Niepewnym krokiem wstąpiłam na zatopiony w półmroku parking. Shawn wolno toczący się za mną, pomrukiwał cicho. Powoli wyciągnęłam przed siebie pilot samochodowy i wcisnęłam przypadkowy przycisk. Wtem rozległ się głośny dźwięk i auto, znajdujące się zaledwie kilka kroków od nas, rozświetliło się.
Nastolatek przyglądał się pojazdowi z zaciekawioną miną.
- Śpisz dzisiaj tutaj? - spytałam, zbliżając się do białego Jeep'a.
- Wolałbym nie - usłyszałam w odpowiedzi.
Chłopak z widocznymi trudnościami, otworzył drzwi i umieścił swoją osobę na miejscu pasażera. Odrobinę przerażona obeszłam samochód dookoła, lustrując wzrokiem posrebrzane elementy. Wzięłam głęboki oddech i usiadłam za kółkiem.
Wnętrze auta pachniało jak połączenie malin i miętowych cukierków.
- Madison.. powiedz mi - wybełkotał, znajdujący się w półmroku nastolatek. - Ty masz w ogóle prawo jazdy?
- Nie - odparłam, odpalając silnik. - Lepiej zapnij pasy.
- Stop!
Głos Shawn'a sprawił, że aż podskoczyłam na siedzeniu.
- Zwariowałeś? - spytałam, głęboko oddychając.
- Ro.. roo..
- ..wery? - odparłam, kończąc za nastolatka tą trudną wypowiedź.
- No właśnie - odpowiedział niewyraźnie chłopak.
- Nie mam pojęcia - odrzekłam, po chwili.
Zmęczona i odrobinę zrezygnowana oparłam się o kierownicę pojazdu. W oddali widać było gładkie niczym kartka papieru morze, które odwracało moją uwagę od wszystkich atakujących mój umysł spraw.
- Wrócimy po nie jutro - odparłam po kilku sekundach. - Nie dam rady sama włożyć ich do bagażnika, a nie widzę na horyzoncie osoby, która mogłaby mi w tej chwili pomóc.
Przekręciłam klucz w stacyjce. Moje serce biło jak szalone. Po przejechaniu pierwszych kilkudziesięciu metrów, zaczęłam sobie zdawać sprawę co tak naprawdę robię. Łamię prawo.
- Jedziesz jakieś 10 na godzinę - odparł Shawn, rozglądając się dookoła.
- Jeszcze jedno słowo i przysięgam, że Cię tutaj wysadzę - odpowiedziałam mocniej ściskając kierownicę.
- Przepraszam, Madison - usłyszałam po chwili ciszy. - Dupek ze mnie.
- Przestań. Nic się nie stało - odparłam, posyłając mu uśmiech. - Mogło być gorzej.
- Czym ja sobie na Ciebie zasłużyłem? - usłyszałam w odpowiedzi.
Chłopak wydawał się bardziej rozbudzony, co dało mi nadzieję na chociażby częściowe przywrócenie go do normalnego stanu.
- Chcesz kawy? - spytałam, skręcając na stację paliw.
- Chyba jej potrzebuję - odparł Shawn, chwytając się za głowę.
- Zaraz wrócę - odpowiedziałam, chwytając za portfel.
Powoli opuściłam pojazd i udałam się w stronę rozświetlonego milionem lamp, sklepu. W środku panowała kompletna cisza. Szybkim krokiem podeszłam do kasy i zamówiłam dwie kawy. Kiedy wróciłam do samochodu, Shawn przełączał stacje w radiu.
- Tutaj nie ma żadnej normalnej piosenki.
Pokręciłam głową i podałam chłopakowi jego kubek.
- Wszystkiego najlepszego, Shawn - odparłam, podając mu saszetkę z cukrem.
- Każdego dnia dziękuję, że Cię mam, wiesz?
Spojrzałam w oczy Shawn'a, które mieniły się niczym gwiazdy na niebie.
- Ja też - odparłam cicho.
Dłoń nastolatka dotknęła mojej, wywołując przyjemne dreszcze na całej powierzchni ciała.
Ciemność nigdy nie wydawała mi się tak niesamowita jak tamtej nocy.
- Nie chcę jechać do domu - powiedział po chwili ciszy Shawn.
- Więc gdzie chcesz jechać? - spytałam, śmiejąc się.
- Na plażę.
- Dopiero co tam byliśmy - odparłam, biorąc łyk kawy.
- To w góry.
- Boję się, że Twoja mama pomyśli, że uprowadziłam Cię dla okupu, jeśli tak nagle znikniesz.
- Pewnie jesteś moją psychofanką i zaraz się na mnie rzucisz.
- Chciałbyś - odparłam, przewracając oczami.
Dokończyłam kawę i zgniotłam pusty kubek. Przekręciłam kluczyk w stacyjce i znajomy warkot ponownie przeciął ciszę.
- To gdzie jedziemy? - spytał pełen nadziei chłopak.
- Ty prosto do łóżka - odpowiedziałam, wyjeżdżając z parkingu.
Zbliżając się do domu Shawn'a, wyłączyłam światła. Nie chciałam nikogo zdenerwować pobudką w środku nocy. Nastolatek powoli wygramolił się z samochodu. Wyskoczyłam tuż za nim z zamysłem podtrzymania pionowej postawy jego ciała. Ku mojemu zdziwieniu, chłopak trzymał się naprawdę świetnie.
Ta kawa smakująca jak czyjś mocz, jednak spełniła swoje zadanie.
- Dasz sobie radę? - spytałam, wskazując na drzwi.
- Jeśli powiem "nie", to wejdziesz ze mną?
Powoli pokonałam dzielącą nas odległość i złożyłam delikatny pocałunek na policzku Shawn'a.
- Dobranoc - odparłam, uśmiechając się.
- Dobranoc.
I jakimś cudem ta tragiczna noc okazała się właśnie tym, czego potrzebowałam.
------------------------------------------
Kolejny rozdział za nami. Długo zbierałam się do jego napisania, ponieważ nie do końca wiedziałam jak chcę poprowadzić dalszą akcję. Ale cóż.. Trzeba było zrobić sobie przerwę od nauki i dopisać kolejne litery do historii Madison i Shawn'a.
Przepraszam za moją długą nieobecność, ale niestety przede mną próbne testy w przyszłym tygodniu. Rozwiewając wszelkie nieścisłości - tak, jestem w 3 gimnazjum. Ostatnio nie widzę przed sobą nic innego niż książki i zeszyty, dlatego włączenie komputera graniczyło z cudem. Natomiast nie zapomniałam o Was i codziennie mam moich czytelników z tyłu głowy. Pamiętam o Was i po egzaminach próbnych będę starała się jakoś umilić Wam to oczekiwanie na Święta Bożego Narodzenia. Dajcie znać co myślicie o dzisiejszym rozdziale.
Dziękuję za wszystkie komentarze i gwiazdki!
Do następnego rozdziału, hey! :)
CZYTASZ
Kid in Love || Shawn Mendes (part 1)
FanfictionTe wakacje wprowadziły nieodwracalne zmiany w jej życiu. A wszystko za sprawą tego chłopaka. 22.12.2016r. - #47 w Fanfiction