Po trudnej pobudce i rozmowie z ciocią, ponownie udałam się do pracy. Uznałam, że najlepszym wyjściem będzie powiedzieć jej, że eksplorowanie miasta zajęło mi dłużej niż przewidywałam. Co właściwie było prawdą.
Gdy dotarłam już do straganu, przywitałam i zarazem pożegnałam się z jego właścicielką, która ponownie pozostawiała mnie na pastwę losu. Włożyłam firmową czapkę na głowę. Mimo zdecydowanie zbyt małej ilości snu, byłam dziwnie pobudzona. Jedną ręką włączyłam radio, a drugą nalałam sobie soku do plastikowego, firmowego kubka.
- Poproszę dwie średnie porcje.
Chyba na chwilę się wyłączyłam.
- Przepraszam, dwie średnie, tak? - powiedziałam, wyjmując pojemniki na lód.
- Arbuzową i.. na jaką masz ochotę?
Odwróciłam się i zobaczyłam Shawn'a przyglądającego mi się z uśmiechem.
- Oh, to ty. Przepraszam, dzisiaj jestem trochę.. nieprzytomna. Arbuzowa i jaka?
- A na jaką masz ochotę? Ja stawiam.
Zaśmiałam się i nalałam do kubków dwie porcje napoju.
- I co, ciocia była zła, że wróciłaś wczoraj tak późno? - spytał chłopak, biorąc ode mnie swój arbuzowy slush i opierając się o ladę.
- Na szczęście już spała i nie musiałam się jej tłumaczyć. Słuchaj, trochę mi głupio.. no wiesz.. jeśli chodzi o wczoraj. Prawie się nie znamy, a ja praktycznie cię porywam.
- W porządku. Obce dziewczyny codziennie mnie tak podrywają.
- Zabawne - odparłam, przewracając oczami.
Ale prawdziwe.
- O której kończysz zmianę?
- O 18:00. Czemu pytasz?
- Zastanawiałem się, czy nie masz może ochoty przejść się do "Clown's Town".
- Klauny, co? - spytałam odrobinę przerażona.
- To coś w rodzaju wesołego miasteczka. Rozstawiają je tylko na okres wakacji.
- Jeśli mają automaty do gier to wchodzę w to - powiedziałam, posyłając chłopakowi uśmiech.
- W takim razie wpadnę tutaj o 18:00.
Dopiero kiedy nastolatek zniknął z mojego pola widzenia, zdołałam przeanalizować informacje.
Po kolejnej, długiej zmianie, wreszcie ujrzałam na zegarze wyczekiwaną godzinę. Mogłam w końcu zdjąć ze swojej twarzy uśmiech, który towarzyszył mi przy każdej kwestii wypowiedzianej do klienta.
Powoli wydostałam się z klaustrofobicznej budki, po drodze zostawiając klucze w doniczce za straganem. Cały dzień marzyłam o chociażby krótkiej drzemce, dlatego kiedy zobaczyłam Shawn'a, stojącego obok drzwi, jedyne co miałam w głowie to "Nie sprzedam Ci już arbuzowego slush". Dopiero po chwili dotarło do mnie, że byliśmy umówieni.
- Hey - powiedziałam, podchodząc do chłopaka.
- Hey. To jak, gotowa?
- Pewnie, nie mogę się doczekać.
Chłopak "puścił do mnie oczko", na co wybuchłam odrobinę zbyt głośnym śmiechem.
- Sorki, zawsze trochę mnie to śmieszy - odrzekłam, starając się usprawiedliwić samą siebie.
Ruszyliśmy w kompletnie nieznanym mi kierunku. Wciąż właściwie nie znałam miasta, dlatego takie wycieczki na pewno wpłyną pozytywnie na moją orientację w terenie.
- Na długo tutaj przyjechałaś? - zapytał chłopak, kiedy mijaliśmy grupę dzieci na deskorolkach.
- Na całe wakacje. Chyba mówiłam Ci to wczoraj - odparłam, po chwili. - Właściwie zdecydowałam się na ten wyjazd w ostatniej chwili.
- Dlaczego?
Nastolatek chwilę wpatrywał się we mnie.
- Planowałam wakacje z moją przyjaciółką, ale rodzice okazali się na tyle kochani, że postawili mi warunek. Puszczą mnie, jeśli sama na to zarobię.
- Trochę do bani - odrzekł nastolatek.
- Trochę tak, ale dość o mnie. Powiedz mi coś o sobie. Wolę dowiedzieć się od prawdziwego Ciebie, a nie z wikipedii.
- A co chciałabyś wiedzieć?
- Zacznijmy od czegoś łatwego.. Ulubiony kolor?
Oboje wybuchnęliśmy śmiechem.
Po kilku, nie mających dla innych znaczenia, pytaniach wreszcie dotarliśmy do ogromnego, wesołego miasteczka. W powietrzu unosił się zapach kukurydzy, popcornu i waty cukrowej. Wszędzie słychać było krzyki i śmiechy. Wysokie kolejki, automaty do gier i losowania totalnie pochłaniały każdego, kto tylko postawił nogę na terenie tego miejsca.
- No to jaki jest plan? - spytałam, rozglądając się i starając się jak najlepiej zapamiętać każdy najmniejszy szczegół.
- Mam pewną propozycję, ale nie jestem pewien czy Ci się spodoba.
Zrobiłam się odrobinę podejrzliwa, ale w końcu to Floryda - najwyżej zginę w ładnym miejscu.
- Nie wiem czy chcę wiedzieć, ale.. Mów.
- Sky Walker.
Nastolatek wskazał palcem najwyższą kolejkę, jaka znajdowała się w wesołym miasteczku.
- Nie ma szans - odparłam, kiedy tylko dostrzegłam, pędzący z prędkością światła, mały wagonik.
- Ohh.. No dawaj.
Po chwili walki z samą sobą, postanowiłam się zgodzić. Kto wie? Może wcale nie wypadnę z siedzenia, nie urwie mi..
- No dobra.. Ale pod jednym warunkiem.
- W takim razie słucham - chłopak zaciekawiony wpatrywał się w moje oczy.
- Pójdę na to.. coś, co prawdopodobnie mnie zabije, ale.. jeśli dostanę po tym tęczową watę cukrową - wymyśliłam na poczekaniu.
- Nawet dwie - odpowiedział, uśmiechając się.
-------------------------------------------------------
Postanowiłam zostać i dalej pisać te opowiadanie. Chociażby dla własnej rozrywki i późniejszej pamiątki, a jeśli komuś po prostu się spodoba to będę bardzo szczęśliwa. Co do rozdziałów to będą pojawiały się przynajmniej raz w tygodniu. Niestety właśnie skończyły mi się ferie, więc codzienne pisanie już nie będzie możliwe. Ale będę się starać robić to najczęściej jak tylko będę mogła. Zapraszam do głosowania i komentowania. Do zobaczenia w następnym rozdziale!
CZYTASZ
Kid in Love || Shawn Mendes (part 1)
FanfictieTe wakacje wprowadziły nieodwracalne zmiany w jej życiu. A wszystko za sprawą tego chłopaka. 22.12.2016r. - #47 w Fanfiction