Jutro Epilog. Przeczytaj notkę!
-Co byś zrobił gdyby bliska Ci osoba odeszła? -Zapytała ciekawa dziewczyna i spojrzała prosto w niepewne tęczówki chłopaka.
-Na przykład Ty? -Zapytał zmieszany i odwrócił wzrok, żeby skryć przed nią ile bólu sprawiła mu żądając to pytanie.
-A jestem bliską Ci osobą, Michael? -Odpowiedziała zupełnie innym tonem niż wcześniej. Bała się odpowiedzi na to pytanie. Nie była pewna tego czy jest dla niego kimś ważnym. Kimś za kim czekał by godzinami. Tęsknił i zwierzał się z swoich myśli, dylematów. Kimś, kto siedział by godzinami w jego głowie. Po prostu kimś bliskim.
-Nawet nie wiesz jak bardzo. -Wyszeptał i zbliżył swoją twarz do jej. Swoimi ustami dotknął delikatnie jej policzek, który zaczynał się powoli czerwienić. -Prawdopodobnie nie czuł bym nic. -Odpowiedział na zadane wcześniej pytanie.
-D-Dlaczego? -Czuła jak jej oczy zachodzą łzami. Nie mogła uwierzyć, że Michael nie poczuł by chociaż odrobinki smutku.
-Ponieważ umarł bym razem z Tobą. -Wyszeptał, patrząc jej prosto w oczy. Pociągnęła niedbale nosem, a po policzku spłynęła jej jedną łza, którą za sobą niosła kolejne. Chłopak przyciągnął jej drobne ciało do siebie, tuląc ją z czułością, jakiej nie miała od śmierci jej rodziny. Jego słowa sprawiały, że na jej sercu powstał kolejny ciężar, który musiała unieść. Jednak nie wiedziała czy należał on do tych złych.
-Nie z-zostawisz mnie, prawda? -Zapytała załamującym się głosem.
-Jasne, że nie słoneczko. -Odsunęła się lekko od niego i znowu spojrzała w przygaszone tęczówki chłopaka. Wziął jej mokre policzki w swoje duże dłonie i powoli starł kciukiem łzy. Znowu pocałował jej policzek i wyszeptał do ucha, że nigdy jej nie zostawi.
-Dziękuję. -Słowa, ledwo słyszalnie opuściły jej usta. Chłopak w niezrozumieniu zmarszczył brwi.
-Za co? -Powiedział równie cicho.
-Za to, że jesteś. -Ponownie wtuliła się w jego tors.
-I już nigdy nie odejdę. -Objął ją ramionami.
-Ja też, Mikey, ja też.
Jednak nie wiedzieli, że życie nie zawsze daje nam to co chcemy. Często wystawia nas na próby, przez które nie możemy spać w nocy i normalnie funkcjonować. Jesteśmy na rozdrożu dróg, a szansa jest tylko jedna. W tym momencie wybór jest trudny, jednak gdy go już dokonamy, żałujemy. Żałujemy, że nie wybraliśmy tamtego wyjścia, które teraz wydaje się o wiele lepsze. Jednak jest już za późno... I tak samo postąpiła Ashley. W tamtym momencie, kiedy siedziała na parapecie w swoim mieszkaniu, kiedy decydowała się ma ten krok... Jakiś głosik w jej głowie podpowiadał jej, że tak będzie najlepiej. Że nikt nie będzie tęsknił, że nikt, chociaż raz, nie pomyśli o niej w nocy, kiedy nie będzie mógł zasnąć. Lecz teraz, po tych wszystkich słowach Michael'a, Luke'a, Bonii i Dylan'a, wie że postąpiła źle. Że teraz powinna spędzać czas w ramionach Clifford'a, a nie leżeć w szpitalu, tracąc życie.
Dlaczego w życiu popełniamy takie błędy?
Okay...
To z epilogiem to taki żarcik #heheszki. Lmao
Nie mam jakoś weny, a rozdział pisałam dosłownie przed chwilą, so...Komentuj!
CZYTASZ
kik story 2 | m.c. |
Fanfictionpotrzebujesz światła tylko wtedy gdy zapada mrok Tęsknisz za słońcem tylko wtedy gdy zaczyna padać śnieg Pojmujesz, że ją kochasz, gdy pozwolisz jej odejść Zauważasz, że byłeś na szczycie tylko wtedy, gdy spadasz na dno Nienawidzisz drogi tylko wted...