Chodziłam z nią po całej okolicy. Z jej twarzy nawet na chwilę nie schodził uśmiech. O to mi właśnie chodziło. Zachwycała się wszystkim dookoła nie ważne co spotkałyśmy. W końcu dotarłyśmy na łąkę. Pobiegła ze śmiechem w łąkę i zaczęła tańczyć pośród kwiatów.
~Perspektywa Elisabeth~
Nie mogłam przestać cieszyć się z tego pięknego krajobrazu. Nigdy nie byłam na takiej pięknej łące. Zmęczyłam się tańcem i położyłam się na trawie. Niebo było takie niebieskie i pełne puszystych chmur co było trochę zaskakujące jak na porę jesienną. Nagle przypomniała mi się moja starsza siostrzyczka. Podniosłam się z trawy i postanowiłam zebrać dla niej kwiaty. Gdy zebrałam wystarczająco dużo popatrzyłam się w stronę miejsca gdzie ją zostawiłam. Wbrew moim oczekiwaniom jej tam nie było. Zaczęłam się rozglądać po całej łące i nagle zobaczyłam ją. Stała pod niedużym drzewem na środku łąki. Podbiegłam do niej i stanęłam obok. Gdy już chciałam jej podać kwiaty zauważyłam że pod drzewem coś jest. To był drewniany krzyż wbity w ziemię, na którym była powieszona kurtka taka sama jaką nosiła Dizzy. Mój uśmiech zniknął z mojej twarzy. Popatrzyłam się na Dizzy, która była wpatrzona w krzyż i wyglądała na smutną.
~Perspektywa Dizzy~
Stała obok patrząc na mnie z litością. Nagle podeszła do krzyża i położyła przed nim zebrane kwiaty. Potem podeszła do mnie, złapała mnie za rękę, pociągnęła w dół do jej poziomu i przytuliła mówiąc:
- Nie smuć się siostrzyczko. Ta osoba na pewno chce żebyś była teraz szczęśliwa. Poza tym jestem tu i nigdy cię nie opuszczę.
Po tych słowach poczułam jak łzy spływały mi po policzkach. Odwzajemniłam uścisk i wyszeptałam jej do ucha:
- Wiem siostrzyczko...
Po chwili podniosłyśmy się obie i poszłyśmy z powrotem na ulicę. Nagle do głowy wpadła mi pewna myśl.
- Elisabeth, poczekasz na mnie?
- Oczywiście.
- Zaraz wracam.
Pobiegłam w stronę siedziby zwiadowców. Wróciłam do niej z założonym trójwymiarowym manewrem.
- Elisabeth, czy chciałabyś pochodzić po murze?
Dziewczynka uśmiechnęła się szeroko i odpowiedziała:
- Tak pewnie że chcę!
- To wskakuj mi na plecy.
Zrobiła to co powiedziałam i w mgnieniu oka byłyśmy już w powietrzu. Dziewczynka syciła się powietrzem, które wiało na jej twarz. Widać było że była z tego zadowolona, a nawet sama to wykrzyczała przytulając się do mnie mocno. Gdy znalazłyśmy się na murze Elisabeth zeskoczyła z moich pleców i pobiegła w zdłórz muru. Zatrzymała się na jego skraju i popatrzyła w dół. Podeszłam do niej i objęłam ją ręką. Patrzyła na krajobraz za murem i cicho spytała:
- Czy kiedy tytanów nie będzie będziemy mogli wyjść na ten teren?
- Oczywiście że będziemy mogli.
Dziewczynka odwróciła głowę w moją stronę, zdjęła moją rękę z jej ramienia i złapała za nią. Było późno więc musiałam zabrać Elisabeth z powrotem do szpitala. Weszłam razem z nią do jej pokoju i zdjęłam z niej kurtkę. Dziewczynka wskoczyła na łóżko i przykryła się kołdrą. Gdy już miałam wychodzić nagle zatrzymałam rękę przed klamką drzwi i odwróciłam się do niej.
- Elisabeth.
- Tak?
- Czy podobał ci się ten dzień?
CZYTASZ
(SnK) Droga do szczęścia
FanfictionW tej historii pokaże wam jak żyła w Shingeki no kyojin (Atack on titan) moja bohaterka Dizzy Denck.