Dodatek specjalny

184 17 4
                                    

*dwa miesiące po śmierci Dizzy, na niebiańskich łąkach*

~Perspektywa Dizzy~

Z radością patrzyłam jak Elisabeth biega po Niebiańskich łąkach. W końcu zatrzymała się obok mnie i razem usiadłyśmy na trawie. Zaczęłyśmy robić wianki z Boskich kwiatów. Nie było tam nawet tak źle, bo wszystkie anielice nosiły białe sukienki łącznie ze mną i miało się skrzydła. Jednak smutne było to, że dosłownie wszystko było białe. Nagle przyszła do nas Sonia mówiąc:

- Dizzy? Może chciałbyś zobaczyć co się dzieje na ziemi?

- A to jest możliwe?

- Tak, oczywiście. Wystarczy tylko pójść do Boskiego lustra.

- A co z Elisabeth?

- Pójdę z wami!

- To w takim razie mogę iść.

Wszystkie razem poszłyśmy do Boskiego lustra. Gdy dotarłyśmy na miejsce zobaczyłyśmy jezioro, które wyglądało jak ze szkła.

- I co mam teraz zrobić?

- Po prostu spójrz w jezioro i dotykając go pomyśl jakie miejsce chcesz zobaczyć.

Zrobiłam tak jak powiedziała. Na samym początku chciałam zobaczyć co robią moi przyjaciele. Zaczęłam od DiDi. W jeziorze ukazał się jakiś nieznany mi dom. W ogrodzie za domem stała DiDi, która w tej chwili pielęgnowała kwiaty. Zauważyłam, że ma pierścionek zaręczynowy na palcu.

- A więc jednak doczekałam się chwili, w której będzie miała męża.

Powiedziałam do siebie. Następnie chciałam zobaczyć Erena. Jezioro pokazało siedzibę zwiadowców, a w niej zobaczyłam Erena, który zostawał awansowany na wyższy stopień.

- Widzę, że jemu też się powodzi.

Następnie chciałam zobaczyć mój oddział. Tafla jeziora pokazała teren poza murem. Zobaczyłam, że Rose została sierżantką.

- Moja krew.

Reszta mojego oddziału została dowódcami. Cieszyłam się z tego powodu. Jednak po zobaczeniu moich przyjaciół coś sobie uświadomiłam.

- Siostrzyczko, czy coś się stało?

- A czemu pytasz?

- Bo zrobiłaś się smutna.

- No dobrze przyznaję, jestem smutna.

- Dlaczego?

Spytała Sonia.

- Ponieważ patrzę na tych wszystkich szczęśliwych ludzi i jestem zaskoczona, że tak szybko o mnie zapomnieli.

Dziewczyny popatrzyły po sobie. W końcu odezwała się Sonia mówiąc:

- Nie wszyscy o tobie zapomnieli.

To było dla mnie zaskoczenie.

- Niby kto o mnie nie zapomniał?

Sonia mi nie odpowiedziała. Zaczęłam patrzeć ze smutkiem na jezioro. Nagle coś na mojej dłoni błysnęło mi przed oczami. Spojrzałam na nią i zobaczyłam pierścionek. Był taki delikatny, że zapomniałam już, że mam go na palcu. Właśnie wtedy przypomniało mi się skąd go mam.

- Ten pierścionek to...to od Leviego!

- Przypomniałaś sobie.

Powiedziała szczęśliwie Elisabeth. Szybko dotknęłam jeziora i pomyślałam o Levim. Jezioro pokazało miejsce mojego nagrobku. Od czasu mojej śmierci nie miałam pojęcia gdzie leży mój grób. Zaskoczyło mnie to, że leży pod drzewem, obok nagrobku Sonii.

- Nie rozumiem. Jak pokazanie mi mojego nagrobka ma mi wyjaśnić co robi teraz Levi?

- Przypatrz się uważnie.

Odpowiedziała Sonia. Spojrzałam jeszcze raz na jezioro i wtedy zobaczyłam. Zobaczyłam Leviego, który stał przed moim nagrobkiem i patrzył na niego. Na ten widok łzy napłynęły mi do oczu.

- On nie zapomniał...on naprawdę pamięta!

Ze szczęścia aż chciało mi się krzyczeć.

- Tak bardzo chciałabym teraz do niego podejść!

- To możliwe.

Powiedziała Sonia.

- Niby jak?

- Po prostu zejdź jako anioł na ziemię i powiedz mu to.

- Nie mówiłaś mi, że tak się da!

- Bo nie było ku temu okazji.

Zrobiłam tak jak powiedziała. Rozwinęłam swoje skrzydła i poleciałam na ziemię. Po chwili dotarłam na miejsce i zobaczyłam go.

- Levi!

Krzyknęłam, ale on nie zareagował. Próbowałam go nawet dotknąć, ale to też nie działało. Byłam tam tylko duchem, a nie ciałem. Znów zaczęłam płakać, ale tym razem ze smutku. W końcu nie mogłam go dotknąć, ani mnie nie słyszał, więc co mogłam zrobić.

- Levi...usłysz mnie proszę...przecież ja tu jestem...

Mówiłam tak dalej, ale on nadal nie reagował. Szlochałam tak przez kilka minut aż w końcu usłyszałam:

- Dizzy?

Podniosłam głowę i zobaczyłam, że Levi próbuje znaleźć mnie wzrokiem.

- Levi! Jestem tutaj!

W końcu zaczął patrzeć w moją stronę. Wystawił rękę by mnie dotknąć, więc dotknęłam jego ręki. Widocznie to poczuł, bo zaczął trzymać moją rękę.

- Dizzy...jesteś tu?

- Oczywiście, że jestem.

Łzy smutku zamieniły się w łzy szczęścia. W końcu zaczęłam czuć jego rękę, a on zaczął mnie widzieć. Przytuliłam się do niego i powiedziałam:

- Kocham cię Levi!

- A ja kocham ciebie Dizzy.

Staliśmy tak przez kilka minut aż w końcu musiałam wracać na górę. Jednak zatrzymał mnie mówiąc:

- Przyjdziesz jeszcze kiedyś?

Uśmiechnęłam się i powoli odlatując odpowiedziałam:

- Zawsze będę przychodzić. Obiecuję...

Po czym odleciałam...



To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Dec 28, 2015 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

(SnK) Droga do szczęściaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz