Rozdział 8

898 89 13
                                    

Każdy zostawia po sobie komentarz.
Każdy :)

Z lekkim uśmiechem na ustach oparła się o barierkę oddzielającą ją od dużej sceny. Kolorowe światła migały i dodawały temu miejscu odpowiedniego klimatu. Ze wszystkich stron otaczali ją niesamowicie głośni ludzie, którzy kochali muzykę jej przyjaciół. Bo mogła tak ich jeszcze nazywać, tak? Przecież przeżyli razem tyle niezapomnianych i magicznych chwil. Kochali się jak prawdziwa rodzina, a wszystkie ich wspólnie przygody tylko utwierdzały ją w tym fakcie. Skoczyli by za sobą w ogień, a tymczasowy brak kontaktu był dla nich wszystkich wielką katorgą. Nikt przecież nie lubi się rozstawać. Nie lubimy kiedy osoby, które kochamy odchodzą i nie wiemy kiedy wrócą. Nie wiemy czy usłyszymy ich cudowny śmiech lub czy zobaczymy magiczne iskierki w oczach. Czy kiedykolwiek znowu będziemy w ich ramionach i czy kiedykolwiek przeżyjemy jeszcze jedną magiczną chwilę.

-10! 9! 8! 7! 6! 5! -Zaczęło się odliczanie do pojawienia się zespołu na scenie. Rozejrzała się dookoła. Niektórzy skakali w miejscu i pszczeli jak opętani. Inni wyglądali jakby za chwilę mieli zejść na zawał. Wszyscy byli podekscytowani, a brunetka miała wrażenie, że za chwilę straci słuch. -2! 1! 0! -Odliczanie się skończyło a na podwyższenie wskoczył zespół. Dziewczyna z zachwytem wpatrywała się w przyjaciół, którzy byli w swoim żywiole. Widać było, że są gdzie ich miejsce i robią to co naprawdę kochają. Skakali i śmiali się kiedy któryś z nich pomylił słowa lub patknął się. Fanom posyłali zniewalające uśmiechy lub buziaki.

-Witaj Nowy York! -Krzyknął do mikrofonu Calum, kiedy przestali grać dwie pierwsze piosenki. Wszyscy zgromadzeni pisneli.

-Na początku chcielibyśmy podziękować za to, że przyszliscie. Za to, że nas wspieranie i jesteście z nami w tych radosnych i trudnych chwilach. - Dodał Ashton.

-Za to, że liczy się dla was nasza ciężką praca. Za to, że mimo licznych plotek na nasz temat nadal tu jesteście. Za to, że zawsze ratujecie nas przed upadnięciem. -Tym razem głos zabrał Luke.

-Prawdziwy zespół ratuje fanów. Prawdziwi fani ratują zespół. -Pałeczkę przejął Michael. Po dwóch minutach krzykach ludzi i słyszalnym płaczu paru fanek, zespół zaczął grać "She's kinda hot". W następnej kolejce poszły kawałki: "Good Girl" i "Don't Stop". Kiedy wszystkie instrumenty ucichy a jeden z chłopców powiedział tytuł następnej piosenki wszystko się zniszczyło. Całe szczęście na twarzy Ashley wyparowało, a zamiast tego pojawił się ból i łzy. Wiedziała, że ten moment będzie miał miejsce wcześniej, czy później. Jednak nie sądziła, że stanie to się tak szybko. Spojrzała na Michaela i razem z nim zaśpiewała tekst piosenki.

-She sleeps alone,
My heart wants to come home,
I wish I was,
I wish I was,
Beside You.
She lies awake,
I'm trying to find the words to say,
I wish I was,
I wish I was,
Beside You!

kik story 2 | m.c. |Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz