Suck my.. Chapter 1

266 19 5
                                    

Ann

Łup.

Łup.

Łup.

Wstałam na równe nogi słysząc ciągłe uderzenia w ścianę. To pewnie tylko znowu schlany sąsiad.

Nic nowego.

Uderzenia nasilały się z każdą minutą a ja powoli rozmyślałam nad kupnem niańki dla tego faceta, aby chociaż drzwi od domu mu otwierała. Zdając sobie sprawę z tego, że już nie zasnę wstałam z łóżka i zarzuciłam na siebie czarną, wisząca na krześle bluzę. Byłam ubrana jedynie w szary top oraz krótkie czarne spodenki do połowy pupy, co mi nie przeszkadzało ponieważ w mieszkaniu jest ciepło i nie mieszka tu żaden napalony facet.

Łup.

-Kurwa!-słyszę kobiecy krzyk zza ściany.

Łup.

-Chris!-znów.

-Chyba ten facet se ze mnie jaja robi aby o godzinie drugiej w nocy dziwki do mieszkania sprowadzać. -mruknęłam pod nosem.

Wstawiłam kawę w ekspresie i oparłam się dłońmi o blat, próbując powstrzymać się od pójścia do tego dupka za ścianą. Nie mogę teraz tak po prostu robić sobie wrogów. Wzięłam kilka głębokich wdechów i wzięłam w ręce gotowy kubek kawy. Usiadłam na blacie wyspy kuchennej pijąc czarny napój.

Łup. Łup. Łup. Łup.

No kurwa nie.

Zaskoczyłam z blatu odkładając
wcześniej kubek i skierowałam się w kierunku drzwi wyjściowych. Otworzyłam je z hukiem wychodząc na klatkę schodową. Stanęłam przed sąsiednimi drzwiami i postanowiłam dać sobie jeszcze jedną szansę na uspokojenie.

-Ssij..!

Zaczęłam walić pięściami o drewnianą powłokę drzwi, przez co krzyki ucichły.
Usłyszałam jak męski głos uspokaja zapewne krzyczącą wcześniej kobietę i zaczął zbliżać się do drzwi. Po chwili przede mną stanął wysoki blondyn z czarnym pasemkiem na grzywce.

-Czego?!-zapytał szorstko.

-Niektórzy ludzie o tej godzinie próbują spać.-mruknęłam speszona, widząc jak chłopak lustruje moje ciało wzrokiem.

-Wiesz, mnie twoje problemy ze snem nie obchodzą mała.-uśmiechnął się zadziornie.

-Nie miałabym takich problemów gdybyś uciszył swoją dziewczynę.-warknęłam zmniejszając odległość pomiędzy nami.

-Że ona?-zapytał uchylając drzwi i wskazując na siedzącą, na łożku nagą, tlenioną blondynkę. Skinęłam głową.-To tylko jakaś przypadkowa laska.-wzruszył ramionami.

-Każdą napotkaną laskę tak wykorzystujesz?

-Nie każdą, tylko te ładne.-wyszczerzył się jak głupi.-Jak nie za rucham przez jakieś dwa dni, to nawet z torbą na głowie jakoś pójdzie.-westchnęłam zrezygnowanie.

-Wyświadcz nam obojgu przysługę i ucisz swoją laskę, a nasze drogi więcej się nie zejdą.-mruknęłam.

-W takim razie ty zrób coś dla mnie i dołącz do nas.-powiedział wskazując na łóżko.-I tak już nie zaśniesz, także trójkącik ci nie zaszkodzi.-puścił oczko.

Co prawda nie zasnę ale nie widzi mi się noc z jakimś napaleńcem.

-No napewno wskoczę do łóżka obcemu facetowi.-prychnęłam odpychając zbliżającego się blondyna.

-Jestem Chris.-powiedział popychając mnie na ścianę.-Teraz nie jestem już obcy i możemy się zabawić.-szepnął do mojego ucha.

-Chyba Bóg cię opuścił.-warknęłam i kopnęłam go prosto w krocze, na co zawył z bólu.

Szybkim krokiem weszłam do mieszkania, trzaskając drzwiami i rzuciłam się na kanapę w salonie. Włączyłam Xboxa i odpaliłam przypadkową grę aby się odstresować. Padło na jakąś strzelankę.

Długa noc przede mną.

~~~~*~~~~

Obudził mnie dzwonek telefonu. Nie mam pojęcia kiedy zasnęłam, oraz ile puszek energetyków wypiłam, ale salon wyglądał okropnie. Głowa pulsowała z bólu a nogi odmawiały posłuszeństwa.

Powoli zwlekłam się z kanapy, z trudem  nie przewracając się o własne nogi. Udałam się do przedpokoju, gdzie na szafce znajdował się mój telefon. Odebrałam nawet nie sprawdzając kto dzwoni.

-Halo?-zapytał znany mi bardzo dobrze głos.

-Jess?-zapytałam.

-No pewnie a kto inny?-zapytała ze śmiechem.-Jeszcze raz zmienisz numer nic mi o tym nie mówiąc, to uduszę cię osobiście.

-Przepraszam, ale to bardziej skomplikowane niż myślisz.-mruknęłam.

-Masz kaca?-zapytała ściszając głos, jakby nie chciała aby ktoś inny ją usłyszał.

-Nie, po prostu zarwałam nockę.

-Gdzie ty jesteś?-zapytała z troską w głosie.-Waliłam do drzwi i nikt nie otwierał.

-Jess nie ma mnie w mieście.-powiedziałam najciszej jak tylko mogłam.

-Jak to nie ma?!-wrzasnęła, przez co syknęłam z bólu przeszywającego moją głowę.

-Normalnie, nie ma i nie będzie.

-Masz mi to wyjaśnić McKenzie!-po raz kolejny krzyknęła.

-Wyprowadziłam się.., do San Francisco.

-Czekaj.. Czemu?

-To nie jest rozmowa na telefon.-stwierdziłam.

-W takim razie wsiadam w samolot i lepiej żebyś była gotowa mnie odebrać z lotniska.-powiedziała, na co wybuchłyśmy śmiechem.

-Zadzwoń jak będziesz wsiadać do samolotu.

-Jasne, oczekuj mnie za niedługo!

Odłożyłam telefon z powrotem i postanowiłam ogarnąć trochę mieszkanie, a było co.

~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~

Łapcie rozdział :)

¥~Huke Lemmings~¥

Different than the other's.||5SoS|| W TRAKCIE POPRAWYOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz