6

9.3K 596 64
                                    

Po trudnej pobudce i rozmowie z ciocią, ponownie udałam się do pracy. Uznałam, że najlepszym wyjściem będzie powiedzieć jej, że eksplorowanie miasta zajęło mi dłużej niż przewidywałam. Co właściwie było prawdą. 

Gdy dotarłam już do straganu, przywitałam i zarazem pożegnałam się z jego właścicielką, która ponownie pozostawiała mnie na pastwę losu. Włożyłam firmową czapkę na głowę. Mimo zdecydowanie zbyt małej ilości snu, byłam dziwnie pobudzona. Jedną ręką włączyłam radio, a drugą nalałam sobie soku do plastikowego, firmowego kubka. 

- Poproszę dwie średnie porcje.

Chyba na chwilę się wyłączyłam. 

- Przepraszam, dwie średnie, tak? - powiedziałam, wyjmując pojemniki na lód.

- Arbuzową i.. na jaką masz ochotę?

Odwróciłam się i zobaczyłam Shawn'a przyglądającego mi się z uśmiechem. 

- Oh, to ty. Przepraszam, dzisiaj jestem trochę.. nieprzytomna. Arbuzowa i jaka?

- A na jaką masz ochotę? Ja stawiam. 

Zaśmiałam się i nalałam do kubków dwie porcje napoju.

- I co, ciocia była zła, że wróciłaś wczoraj tak późno? - spytał chłopak, biorąc ode mnie swój arbuzowy slush i opierając się o ladę.

- Na szczęście już spała i nie musiałam się jej tłumaczyć. Słuchaj, trochę mi głupio.. no wiesz.. jeśli chodzi o wczoraj. Prawie się nie znamy, a ja praktycznie cię porywam.

- W porządku. Obce dziewczyny codziennie mnie tak podrywają. 

- Zabawne - odparłam, przewracając oczami. 

Ale prawdziwe.

- O której kończysz zmianę? 

- O 18:00. Czemu pytasz?

- Zastanawiałem się, czy nie masz może ochoty przejść się do "Clown's Town".

- Klauny, co? - spytałam odrobinę przerażona.

- To coś w rodzaju wesołego miasteczka. Rozstawiają je tylko na okres wakacji. 

- Jeśli mają automaty do gier to wchodzę w to - powiedziałam, posyłając chłopakowi uśmiech.

- W takim razie wpadnę tutaj o 18:00.

Dopiero kiedy nastolatek zniknął z mojego pola widzenia, zdołałam przeanalizować informacje. 

Po kolejnej, długiej zmianie, wreszcie ujrzałam na zegarze wyczekiwaną godzinę. Mogłam w końcu zdjąć ze swojej twarzy uśmiech, który towarzyszył mi przy każdej kwestii wypowiedzianej do klienta. 

Powoli wydostałam się z klaustrofobicznej budki, po drodze zostawiając klucze w doniczce za straganem. Cały dzień marzyłam o chociażby krótkiej drzemce, dlatego kiedy zobaczyłam Shawn'a, stojącego obok drzwi, jedyne co miałam w głowie to "Nie sprzedam Ci już arbuzowego slush". Dopiero po chwili dotarło do mnie, że byliśmy umówieni. 

- Hey - powiedziałam, podchodząc do chłopaka.

- Hey. To jak, gotowa?

- Pewnie, nie mogę się doczekać. 

Chłopak "puścił do mnie oczko", na co wybuchłam odrobinę zbyt głośnym śmiechem. 

- Sorki, zawsze trochę mnie to śmieszy - odrzekłam, starając się usprawiedliwić samą siebie.

Ruszyliśmy w kompletnie nieznanym mi kierunku. Wciąż właściwie nie znałam miasta, dlatego takie wycieczki na pewno wpłyną pozytywnie na moją orientację w terenie. 

- Na długo tutaj przyjechałaś? - zapytał chłopak, kiedy mijaliśmy grupę dzieci na deskorolkach.

- Na całe wakacje. Chyba mówiłam Ci to wczoraj - odparłam, po chwili. - Właściwie zdecydowałam się na ten wyjazd w ostatniej chwili.

- Dlaczego? 

Nastolatek chwilę wpatrywał się we mnie. 

- Planowałam wakacje z moją przyjaciółką, ale rodzice okazali się na tyle kochani, że postawili mi warunek. Puszczą mnie, jeśli sama na to zarobię. 

- Trochę do bani - odrzekł nastolatek.

- Trochę tak, ale dość o mnie. Powiedz mi coś o sobie. Wolę dowiedzieć się od prawdziwego Ciebie, a nie z wikipedii. 

- A co chciałabyś wiedzieć? 

- Zacznijmy od czegoś łatwego.. Ulubiony kolor? 

Oboje wybuchnęliśmy śmiechem. 

Po kilku, nie mających dla innych znaczenia, pytaniach wreszcie dotarliśmy do ogromnego, wesołego miasteczka. W powietrzu unosił się zapach kukurydzy, popcornu i waty cukrowej. Wszędzie słychać było krzyki i śmiechy. Wysokie kolejki, automaty do gier i losowania totalnie pochłaniały każdego, kto tylko postawił nogę na terenie tego miejsca. 

- No to jaki jest plan? - spytałam, rozglądając się i starając się jak najlepiej zapamiętać każdy najmniejszy szczegół. 

- Mam pewną propozycję, ale nie jestem pewien czy Ci się spodoba.

Zrobiłam się odrobinę podejrzliwa, ale w końcu to Floryda - najwyżej zginę w ładnym miejscu.

- Nie wiem czy chcę wiedzieć, ale.. Mów.

- Sky Walker.

Nastolatek wskazał palcem najwyższą kolejkę, jaka znajdowała się w wesołym miasteczku.

- Nie ma szans - odparłam, kiedy tylko dostrzegłam, pędzący z prędkością światła, mały wagonik. 

- Ohh.. No dawaj. 

Po chwili walki z samą sobą, postanowiłam się zgodzić. Kto wie? Może wcale nie wypadnę z siedzenia, nie urwie mi.. 

- No dobra.. Ale pod jednym warunkiem. 

- W takim razie słucham - chłopak zaciekawiony wpatrywał się w moje oczy. 

- Pójdę na to.. coś, co prawdopodobnie mnie zabije, ale.. jeśli dostanę po tym tęczową watę cukrową - wymyśliłam na poczekaniu.

- Nawet dwie - odpowiedział, uśmiechając się. 

-------------------------------------------------------

Postanowiłam zostać i dalej pisać te opowiadanie. Chociażby dla własnej rozrywki i późniejszej pamiątki, a jeśli komuś po prostu się spodoba to będę bardzo szczęśliwa. Co do rozdziałów to będą pojawiały się przynajmniej raz w tygodniu. Niestety właśnie skończyły mi się ferie, więc codzienne pisanie już nie będzie możliwe. Ale będę się starać robić to najczęściej jak tylko będę mogła. Zapraszam do głosowania i komentowania. Do zobaczenia w następnym rozdziale!

Kid in Love || Shawn Mendes (part 1)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz