Fuck you! chapter 3

1.3K 64 0
                                    

Obudziłam się w nie swoim łóżku.
Wyskoczyłam z niego jak oparzona próbując przypomnieć sobie zdarzenia z wczoraj.Przecież mieli mnie zanieść do ,,mojego'' domu. Otworzyłam ,,kogoś'' szafę i wyjęłam z niej za dużą koszulkę. Domyśliłam się, że była to koszulka Shawn'a.

Pachniała nim.

Ubrałam ją i szybko zeszłam na dół. Gdzie czekali już na mnie chłopacy. Wszyscy patrzyli na mnie z wielkimi uśmiechami. Calum z Mike'iem byli w samych bokserkach. Natomiast Luke z Ashtonem byli tylko w dresach.
Wpatrywałam się w nich chyba troszkę z długo ponieważ zaczęli się cwaniacko uśmiechać.

Poczułam jak się rumienie.

Odwróciłam szybko wzrok aby na nich nie patrzeć. Była to nie udana próba bo mój wzrok ciągle wracał na ich umięśnione torsy.

Kurde Ann. Skończ się na nich patrzeć. Skarciłam się w myślach.

Postanowiłam popatrzeć na swoje buty które nagle stały się bardzo interesujące. Widząc moją reakcję Calum nie potrafił przepuścić tej okazji i postanowił mnie jeszcze bardziej zawstydzić.

Co za gałgan jeden.

- Wiesz wiemy, że takie widoki w twoim życiu nie zdążają się zbyt często no ale mogła byś przestać pożerać nas wzrokiem.?- zapytał. Postanowiłam nie dawać mu z tego za dużej satysfakcji.

- Mieszkam ze starszym bratem Idioto. I on ma lepszą klatę od was wszystkich razem wziętych.

- pffff. - parsknął Mike.- nikt nie ma lepszej klaty ode mnie.

- Mylisz się. - zaczęłam się śmiać.

- Nie śmiej się. Taka jest prawda.- Był zły, co doprowadzało mnie mimowolnie do kolejnego napadu śmiechu.

-Kiedyś ci go pokażę i zabaczymy czy wtedy będziesz tego taki pewien. - powiedziałam z chytrym uśmieszkiem.

- Chcesz śniadanie? - zapał Shawn. Zmieniając ten nie zręczny dla Mike'a temat.

- Podziękuję. I tak muszę już wracać do domu.

- Nie ma mowy. Nie pamiętasz wczorajszej rozmowy?- Zapytał tonem nie uznającym sprzeciwu.

- Ale już się dobrze czuję.- zaczęłam marudzić jak małe dziecko.

- Zostajesz u nas jeszcze 2 dni. Aż zobaczymy, że wszystko jest ok.

- Dobra. - powiedziałam z jadem w głosie. - Ale nie myślcie sobie, że ujdzie wam to na sucho.

- A co wolisz na mokro? - zapytał Luke z chytrym uśmieszkiem. Po czym puścił do mnie oczko.

-Jesteś dupkiem Luke. Od zawsze o tym wiedziałam a ty właśnie w tym momencie utwierdziłeś mnie w tym przekonaniu.

- Ejjjjj... mała czemu ty masz moją koszulkę na sobie?- zapytał Shawn.

- No sory, że śpiąc nie pomyślałam o zabraniu ubrań na zmianę.

- Sorki. Ale nie chcieliśmy cię budzić a przeszukiwać cię w poszukiwaniu kluczy chyba dla ciebie nie było dobrym pomysłem co? - powiedział ze zwycięskim uśmiechem.

- Dobra wygrałeś.

To wszystko było dla mnie takie nie jasne. Niby czemu mają mnie pilnować skoro jestem już prawie pełnoletnia? Przecież to nie ma sensu. Moje rozmyślania przerwał głos Luke'a.

- Odwieziemy cię w środę.

-Zgoda ale pierw wytlumacz mi jedno. Czemu tak z dnia na dzień banda kretynów zaczyna się mną interesować, co?.- poczułam się niepewnie zaczynając ten temat, ale nie było już odwrotu.

Different than the other's.||5SoS|| W TRAKCIE POPRAWYOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz