Rozdział 20

589 23 5
                                    

Zayn

Rano obudziłem się około 11. Szybko się ubrałem po czym zadzwoniłem do swojej córki. 

- Halo?- odezwał się kobiecy głos w słuchawce

- Cześć Kim

- O cześć. Co tam u ciebie? 

- Nic. Jest może koło ciebie Gracie? 

- Jest

- A mogłabyś mi podać ją do telefonu 

- Pewnie 

- Halo?- odezwała się Gracie 

- Cześć córeczko 

- Tatuś 

- Co u ciebie? 

- Nic. Tęsknie za tobą 

- Ja za tobą też ale za kilka dni wracam 

- Dopiero za kilka? 

- Te dni szybko zlecą. Obiecuję 

- Nie prawda. Zawsze te dni są długie

- To może ty codziennie będziesz rysować dla mnie jeden obrazek, aż do mojego powrotu?

- Wtedy dni szybciej zlecą? 

- Tak 

- Dobrze. To idę zacząć rysować 

- Dobrze. Do zobaczenia wkrótce

Gracie się rozłączyła. Chciałbym zabierać ją ze sobą w trasę ale Kim nie wyraża zgody. Uważa, że kiedy jestem w trasie to pije o wiele więcej. To bzdura. Zdarza mi się wyjść z chłopakami do klubu ale w obecności Gracie nie będę przesadzał z alkoholem. Gdybym zabierał ją w trasę to by poznała Waltera. Na pewno by się polubili. Oboje lubią rysować. Gracie jest zawsze otwarta na nowe znajomości ale moja zona jej to utrudnia. Kim uważa, że Gracie powinna zadawać się tylko z dziećmi bogatych osób. To absurd. Nigdy nie uważałem się za bogatą osobę. Może i mam duży dom z basenem ale to mnie nie zadowala. Wolałabym mieszkać w małym mieszkanku gdzie mógłbym się wyciszyć. Gracie jest bardzo podobna do mnie względem charakteru. Też jest spokojna i nie zadowala ja luksus w jakim żyjemy. Woli żyć tak jak inne dzieci. Woli wracać cała brudna z podwórka tak jak inne dzieci. Może to jest moja winna? W końcu jestem rozpoznawalny i ludzie znają tez moją córkę. A może po prostu moja żona przesadza? Mi i Kim już od dłuższego czasu się nie układa. Kimberly jest cały czas zazdrosna o Mary. Nawet kazała mi ja zwolnić. Nie mogę o tym powiedzieć Mary bo przestała by ze mną chodzić na spacery, na których dobrze mi się z nią rozmawia. Z Mary mogę zawsze szczerze pogadać albo się pośmiać. Kiedy jestem z nią to zapominam o tych ciągłych kłótniach z Kim. Chciałbym wrócić już do domu do córki ale wiem, że znowu pokłócę się z żoną. Wtedy chcę być jak najdłużej poza domem.

Po rozmowie z Gracie poszedłem zjeść szybkie śniadanie. Wracając ze śniadania zauważyłem Kim, która próbowała od kluczyć drzwi od pokoju. Od razu się uśmiechnąłem. To trochę śmiesznie wyglądało. 

- Pomóc?- spytałem? 

- Jakbyś mógł 

Mary się odsunęła, a ja próbowałem od kluczyć drzwi. Po jakieś 1 w końcu mi się udało.

- Dziękuję- odezwała się dziewczyna z uśmiechem na twarzy 

- Nie ma za co- odpowiedziałem odwzajemniając uśmiech- Skąd wracasz?

- Ze śniadania 

- Nie widziałem cię 

- Bo było trochę tłocznie. Kiedy ty zamawiałeś to ja akurat wychodziłam 

- I tak długo próbowałaś od kluczyć drzwi? 

- Niestety tak 

- A gdzie masz Waltera? 

- Cindy i Ben go gdzieś zabrali. Nie podziękowałam ci jeszcze za wczorajszy spacer 

- Nie musisz. Miło było wczoraj z tobą na spokojnie porozmawiać

- Mi również 

- Na następny koncert zabiorę ze sobą Gracie. Walter nie będzie się nudził

- Twoja zona się zgodzi? Cindy mówiła, że Kim nie pozwala ci zabierać Gracie na koncerty 

- No bo nie pozwala. Uważa, że te koncerty to nie jest odpowiednie miejsce dla 6-latki. Przez to nigdy nie zabierałem ze sobą Gracie bo nie chciałem się pokłócić o to z Kim no ale moja córka strasznie za mną tęskni. Ja za nią tak samo. Przynajmniej spędzę z nią więcej czasu

- Nie boisz się, że pokłócisz się o to z Kim?

- Nie za bardzo. Muszę już iść. Zobaczymy się później

- Jeszcze raz dziękuję 

- Nie ma sprawy 

Poszedłem do swojego pokoju. Głupio się czuję okłamując Mary. Ona chciałby wiedzieć, że moje i Kim relacje nie są już takie same jak kiedyś. Zresztą to już jej powiedziałem o moich relacjach z ojcem więc nie chcę jej jeszcze bardziej martwić. Powiem jej w swoim czasie. Na razie chcę się nacieszyć tą przyjaźnią i dobrymi relacjami z Mary dopóki jeszcze takie są. 

Wieczorem odbył się mój i chłopaków koncert. Mary nas uczesała, a Cindy wystylizowała. Pięć minut przed rozpoczęciem koncertu chłopaki wyszli na scenę i zaczęli przygrywać. Mary siedział razem z Cindy przy stoliku, a Walter koło nich grał na mojej drugiej gitarze. Coraz lepiej mu to wychodziło. Jest mi żal Waltera, że nie zna swojego ojca. Ten dupek Jason nawet nie wie jakiego ma wspaniałego syna. Mam nadzieję, że Mary kiedyś pozna jakiegoś faceta, który zastąpi Walterowi ojca. 

Nadszedł czas abym wyszedł na scenę. Podszedłem do mikrofonu i się przedstawiłem po czym dziewczyny zaczęły piszczeć. Przyglądałem się uważnie twarzom dziewczyn z dwóch pierwszych rzędów. Zawsze tak robię. Mam dobrą pamięć do twarzy. W pierwszym rzędzie zauważyłem dziewczynę, która ma znajomą twarz. Na pewno była już na moim koncercie. Co prawda nie pamiętam jej imienia ale to chyba mało istotne. Rozglądałem się po całym stadionie. Nagle zauważyłem swoich rodziców. Mama cały czas się uśmiechała, a tata wyglądał jakby był tutaj za karę. 

- Dzisiaj są urodziny mojego zmarłego dziadka, który był mi bardzo bliski. Mój dziadek zmarł kilka kilka dni przed ukończeniem mojej szkoły. Po jego śmierci napisałem piosenkę, którą znacie ale nie wiem czy wszyscy wiedzą, że ta piosenka jest o moim dziadku. Zaśpiewam teraz piosenkę I Miss You

Wszyscy fani włączyli latarki w swoich komórkach aby zrobić odpowiedni klimat do tej piosenki. Gdy zaczynałem śpiewać to w moich oczach pojawiły się łzy. Raz po raz zerkałem na swojego ojca. Dokładnie nie widziałem twarzy mojej mamy ale mogłem stwierdzić, że też miała łzy w oczach, a mój ojciec... a mój ojciec po prostu stał i mi się przyglądał. Na jego twarzy nie było żadnych emocji. Po co on tutaj przyjechał? Aby mnie wkurzyć? 

Cause I Love You // Zayn MalikOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz