Changes. Chapter 5

204 16 11
                                    

Oparłam się o ścianę i dopiero wtedy zdałam sobie sprawę, że Jess zostawiła tu swój telefon. Podeszłam do niego aby sprawdzić czy urządzenie aby na pewno należało do rudowłosej i zamarłam w bezruchu patrząc na ekran telefonu.

Ann

Cholera.

Nie.
Nie.
Nie.
Nie.

-Halo? Ann?-usłyszałam w słuchawce telefonu cholernie dobrze znany mi głos.-Odezwij się proszę.

Odsunęłam się od telefonu nie wiedząc co ze sobą zrobić. Zaczęłam się wycofywać kręcąc z niedowierzaniem głową, przez co wpadłam na szafkę z wazonem który upadł na podłogę rozbijając się z hukiem. Przestraszona wybiegłam z mieszkania i udałam się w kierunku galerii gdzie znajdowała się Jess.

Luke

-Ann! Kurwa wszystko okay?!-krzyczałem na cały pokój, przez co chłopacy także zwrócili na mnie uwagę.
Usłyszałem tylko szybkie kroki i zatrzaskujące się drzwi.-Kurwa.-westchnąłem chowając twarz w dłonie.

-Co jest stary?-zapytał Mike, chyba jako jedyny przejęty tą sytuacją.

-Jess do mnie zadzwoniła..

-I?-zapytali chórem zaciekawieni.

-Na początku słyszałem jej głos po czym pojawił się jakiś koleś i..-przełknąłem głośno ślinę.-I Ann.

-Jak to?!-krzyknął Calum.

-Srak to!-wydarłem się.

-Przesłyszało ci się.-powiedział obojętnie Ashton.-Mówisz nam to juz trzeci raz tylko tym razem ją usłyszałeś, dwa dni temu widziałeś ją na mieście a wczoraj to w ogóle siedzieliście przy tym samym stole co nie?-zapytał z drwiną.

-Trzeba było mi powiedzieć zanim się rozłączyła to ogarnęlibyśmy jej położenie debilu!-krzyknął Michael.

-Ale ona się nie rozłączyła..

Kolorowowłosy już się nie odezwał tylko wyrwał mi telefon i zaczął coś pisać na komputerze.

-Ta dziewczyna nas skłóciła a my jeszcze dla niej przeprowadziliśmy się do San Francisco, do tego pewnie cie wrobiła i tak na prawdę smaży sobie dupę gdzieś na Florydzie, szczęśliwsza niż my tutaj.-warknął Ashton.

-Trzeba było kurwa nie jechać debilu.-powiedział Calum.

-Mam!-krzyknął Michael podskakując na krześle.

-Jedziemy tam?-zapytał podekscytowany Calum.

-Nie.-warknąłem.

-Nie?-zapytali zdziwieni.

-A jak to sobie wyobrażacie?-westchnąłem bezradnie.-Że wpatrujemy jej do mieszkania i powiemy jej, że od dzisiaj znowu będziemy jej pilnować, a jej plan chuja zdziałał?-zaśmiałem się gardłowo.-Zrobimy to inaczej.

Ann

Wbiegłam do ulubionej kawiarni rudowłosej i odrazu podbiegłam do jej stolika.

Different than the other's.||5SoS|| W TRAKCIE POPRAWYOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz