20

7.9K 535 196
                                    

Dzień w pracy mijał mi zdecydowanie wolniej niż zwykle. Miałam wrażenie, że minuty wydłużały się do godzin, które z kolei zamieniały się w doby. Dodatkowo słońce, rzecz jasna, musiało występować tego dnia solo, co sprawiło, że budka zamieniła się w rozgrzany do maksymalnej temperatury piekarnik. 

Kolejka po napoje przez cały czas wyglądała jak niekończący się labirynt. Raz zakręcała w prawo, raz w lewo. Przez taki ruch nie miałam czasu myśleć o niczym innym niż: "Malinowe z cytrynowym, Madison". Przez chwilę rozważałam nawet rozwalenie jednej ściany, zrobienie w niej okienka i zatrudnienia drugiej osoby. 

Taka temperatura chyba faktycznie mi nie służy. 

Po wydaniu reszty dwóm nastolatkom, ponownie wypowiedziałam kwestię, na której dźwięk miałam ochotę zatkać sobie usta grubą warstwą serwetek. 

- Witamy w "Slush Smash". W czym mogę służyć?

- Poproszę jedną arbuzową porcję - odparł chłopak, stojący przy okienku.

Od razu rozpoznałam ten zwrot. Przysłoniłam ręką słońce i dostrzegłam Shawn'a wpatrującego się we mnie z uśmiechem. 

- Co ty tutaj robisz? Miałeś przyjść o 18:00 - spytałam, poprawiając czapkę na głowie.

- Jest 18:20 - odpowiedział nastolatek, wskazując za zegar, znajdujący się za mną.

- Stałeś tutaj przez 20 minut? - odparłam, śmiejąc się.

- Pomyślałem, że na pewno wciąż czekasz na tego Jack'a Efron'a.

- Zac'a Efron'a, ignorancie. 

Po wypowiedzeniu tej kwestii nie mogłam powstrzymać się od przewrotu oczami. 

- Poczekaj tutaj. Pójdę zamknąć i jeśli do tego czasu mój książę nie przybędzie, będę zmuszona do Ciebie wrócić - dodałam, śmiejąc się z nadąsanej miny Shawn'a.

Po kilkukrotnym upewnieniu się, czy na pewno wyłączyłam maszynę do kruszenia lodu, niezdarnie wydostałam się z budki. Idąc w stronę nastolatka, rzecz jasna potknęłam się o doniczkę, będącą ozdobą bocznego wejścia. Pomysłowo. 

Przeklinając ten kawałek porcelany, podeszłam do jakże cierpliwego chłopaka. 

- Mam rozumieć, że to był zamach na Twoje życie? - zaczął Shawn.

- Chyba musisz mnie obronić - odparłam, uśmiechając się. - Boli Cię jeszcze? 

- Po takim opatrunku? - odpowiedział pytaniem na pytanie.

Po co udzielić konkretnej odpowiedzi skoro można pójść inną drogą?

- Gotowa na niespodziankę? - spytał chłopak.

- Jeśli coś zaraz na mnie wyskoczy, to znienawidzę Cię do końca mojego życia - odpowiedziałam, rozglądając się dookoła. 

- Nie tym razem.

Chłopak owiany nutką tajemnicy, zaczął prowadzić mnie w kompletnie nieznanym kierunku. Przez dłuższą chwilę szliśmy wzdłuż plaży. 

- Możemy na chwilę tam zejść? - spytałam, wskazując na ocean.

- Pewnie - odpowiedział nastolatek, przepuszczając mnie na schodach.

- Możesz mi wierzyć albo nie, ale to mój pierwszy pobyt na tej plaży - dodałam, łapiąc się poręczy.

- Jesteś na Florydzie dwa tygodnie i nie byłaś jeszcze na plaży? - spytał Shawn, utrzymując niewielki odstęp między nami.

- Jakoś tak wyszło. 

Kid in Love || Shawn Mendes (part 1)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz