Po powrocie do domu, jedyne o czym myślałam to "Dlaczego Leonardo musiał umrzeć po raz kolejny?". Dosyć dramatycznie odebrałam tę stratę.
Za oknem było już kompletnie ciemno. Po wzięciu długiego prysznica i odprężeniu się, zabrałam się za szukanie w internecie biletów na koncert Shawn'a.
Miałam wrażenie, że byłam ostatnio dla niego dosyć oschła. Znaliśmy się naprawdę krótko, ale przez moje humorki i wieczne zmęczenie, ta znajomość nie miała właściwie możliwości pójścia w jakimkolwiek kierunku.
Weszłam na pierwszą stronę internetową, która wyskoczyła mi po wpisaniu "Shawn Mendes koncert Miami". Po uważnym wpisaniu danych osobowych i wykonaniu przelewu, wydrukowałam swój bilet.
Zadowolona, że udało mi się załatwić to tak szybko, zgasiłam światło i ułożyłam się na łóżku. Kątem oka widziałam wpatrujące się we mnie oczy, wiszącego pod sufitem Spongebob'a, który oprócz wspomnień, był moją jedyną pamiątką po wyjściu do wesołego miasteczka.
- No co? - powiedziałam, przyglądając się balonowej gąbce.
Energicznie wstałam z łóżka i potykając się o leżącą na podłodze książkę, odwróciłam balon tyłem do mnie. Te wyłupiaste oczy sprawiały, że dostawałam szału.
- Wybacz, ale nie mam pewności co do twoich zamiarów - rzekłam, ponownie kładąc się do łóżka.
Następny poranek zleciał mi niesamowicie szybko. Jedyne o czym byłam w stanie myśleć to koncert. Liczyłam, że uda mi się spotkać Shawn'a i jakoś go przeprosić. Chciałam mu odrobinę wynagrodzić to wcześniejsze spławianie i tym razem sama coś zaproponować.
W domu starałam się unikać tematu moich popołudniowych planów. Ciocia wciąż nie miała pojęcia, że piosenka do której tańczy, zmywając naczynia, to utwór śpiewany przez "mojego chłopaka", jak to cudownie wcześniej ujęto. Nie chciałam wywoływać zbędnej ekscytacji i paniki, dlatego wolałam przemilczeć ten temat.
Kilka godzin wcześniej znalazłam centrum handlowe znajdujące się w pobliżu hali koncertowej, dlatego poprosiłam ciocię, aby mnie tam podrzuciła. Był to lekki paradoks, ze względu na nasze wczorajsze zakupy, które trwały ponad 5 godzin, ale ku mojemu zdumieniu nikt inny tak nie stwierdził. Czy wszystkie nastolatki muszą być uznawane za zakupoholiczki?
Kiedy dotarłam na miejsce, szybko zebrałam z siedzenia moje okulary przeciwsłoneczne, telefon i czarny plecak, po czym pożegnałam się z kierowcą, którym ostatecznie okazał się mój wujek. Po upewnieniu się, że samochód udał się w drogę powrotną, ominęłam centrum handlowe, wpatrując się w mapę na moim telefonie. Hala znajdowała się jedynie 2 kilometry dalej.
Po krótkim spacerze ujrzałam przed sobą ogromny budynek, przed którym stało mnóstwo osób. Zbiorowisko to przypominało kolejkę, ale kompletnie nie byłam w stanie stwierdzić gdzie był jej koniec, a gdzie początek. Wzięłam głęboki oddech i podeszłam bliżej. Do koncertu zostało jeszcze 30 minut. Zamiast stać w kolejce, postanowiłam zrobić sobie krótki spacer dookoła hali, czekając na zmniejszenie tego zgrupowania.
Po drugiej stronie budynku było tylko kilka fanów, którzy prawdopodobnie podjęli decyzję podobną do mojej. Przechodziłam obok małego napisu "Dla personelu", kiedy duże, żelazne drzwi otworzyły się i silna, męska ręka wciągnęła mnie do budynku. Przestraszona odwróciłam się w stronę nastolatka, wpatrującego się we mnie dużymi oczami o orzechowym odcieniu.
- Shawn? Jesteś chory czy co?! - krzyknęłam, wyrywając się z uścisku.
- Przepraszam, uznałem, że to był jedyny sposób na przywitanie się.
- Tak się witasz z ludźmi?! - spytałam oskarżającym tonem.
- Przepraszam.
Chłopak zaśmiał się, czym ostatecznie odkupił swoją winę.
- Ale teraz dość obrażania mnie, koleżanko. Ktoś tu jest moją fanką? - spytał, lustrując mnie wzrokiem.
- Ja jestem twoją przyszłą żoną, a nie fanką, Shawn. Nie pogrywaj ze mną - odrzekłam, udając oburzenie.
- Wow. Czy to właśnie były oświadczyny? - spytał chłopak. - Madison Mendes. Nawet ładnie.
- Ha. Ha - powiedziałam akcentując każdą sylabę. - Niestety muszę cię rozczarować. Chociaż najchętniej już teraz wyciągnęłabym pierścionek, jestem zmuszona przyznać, że nie jesteś w moim typie.
- A co z koszulką "Shawn Mendes"? - odrzekł chłopak, wskazując ręką na zapakowane ubranie.
- Nie przeginaj. I tak specjalnie dla Ciebie kupiłam bilet, warty tyle ile 5 kaw w Sturbuck'sie, a ty nielegalnie wciągnąłeś mnie do środka jak tani zboczeniec.
- Wypraszam to sobie. Jestem profesjonalistą.
- No właśnie widzę - odpowiedziałam, przewracając oczami.
Za plecami Shawn'a pojawił się starszy mężczyzna, którego wyraz twarzy był w stanie bez słowa ukazać mi, że dziękował Bogu za odnalezienie nastolatka.
- Shawn! Gdzie ty się podziewałeś? Zaraz zaczynamy.
- Już idę - odrzekł chłopak.
- A to kto? - spytał mężczyzna, wskazując na mnie palcem i posyłając mi uśmiech.
- Madison - odpowiedział za mnie nastolatek.
- Spokojnie, mam bilet - zdjęłam plecak i rozpoczęłam poszukiwanie wydrukowanego wcześniej kawałka papieru.
- W porządku - odrzekł mężczyzna. - Byłem tylko ciekawy - dodał, uśmiechając się do Shawn'a.
- No cóż, czas zacząć show.
Chłopak zwrócił się w moim kierunku.
- A Pani Mendes będzie miała jedyne w swoim rodzaju miejsce VIP.
Wybuchłam śmiechem, wpatrując się w oczy bruneta, za którego bliskość dziewczyny stojące przed halą prawdopodobnie byłyby w stanie kogoś zabić.
A ja miałam szczęście i po prostu mogłam tam być.
-----------------------------------------
To zdecydowanie najdłuższy, a zarazem najgorszy rozdział jaki napisałam. Szkoła wysysa ze mnie chociażby najmniejszy procent energii, dlatego mam wrażenie, że moje prace tutaj uległy pogorszeniu. Nie wiem czy wy też tak to odbieracie, dlatego proszę Was o wyrażenie swojej opinii w komentarzach. Jestem niesamowicie szczęśliwa, że grono czytelników tego FF się powiększa, bo to daje mi ogromną motywację do regularnego pisania. Dajcie znać, jak odebraliście tą całą sytuacje z koncertem. Shawn to taki żartowniś trochę haha. A biedna Madison prawie zawału dostała. No cóż... + Zdjęcie w multimediach takie adekwatne do treści rozdziału haha. :D
Dziękuję za wszystkie komentarze i gwiazdki. Do następnego rozdziału! Hey! :*
CZYTASZ
Kid in Love || Shawn Mendes (part 1)
FanfictionTe wakacje wprowadziły nieodwracalne zmiany w jej życiu. A wszystko za sprawą tego chłopaka. 22.12.2016r. - #47 w Fanfiction