeszłam kilka kroków od niego i stanęłam, patrząc na niego. W pewnym momencie ruszył w moją stronę z zamiarem uderzenia mnie. Po nie całych dwóch minutach Reiner leżał już na ziemi z jękami bólu, a ja stojąc nad nim odezwałam się mówiąc:

- Następnym razem pomyśl zanim coś powiesz to może nie zaboli tak bardzo.

Po wypowiedzeniu tych słów, podeszłam do Erena i jego znajomych, którzy trzęśli się teraz ze strachu (oprócz Mikasy) i kładąc mu rękę na ramieniu westchnęłam:

- Przyprowadź ich jutro do mnie.

- Tak jest.

Odpowiedział, po czym wróciłam do budynku. Gdy weszłam do mojego pokoju, zaczęłam się powoli zastanawiać czego ich jutro nauczę: walki, czy dyscypliny?

(SnK) Droga do szczęściaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz