-To dopiero początek zabawy mała. Później będzie już tylko gorzej.-powiedział a na jego twarzy zagościł cwaniacki uśmiech.
Na samą myśl o powrocie do Nick'a i Sean'a przeszły mnie ciarki. Z każdą następną chwilą zastanawiałam się czy aby na pewno dobrze postąpiłam zwyczajnie się poddając.
Ann
Obudziłam się w wielkiej hali co bardzo mnie zdziwiło ponieważ nawet nie wiem kiedy zasnęłam. Pomieszczenie w którym się znajdowałam było ogromne. Gdzie nie gdzie na środku były duże metalowe słupy między innymi takie jak ten do którego zostałam sama przywiązana.
Rozglądnałam się po sali aż nie dostrzegłam zakrwawionej czupryny Luke'a. Wpatrywał się we mnie ze współczuciem co jeszcze bardziej utwierdziło mnie w tym, że źle postąpiłam przyjeżdżając tutaj.Co mu się stało?-to pytanie nurtowało mnie coraz bardziej.
Miałam teraz straszną ochotę podbiec do niego, przytulić i powiedzieć Wszystko będzie dobrze. Uciekniemy i będziemy już na zawsze razem. Niestety nie było to możliwe ponieważ Luke będzie miał dziecko z Amy, jeśli w ogóle z tąd jeszcze wyjdziemy.
Przeleciałam wzrokiem po reszcie hali i dostrzegłam pozostałych chłopaków, Jess i Anthony'ego także przywiązanych do metalowych słupów.Czekaj...czekaj... co tu robi Anthony?! On powinien być teraz w Polsce.
Nic się nie zmienił. Piękne kasztanowe kosmyki włosów spadały mu na jego zielone oczy. Nadal będzie miał swoje miejsce w moim sercu i nic tego nie zmieni. Jestem idiotką ale to już wiemy.
Nagle przez wielkie metalowe drzwi wszedł Brian z Nick'iem. Ciągnęli za sobą Amy poczym posadzili ją na krześle znajdującym się na samym środku sali. Rozglądnałam się panicznie po sali szukając wzrokiem Nick'a który zniknął mi z oczu.
-Pewnie dziwicie się po co jest mi Amy?-zaśmiał się gorzko Brian, na co blondyn momentalnie zacisnął pięści ze złości i zaczął się szarpać.-No więc wiecie już, że jest ona w ciąży czyż nie?-zapytał się dziewczyny siedzącej na krześle. Widać było, że cholernie bała się Briana.-Pytam się coś?!-warknął ciągnąc ją za włosy.
-Zostaw ją!-krzyknął Luke.
-Bo co? Może po czekasz do końca opowieści?-zapytał.-No więc pewnie myślicie, że jest ona w ciąży z Luke'em. No cóż ta odpowiedź mija się z prawdą.
-Do rzeczy Brian!-krzyknęłam nie mogąc się już powstrzymać.
-To jest moje dziecko.-powiedział ze zwycięskim uśmiechem.
-To niemożliwe... nie weźmiesz mnie na to!-krzyczał cały czas blondyn.
-Nie zastanawiał cię fakt czemu jest ona już w 2 miesiącu ciąży skoro spotykacie się od tygodnia?-zapytał z wielkim uśmiechem.
-Amy czy to prawda?-zapytał blondyn a w jego oczach widać było napływające łzy.
-T-tak...-za jąkała się.
-Ostatnio przyszła do mnie z wieścią o tym, że wciśnie tobie dzieciaka i wyjedziemy razem. No ale wiadomo zdzirom się nie wierzy.-mówił cały czas przez śmiech.
Próbowałam rozwiązać swoje ręce szarpiąc za liny i ranią przy tym swoje nadgarstki. Gdy udało mi się wyswobodzić chciałam podbiec do Luke'a i pomóc mu rozwiązać ręce ale Nick był szybszy przykładając mi do szyi zimne ostrze noża.
-Gdzie się wybierasz?!-warknął.-Skoro jesteś taka chętna to może nam pomożesz?-zapytał z cwaniackim uśmiechem.
-W niczym wam nie pomogę! -krzyknęłam najgłośniej jak tylko mogłam przez co wzrok wszystkich utkwił na mojej osobie.
CZYTASZ
Different than the other's.||5SoS|| W TRAKCIE POPRAWY
FanfictionNazywam się Ann. Mam 17 lat za 8 miesięcy będę już ,, pełnoletnia'' według norm Europejskich. Natomiast mieszkam w Nowym Yorku, wraz z rodzicami i bratem w jedno rodzinnym domku. Mam starszego brata który ma 24 lata i nazywa się Kac. Od zawsze marzy...