15

7.6K 463 69
                                    

Dzień zapowiadał się wyjątkowo dobrze. Mój humor utrzymywał się jeszcze od nocy, kiedy to wymieniałam bezsensowne wiadomości z Shawn'em, który widocznie nie ma co robić o tej godzinie. 

Ku mojemu zdziwieniu udało mi się obudzić godzinę przed budzikiem. Jak na 5 godzin snu, to i tak byłam wyjątkowo pobudzona i wyspana. Energicznie zeszłam z łóżka i udałam się w kierunku szafy, do której wreszcie przepakowałam swoje ubrania. Wybrałam cienką bluzkę oraz dresowe spodenki. Idąc w stronę łazienki, zatrzymałam się przy oknie. Chwyciłam za klamkę i odrobinę je uchyliłam. Miałam wrażenie, że w pokoju praktycznie nie było już tlenu, raczej sama para z wody od parówek.

 Wzięłam szybki, zimny prysznic i zrobiłam makijaż. Włosy miały swój dobry dzień, więc postanowiłam nie torturować ich prostownicą. Zwłaszcza patrząc na to, że były już wystarczająco zniszczone od letnich temperatur. 

Niczym po spożyciu kilku kubków kawy, zbiegłam ze schodów (po drodze prawie zabijając się o poręcz). Godzina była jeszcze dosyć wczesna, dlatego ciocia urzędowała jeszcze w swojej łazience. Uznałam, że skoro wyprzedziłam odrobinę czas, mogłabym zrobić wszystkim śniadanie. Weszłam do kuchni i udałam się w stronę lodówki. Otworzyłam ją i przyjrzałam się składnikom. Ostatecznie chwyciłam za pudełko jajek, mleko, paprykę, szczypiorek i kiełki rzodkiewki. Szybko pokroiłam warzywa i wybełtałam jajka wymieszane z mlekiem. Po chwili krzątaniny przy kuchence, włożyłam na talerze 5 porcji jajecznicy. Kilka sekund później do kuchni weszła ciocia, która wyglądała na odrobinę zaskoczoną moją obecnością na dole.

- O, Madison. A co ty tutaj robisz tak wcześnie?

- Nie mogłam spać. Dlatego właśnie postanowiłam zrobić Wam śniadanie. Moje popisowe danie. - Odparłam, wskazując na talerz. 

Ciocia zaśmiała się.

- No to w takim razie dziękujemy. Idę zawołać chłopaków, a ty już wsuwaj, gospodyni - odpowiedziała kobieta.

Usiadłam przy wysokim blacie i szybko zjadłam swoją porcję jajecznicy. Po chwili na dół zszedł wujek oraz bliźniacy. 

- A cóż to tak pachnie? Jakaś restauracja się otworzyła w sąsiedztwie? - spytał mężczyzna, śmiejąc się.

- To byłaby chyba pierwsza restauracja na świecie, gdzie kucharz serwuje jedynie jajecznicę - odparłam. 

Wszyscy usiedli przy stole, a ja przyglądałam się ich reakcji na zrobione śniadanie. Odetchnęłam ze spokojem, kiedy wszyscy jednogłośnie wybrali mnie na "księżniczkę jajecznicy". Inna nastolatka z pewnością byłaby zażenowana tym faktem, ale ja właśnie za to ich kochałam. Zawsze sprawiali, że się uśmiechałam. 

Niestety czas nieubłaganie płynął i pomimo tego, że najchętniej nie wychodziłabym z domu, praca czekała. Pożegnałam wszystkich i chwyciłam za swój plecak. Wychodząc, włożyłam na nogi moje zniszczone trampki. 

Pogoda ponownie dopisywała, co niestety nie dodawało mi motywacji do pracy. Chciałam wreszcie odwiedzić plażę, ponieważ w ciągu mojego 7-dniowego pobytu na Florydzie, nie miałam nawet chwili, żeby to zrobić. No, ale cóż? Pieniądze na przyszłoroczne wakacje same się nie uzbierają. 

Powoli przemierzałam ulice, rozglądając się dookoła. Podziwiałam mijane codziennie budynki, jakbym widziała je pierwszy raz w życiu. W oddali dostrzegałam już zarys budki, jak zwykle otoczonej przez stado mew. 

Niestety to byłoby za łatwe.

Poczułam jak telefon gwałtownie wysuwa mi się z ręki. Zaskoczona odwróciłam się do tyłu. Przede mną stała grupa chłopaków. Mieli na oko około 20 lat. Wokół nich unosiło się mnóstwo dymu, ponieważ zdecydowana większość miała w ustach papierosy. 

- Co do.. - zaczęłam.

- Fajny - odparł wysoki chłopak, przyglądając się mojemu telefonowi. 

Oglądał go z każdej strony, co najmniej jakby była to jego własność.

- Mogę odzyskać moją komórkę? - spytałam spokojnie. 

- Że jaką? Nie jest podpisana, więc nie jest Twoja, myszko - odpowiedział chłopak na deskorolce, który wpatrywał się we mnie z uśmiechem.

Mój oddech przyspieszał, a pewność siebie została zastąpiona strachem. 

- Spieszę się. Możecie mi ją oddać? - ponowiłam prośbę. 

Poczułam jak duża ręka dotyka mojej tali i gwałtownie odsunęłam się w bok. Chłopak z deskorolki jedynie zaśmiał się.

- Nie podoba Ci się? - spytał, podchodząc w moją stronę.

- Zabieraj te łapska! - powiedziałam, kiedy znowu mnie dotknął.

- Ojej, uważaj, bo się wystraszę - odparł, uśmiechając się do reszty grupy, która odpowiedziała na to śmiechem. 

Nie zauważyłam nawet kiedy kolejna osoba rozpięła mój plecak i wyjęła z niego portfel i książkę.

- O cholera, spójrzcie na to zdjęcie. Seksowna bestia - powiedział jakiś chłopak, pokazując reszcie moją legitymację.

- Oddawaj to! - wykrzyczałam, starając się wyrwać mu moje rzeczy.

- Może masz ochotę się trochę zabawić, myszko? 

Wszyscy mnie otoczyli i nie byłam w stanie uciec. Nie obchodziła mnie już w tamtej chwili komórka, pieniądze czy książka. Zaczęłam się po prostu obawiać, że ta sytuacja może skończyć się o wiele gorzej. 

Chciałam krzyczeć i płakać, ale ich śmiechy sprawiały, że potrafiłam tylko trząść się i milczeć. 

-------------------------------------------

Kolejny rozdział za nami. Przepraszam za tą nieobecność, ale miałam ostatnio sporo rzeczy na głowie. W międzyczasie minęły też moje urodziny, które wspominam wyjątkowo dobrze. Kilka razy siadałam już do tego rozdziału, ponieważ nie byłam do końca pewna jak Wam wynagrodzić tą przerwę. Myślę, że odrobinę podkręciłam nim akcję. 

Bardzo dziękuję też za nowych czytelników, których przybyło naprawdę wielu!

Byłabym niesamowicie wdzięczna za komentarze! Jak myślicie, że potoczy się dalej akcja? Czy Madison uda się samej wybrnąć z całej tej sytuacji? 

Do następnego rozdziału! Hey! :)

Kid in Love || Shawn Mendes (part 1)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz