26

6.2K 440 106
                                    


- Hey, wszystko w porządku? 

Leo z całych sił próbował dorównać mi kroku. 

- Mogłabyś powiedzieć mi o co tutaj chodzi? 

- Nie mam siły tłumaczyć tego każdemu - odparłam, nie zwalniając tempa.

- To był twój chłopak, prawda? 

Czy ja jestem aż tak przewidywalna? 

Może historia mojego życia potajemnie zdobi moje ogromne czoło?

 Nie zdziwiłabym się. W końcu wszyscy, "wszystko o mnie wiedzą".

- Chcesz wiedzieć o co chodzi? - spytałam, nagle się zatrzymując. - Popełniłam błąd. Dałam chwilowo ponieść się emocjom względem chłopaka, który jest pieprzonym dupkiem. 

Leo wziął głęboki oddech i rozłożył ręce.

- Chodź tutaj - powiedział, przytulając mnie do swojej klatki piersiowej.

Nie mogłam już dłużej tego powstrzymywać. Wszystko, co trzymałam w sobie przez kilka ostatnich dni, po prostu eksplodowało. Słone łzy spłynęły po mojej twarzy jak krople deszczu w najgorszą ulewę. Wyglądałam i czułam się okropnie.

- Może opowiesz mi o tym "pieprzonym dupku" przy deserze lodowym? 

- Dopiero co wypiłam cały kubek herbaty - odparłam, odsuwając się od chłopaka. 

- Są wakacje. Spacerem spalimy kalorie z herbaty - odrzekł, wywołując na mojej twarzy słaby uśmiech. 

Chłopak zaprowadził mnie do chyba najbardziej ukrytej lodziarni na Florydzie. Sama w życiu bym tam nie trafiła. 

- Ty chyba żartujesz - powiedziałam w stronę Leo, kiedy kelnerka położyła na stoliku najbardziej kolorowy pucharek lodów, jaki kiedykolwiek widziałam. 

W różowym naczyniu znajdowało się 8 różnobarwnych gałek lodów. Wszystko polane było sosem, posypane kolorową posypką i udekorowane czekoladowymi rurkami oraz bitą śmietaną. 

- Czytałem, że lody są dobre na problemy w związku. 

- Gdzie? W gazecie dla kobiet? 

- Bardzo śmieszne - odparł, uśmiechając się. - Jedz i mów mi tutaj wszystko. 

Nie sądziłam, że opowiedzenie tej historii osobie, którą ledwo znam, tak łatwo mi pójdzie. Czułam się, jakbym rozmawiała ze starszym bratem, którym niestety nie zostałam obdarzona przez los. 

A może zostałam właśnie teraz?

- A może to nie była randka? - spytał, kiedy skończyłam mówić.

- W takim razie co to było za spojrzenie, którym zostałam uraczona? 

- Może to ta dziewczyna ma nierówno pod sufitem, hm? 

- Przynajmniej dobrze się dobrali - odburknęłam. 

- Wiem, że pewnie zabijesz mnie tą łyżką, którą masz w ręce, ale... Moim zdaniem powinnaś z nim porozmawiać. 

- Czemu wszyscy mi to mówią?

- Bo to najlepsze wyjście.

- Nagle każdy stał się ekspertem w dziedzinie psychologii? - spytałam, przesuwając pusty pucharek na brzeg stołu.

- Tylko ja - odparł, śmiejąc się. - A więc.. zrobisz to?

- Zrobię co? - spytałam, odrobinę nieprzytomna. 

- Pogadasz z nim?

- Spróbuję - odpowiedziałam, nie będąc do końca przekonana czy dam radę się na to zdobyć. 

Leo każdego dnia naciskał mnie na rozmowę z Shawn'em. Przychodził do mojej pracy, pisał sms'y i zostawiał nagrania na poczcie głosowej. 

Chciałam zaznać wreszcie spokoju. Właśnie to skłoniło mnie do złożenia nastolatkowi wizyty. Błądząc po zupełnie pustych ulicach, starałam się trafić do domu Shawn'a. Każdy krok sprawiał mi ból. Wszystko przypominało mi dzień, kiedy zaprowadził mnie do swojego zagraconego garażu i zaśpiewał piosenkę, która była najpiękniejszym prezentem jaki w życiu otrzymałam.

Mimo żalu.. nie potrafiłam przestać myśleć o nim w ten sposób.

Niepewnie nacisnęłam dzwonek do drzwi. Kilkukrotnie powtórzyłam tą czynność, ale u drzwi wciąż stałam zupełnie sama. 

Jak wielkie szczęścia muszę mieć skoro po przejściu takiego dystansu, jedyne co zastaję w tym domu to powietrze? 

Trudno, próbowałam. 

I właśnie wtedy to usłyszałam.

Melodię tak dobrze mi znaną. 

Tą, która wywołuje tyle wspomnień.

Powolnym krokiem zbliżyłam się do garażu. Wcześniej tego nie zauważyłam, ale klapa była minimalnie uchylona. 

"Maybe I'm just a kid in love
  Maybe I'm just a kid in love
  Oh, baby
  If this is what it's like falling in love
  Then I don't ever wanna grow up"

Shawn siedział na wysokim krześle. Opuszki jego palców jak zaczarowane wodziły po strunach gitary. Jego głos przepełniony był emocjami. Zupełnie jak tamtego wieczoru. 

Chciałam cofnąć się i odrobinę odetchnąć, ale wtedy stało się.. 

Wpadłam na ogromną doniczkę stojącą tuż za mną. Nie mam pojęcia jakim cudem nie zauważyłam czegoś tak dużego. Po usłyszeniu tej melodii, po prostu nie wiedziałam co robię. 

Z takim talentem to jednak trzeba się urodzić. 

Shawn jak oparzony podniósł się z krzesła. Wciąż trzymając gitarę w ręce, szeroko otworzył klapę garażu. 

- Madison? Co ty tutaj robisz? - spytał, ze zmieszaniem wymalowanym na twarzy. 

Miałam ochotę uciec i uniknąć tej rozmowy, ale.. Mam już dość tego maratonu.

---------------------------------------

Danielle, Shawn, Leo.. Madison ma chyba jakieś tornado w swoim życiu. Myślicie, że rozmowa z Shawn'em wyjaśni ich sytuację? A może chłopak tkwi już w związku ze swoją dawną przyjaciółką? Co sądzicie o przyszłości tego związku? I o przyjaźni z Leo?

Swoją drogą to powoli kieruję to opowiadanie ku końcowi. W końcu lato nie będzie trwać wiecznie. Natomiast nie musicie się martwić, ponieważ zaczynam już pracować nad kolejnym romansem na wattpad'zie. Mogę Wam zdradzić, że będzie on zainspirowany książką "Me Before You". Jesteście zainteresowani kolejną historią? :)

Aczkolwiek przygotowanie ogólnego zarysu jeszcze trochę mi zajmie. Do tego opowiadanie "Kid in Love" jeszcze nie dobiegło końca. Mam dla Was jeszcze kilka niespodzianek z nim związanych, dlatego póki co nie płaczmy na zapas.

Dziękuję za wszystkie komentarze i gwiazdki! 

Do następnego rozdziału, hey! :)


Kid in Love || Shawn Mendes (part 1)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz