Z każdą chwilą przeglądania się tej dwójce czułam coraz mocniejszy ból w sercu. Też bym tak chciała się z moim chłopakiem godzić.
-Będziesz musiał się do mnie przeprowadzić.-powiedziała z wielkim uśmiechem Amy.
-Wiem...-mruknął niezadowolony.
Ann
Chciałam już im przerwać i porozmawiać z Luke'em myśląc, że nie dowiem się chwilowo o co im poszło ale myliłam się.
-Czy możliwe jest, że to nie moje dziecko?-zapytał blondyn z nadzieją.
Że kurwa co?!
Czy on właśnie stwierdził, że ona jest z nim w ciąży?!
-Uważasz mnie za jakąś dziwkę?-zapytała zakładając ręce na klatce piersiowej.
-Nie. Tylko tak zapytałem.
Z trudem powstrzymywałam się od wybuchu płaczu. Nie mogę uwierzyć, że już nigdy nie będzie tak jak wcześniej. Luke zostanie ojcem a ja samotną panną kurwa z jakimiś zasranymi kotami.
Nie mogłam się już powstrzymać przez co z moich ust wydobył się cichy szloch. Zasłoniłam twarz ręką aby sytuacja się nie powtórzyła i wbiegłam z mieszkania.
-Ann!-usłyszałam za sobą krzyk Luke'a przez co zaczęłam biec jeszcze szybciej.-Zatrzymaj się do cholery!
Starałam się jeszcze bardziej przyspieszyć ale gdy tylko odwróciłam się by spojrzeć czy blondyn nadal za mną podąża potknęłam się i upadłam na ziemię. Chłopak skorzystał z okazji i dobiegł do mnie biorąc mnie na ręce.
-Zostaw mnie!-krzyknęłam.
-Chociaż raz porozmawiaj ze mną szczerze.-powiedział i otworzył drzwi od samochodu wkładając mnie do niego.
-Ann mogę wiedzieć co ty właśnie odpierdzieliłaś?!-zapytał wściekły Mike.
-Raczej Luke powinien wam to powiedzieć.-szepnęłam ponieważ tylko na tyle było mnie stać i zaczęłam bawić się palcami które nagle stały się bardzo interesujące.
Czułam na sobie wzrok wszystkich przez co nie wytrzymałam i wyszłam z samochodu co prawda kulejąc przez upadek. Mieszkanie Amy znajdowało się 3 ulice od mojego domu więc na spokojnie doszłam do niego w 10 minut. Gdy otworzyłam drzwi przypomniało mi się, że nie zamknęłam drzwi bo nie miałam kluczy. Zdjęłam buty i weszłam do salonu w którym było zapalone światło.
-Hej mamo, hej tato.-mruknęłam widząc siedzących na kanapie rodziców.
Inni cieszyli by się powrotem rodziców po siedzeniu 2 tygodnie z tym debilem zwanym moim bratem. Niestety moi rodzice interesują się tylko moimi ocenami i jak zrobię coś złego. Normalnie mają mnie w dupie przynajmniej tak mi się wydaje.
-Cześć córcia. Jak w szkole?-za gadał tata.
-Spoko. Jak zwykle.-powiedziałam od niechcenia. Nie miałam już ochoty dalej ciągnąć tej rozmowy więc próbowałam się wymigać od dalszej wymiany zdań.-Idę do pokoju jakbyście czegoś chcieli to wołajcie.
Wbiegłam po schodach do pokoju i opadłam bezradnie na łóżko. Ona jest z nim w ciąży Ann. Już nigdy z nim nie będziesz zrozum to i zajmij się Jess. Mówiła mi moja podświadomość. Nie chciałam w to wierzyć. To nie mogła być prawda. Wszystko jednego dnia zjebało się do reszty. Jeden zły ruch i mam zjebane całe życie.
Zajebiście.
Luke
Jechaliśmy w ciszy już do domu po odprowadzeniu Ann pod jej dom. Oczywiście ona o tym nie wiedziała poprostu chcieliśmy upewnić się czy dotarła cała i zdrowa.
-Wytłumaczysz nam dlaczego Ann tak zareagowała?-zapytał Mike przerywając ciszę.
-Ona wiecznie przesadnie reaguje...-mruknąłem licząc, że kolorowo włosy nie będzie kontynuował tematu.
-Do rzeczy Hemmings!-krzyknął Ash uderzając ręką o deskę rozdzielczą.
-Amy jest w ciąży... ze mną.-wydukałem z trudem.
-Że co?!-krzyknęli chórem.
Nie odpowiedziałem już nic tylko schowałem twarz w dłonie wzdychając. Tego było już za dużo.Nagle coś uderzyło w bok naszego samochodu przez co stoczyliśmy się do rowu. Poczułem ból przeszywający całe moje ciało. Zobaczyłem później już tylko jakichś facetów wyjmujących mnie i chłopaków z samochodu. Po czym widziałem już tylko ciemność.
Ann
Nie wiem czy dobrze postąpiłam słuchając się Mike'a i ignorując fakt, że Jess jest gdzieś tam z tymi psycholami. Nagle mój telefon zaczął wibrować więc sięgnęłam po niego ręką prawie spadając przy tym z łóżka.
Nieznany: Nadal myślisz, że możesz sobie z nami tak pogrywać?
Me: Odpierdol się ode mnie popaprańcu.
Nieznany: Za 2 minuty pod twoim domem będzie Brian. Wsiądziesz grzecznie do jego samochodu i nie odpierdzielisz żadnego numeru. Jasne?
Me: Wal się.
Nieznany: Zdajesz sobie sprawę, że mamy twojego Luke'a i jego przyjaciół. Chyba nie chcesz abym potrenował strzelanie na nich?
Me: Zgoda...
Nieznany: Pamiętaj, że jeżeli spróbujesz uciec Brian'owi jeden z twoich znajomych pożegna się z życiem :)
Me: Pierdol się :')
Schowałam telefon do kieszeni i zbiegłam po schodach na dół. Założyłam buty i gdy chciałam pociągnąć za klamkę przeszkodził mi Kac.
-Gdzie się wybierasz o tej godzinie?-zapytał unosząc brew.
-Jadę do Jess ponieważ zerwała z chłopakiem i muszę ją pocieszyć wrócę jutro lub pojutrze.-skłamałam i nie czekając na sprzeciw ze strony brata wyszłam trzaskając drzwiami.
Chwilę później pod mój dom podjechał czarny Lexus. Brian otworzył mi drzwi i wsiadłam koło niego na przednie siedzenie.-Z tęskniłaś się za mną?-wyszeptał mi do ucha na co momentalnie odsunęłam się.-Daj obie ręce do przodu.
Zrobiłam jak kazał poczym związał mi je ze sobą co później uczynił też z moimi nogami. Nie sprzeciwiałam się ponieważ nie widziałam w tym dalszej przyszłości. Nie byłam pewna czy na pewno Sean miał Luke'a i chłopaków ale nie mogłam ryzykować. Nie wiem co bym zrobiła gdybym do wiedziała się, że przeze mnie został zabity na przykład Calum.
-Zdajesz sobie sprawę z tego, że kolejną ucieczką pogorszyłaś tylko swoją sytuację?-zapytał przerywając niezręczną ciszę.
-No i co? Gorzej już być nie może.
-To dopiero początek zabawy mała. Później będzie już tylko gorzej.-powiedział a na jego twarzy zagościł cwaniacki uśmiech.
Na samą myśl o powrocie do Nick'a i Sean'a przeszły mnie ciarki. Z każdą następną chwilą zastanawiałam się czy aby na pewno dobrze postąpiłam zwyczajnie się poddając.
~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~
Szybko wbijacie te gwiazdki, że aż nie nadążam z pisaniem rozdziałów ale to dobrze świadczy. Macie tu kolejny rozdział.
4 gwiazdki i 1 komentarz no i next :P
Do następnego :D

CZYTASZ
Different than the other's.||5SoS|| W TRAKCIE POPRAWY
Fiksi PenggemarNazywam się Ann. Mam 17 lat za 8 miesięcy będę już ,, pełnoletnia'' według norm Europejskich. Natomiast mieszkam w Nowym Yorku, wraz z rodzicami i bratem w jedno rodzinnym domku. Mam starszego brata który ma 24 lata i nazywa się Kac. Od zawsze marzy...