Kiss chapter 9

1K 37 3
                                    

Luke

Wybiegła jak poparzona z samochodu kierując się w stronę domu. Jakby chciała za wszelką cenę uniknąć rozmowy ze wszystkimi dookoła.
Gdy wszedłem do domu po dziewczynie nie było już ani śladu. Natomiast zostałem obiektem informacyjnym dla moich kochanych kolegów.

-Czemu tak szybko wbiegła na górę? Co jej zrobiłeś?- zaczął wypytywać Calum grożąc mi zabawnie palcem.

-Gdzie była? Czy coś jej zrobili?- Tym razem odezwał się Shawn.

-Nie wiem nic mi nie powiedziała. Widzieliście gdzie poszła?- nie chcę na nią naciskać ale wolałbym się upewnić ze siedzi w pokoju cała i zdrowa.

-Pobiegła jak oparzona na górę.- Mike wskazał mi kierunek.

-Może jutro uda mi się z niej coś wyciągnąć.- mówiąc to i tak znałem prawdę.- W ogóle wiecie z kim gadała Ann jak po nią pojechałem?- widząc ich niezrozumiałe wyrazy twarzy kontynuowałem.- Z tym dupkiem Brian'em.

-Co od niej chciał?-zapytał Calum.

-Nie wiem, ale kiedy mnie zobaczył odjechał a Ann nie wydawała się  zadowolona z ich rozmowy.- nie wiem co ten dupek jej nagadał ale jak go dorwę to nie bedzie dla niego przyjemne spotkanie.

-Myślisz, że powiedział jej o naszych wcześniejszych intencjach co do niej?- mówiąc to Mike nie wydawał się być jakoś przejęty zaistniałą sytuacją. Co z nim jest nie tak.

-Kurwa.-przeklnąłem.

-Musimy jej to szybko wytłumaczyć zanim oceni nas zbyt pochopnie.- westchnął Shawn leniwie przeciągając się na krześle.

-Gdzie jest Ashton?- Dobrze wiem gdzie jest teraz Ashton, ale każdytemat do ucieczki dobry jest.

-Odwieźliśmy go do domu.- mówiąc to Mike dziwnie zmrużył oczy.

-Dobra przynajmniej jeden problem z głowy.- odetchnąłem z ulgą.

-Sean zostaw mnie ty dupku!- słysząc krzyk dobiegający z góry ruszyliśmy o mało nie zabijając sie na schodach. Otworzyłem drzwi od mojego pokoju i zobaczyłem nadal śpiąca Ann.

-Ann obudź się.- mówiłem i potrząsałem nią jednocześnie. Otworzyła opuchnięte oczy a jej cała twarz była mokra od łez.

-Co się stało?- zaczęła się jąkać a ja mimowolnie ją przytuliłem.

-Nic się nie stało, krzyczałaś przez sen.

-Przepraszam...- powiedziała ściszając głos i spoglądając na swoje dłonie. Wyglądała tak uroczo i niewinnie.

-Nie szkodzi po to tu jesteśmy. By ratować damy w opałach. - powiedział czarnowłosy ukazując  dumnie pierś.

-Tey najpierw trzeba mieć co eksponować, a nie stać na wystawie z deską w ręku.- nawet w takich sytuacjach potrafiła być szczera do bólu.

-Dasz radę pójść jeszcze spać?- chyba zadałem trochę głupie pytanie jak na powagę sytuacji, ale wciąż zastanawia mnie imie chłopaka którego krzyczała .

-Postaram się.

- Zostanę tu z tobą.

-Dobrze jakby co to jesteśmy na dole.-Shawn poklepał we framugę i wyszedł.

-To jak? Lulu?- poruszyłem zabawnie brwiami aby chodź trochę rozluźnić atmosferę.

-Dobrze... ale najpierw wezmę prysznic.

-Oczywiście, już ci pokazuję gdzie jest łazienka.- tak jak powiedziałem tak zrobiłem. Zaprowadziłem dziewczynę do łazienki po czym pobiegłem na dół do chłopaków.

Different than the other's.||5SoS|| W TRAKCIE POPRAWYOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz