31

5.7K 363 70
                                    


Kiedy ktoś krzyknie: "Madison"?

Nastolatek, wciąż trzymając mnie za dłonie, odwrócił się. Wysoki chłopak o zaczerwienionej od nadmiaru atrakcji twarzy, zmierzał ku nam, wymachując rękoma. Instynktownie puściłam Shawn'a i wzięłam głęboki oddech. 

Najpierw Danielle, a teraz może ktoś z gejowskiego związku mojego chłopaka?

- Przywiało na stare tereny? - spytał nastolatek, wymieniając z Shawn'em dziwny rodzaj męskiego uścisku dłoni.

- Dokładnie. 

Nastąpiła cisza. Chłopak usilnie szukał czegoś w kieszeni spodni.

Co najmniej jakby była bezdenna.

Po chwili w jego dłoni pojawiło się zgniecione pudełko papierosów. Po kilku sekundach przestrzeń wokół nas wypełniła się gęstym, siwym dymem.. Zrobiłam krok w tył, starając się złapać odrobinę świeżego powietrza.

- A co to za piękność? - spytał chłopak, wyjmują z ust papierosa i wydmuchując toksyczną chmurę w moją stronę. 

- Jestem Madison - odparłam, wyciągając rękę w jego stronę.

Ku mojemu zdziwieniu zamiast uścisku dłoni, zostałam uraczona pocałunkiem. Pocałunkiem w dłoń rzecz jasna. Z moich ust wydobył się cichy śmiech. 

- Christopher - odpowiedział, przeczesując ręką włosy, pokryte grubą warstwą żelu. 

Wymieniłam z Shawn'em porozumiewawcze spojrzenie.

- Chyba musimy już iść - odparł nastolatek, łapiąc moją dłoń.

- Gdzie? Impreza dopiero się zaczyna - odrzekł Chris, wrzucając niedopałek papierosa do kosza na śmieci. - Nie dam Wam odejść póki nie uczcimy tego spotkania.

Mój przerażony wzrok zatrzymał się na barze.

- Shawn. Nie daj się prosić - dodał, posyłając mu szeroki uśmiech.

Nie mam pojęcia jak doszło do tego, że ten chłopak właściwie wlał do gardła Shawn'a kilka drinków. Siedzieliśmy na plaży, a on co chwilę uzupełniał pustą butelkę, nową i pełną rzecz jasna. Z każdym łykiem nastolatkowie robili się coraz bardziej pewni siebie. 

Niebo przybrało odcień purpury, a słońce zaczęło topić się w oceanie.

- Myślę, że chyba Tobie już wystarczy - odparłam cicho, pochylając się w stronę Shawn'a.

- Chyba masz rację - odpowiedział, odkładając butelkę na ziemię.

- Powinniśmy już iść - odrzekłam, pomagając mu wstać.

Oczy chłopaka były przekrwione, a twarz przybrała dziwny kolor. Była to mieszanina czerwieni i zieleni. 

- Miło było Cię poznać, Chris - odparłam, biorąc Shawn'a pod rękę.

Chłopak był kompletnie pijany. Jego chód przypominał szlaczek w książce dla dzieci. Niesamowicie poirytowana spojrzałam na roześmianego nastolatka. Kiedy nasze wzroki się skrzyżowały, jego twarz przybrała poważnego wyrazu.

- Dałem ciała - wybełkotał, podpierając się na mojej ręce.

Miałam ochotę przyznać mu rację, ale powstrzymałam się. Miałam dwa kłopoty. Pijanego Shawn'a i brak transportu. Nastolatek ledwo stał na swoich własnych nogach. W życiu nie pozwoliłabym mu wsiąść na rower. 

Pomogłam chłopakowi usadowić się na dużym kamieniu, po czym wzięłam głęboki oddech. Rozejrzałam się dookoła. 

- I really, really, really like you...

Roześmiany Shawn niewyraźnie śpiewał jakąś piosenkę, która aktualnie rozbrzmiewała z ogromnych głośników.

W sumie żałowałam, że nie napiłam się razem z nim. Przynajmniej nie musiałabym teraz martwić się w jaki sposób dotrzemy do domu. Spalibyśmy, niczym zwłoki na środku plaży, wśród innych dzikich imprezowiczów. 

- Maddie? 

Z mroku wyłoniła się wysoka, niezwykle zgrabna dziewczyna. 

- A Ty wciąż na tym głazie siedzisz? - wybełkotała, śmiejąc się.

- Oh.. Cześć - odparłam, posyłając jej uśmiech. 

- Przynajmniej teraz masz jakieś gorące towarzystwo - dodała, lustrując wzrokiem kompletnie pijanego Shawn'a.

- Gorącego i kompletnie zagubionego.. Zupełnie jak ja.. - odrzekłam zrezygnowana. 

- W sensie? - spytała Megan, gestykulując dłońmi.

- Nie mam jak wrócić do domu. Wątpię, żeby Shawn był w stanie w ogóle dojść sam do roweru, którym się tutaj dostał - dodałam, powoli wypowiadając każde słowo.

- Mogę pożyczyć Ci samochód - odparła dziewczyna.

Dopiero po chwili doszły do mnie słowa, które wypowiedziała.

- Słucham? - spytałam, wytrzeszczając oczy.

- Mogę. Pożyczyć. Ci. Mój. Samochód - wybełkotała, śmiejąc się. - I to niby ja jestem pijana.

- Naprawdę? - spytałam ponownie, z niedowierzaniem.

- Jasne. Tylko musiałabyś mi go jutro oddać. 

Walczyłam ze sobą. Zastanawiałam się czy powinnam powiedzieć jej o tym, że nie mam prawa jazdy. Zanim przyleciałam na Florydę regularnie brałam lekcje jazdy, ale nie zdążyłam przystąpić jeszcze do oficjalnego egzaminu. Potrafiłam jeździć, ale.. było to nielegalne.

Ale czy miałam inny wybór?

- Ratujesz mi życie - odparłam, rzucając się w jej ramiona.

Dziewczyna odpięła zapięcie w torebce i wygramoliła z niej klucze przypięte do dużego, futrzanego bryloka. 

- Biały Jeep. Stoi na parkingu obok schodów - odparła, przekazując mi kluczyki.

- Odwiozę go tutaj jutro o 10:00 - odpowiedziałam, z uśmiechem wpatrując się, w siedzącego na kamieniu Shawn'a. 

- Powodzenia z przystojniakiem - dodała Megan, kiedy brałam nastolatka pod rękę.

- Dzięki, przyda się - odparłam w odpowiedzi.

Zdecydowanie się przydało.

---------------------------------------

Postanowiłam nieco rozweselić Wam ten jesienny, poniedziałkowy wieczór, odrobiną pijanego Shawn'a i poirytowanej Madison. Udało mi się? :D

Dajcie znać co sądzicie o zachowaniu naszego głównego bohatera. I oczywiście piszcie, jak myślicie, co wydarzy się dalej? Czy Madison uda się bez kłopotów odwieźć Shawn'a i wrócić do domu?

Dziękuję za wszystkie gwiazdki i komentarze! 

Do następnego rozdziału. Hey! :)

Kid in Love || Shawn Mendes (part 1)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz