32

4.9K 371 27
                                    


Niepewnym krokiem wstąpiłam na zatopiony w półmroku parking. Shawn wolno toczący się za mną, pomrukiwał cicho. Powoli wyciągnęłam przed siebie pilot samochodowy i wcisnęłam przypadkowy przycisk. Wtem rozległ się głośny dźwięk i auto, znajdujące się zaledwie kilka kroków od nas, rozświetliło się.

Nastolatek przyglądał się pojazdowi z zaciekawioną miną.

- Śpisz dzisiaj tutaj? - spytałam, zbliżając się do białego Jeep'a.

- Wolałbym nie - usłyszałam w odpowiedzi.

Chłopak z widocznymi trudnościami, otworzył drzwi i umieścił swoją osobę na miejscu pasażera. Odrobinę przerażona obeszłam samochód dookoła, lustrując wzrokiem posrebrzane elementy. Wzięłam głęboki oddech i usiadłam za kółkiem.

Wnętrze auta pachniało jak połączenie malin i miętowych cukierków.

- Madison.. powiedz mi - wybełkotał, znajdujący się w półmroku nastolatek. - Ty masz w ogóle prawo jazdy? 

- Nie - odparłam, odpalając silnik. - Lepiej zapnij pasy.

- Stop!

Głos Shawn'a sprawił, że aż podskoczyłam na siedzeniu. 

- Zwariowałeś? - spytałam, głęboko oddychając.

- Ro.. roo.. 

- ..wery? - odparłam, kończąc za nastolatka tą trudną wypowiedź.

- No właśnie - odpowiedział niewyraźnie chłopak.

- Nie mam pojęcia - odrzekłam, po chwili.

Zmęczona i odrobinę zrezygnowana oparłam się o kierownicę pojazdu. W oddali widać było gładkie niczym kartka papieru morze, które odwracało moją uwagę od wszystkich atakujących mój umysł spraw.

- Wrócimy po nie jutro - odparłam po kilku sekundach. - Nie dam rady sama włożyć ich do bagażnika, a nie widzę na horyzoncie osoby, która mogłaby mi w tej chwili pomóc.

Przekręciłam klucz w stacyjce. Moje serce biło jak szalone. Po przejechaniu pierwszych kilkudziesięciu metrów, zaczęłam sobie zdawać sprawę co tak naprawdę robię. Łamię prawo.

- Jedziesz jakieś 10 na godzinę - odparł Shawn, rozglądając się dookoła.

- Jeszcze jedno słowo i przysięgam, że Cię tutaj wysadzę - odpowiedziałam mocniej ściskając kierownicę.

- Przepraszam, Madison - usłyszałam po chwili ciszy. - Dupek ze mnie. 

- Przestań. Nic się nie stało - odparłam, posyłając mu uśmiech. - Mogło być gorzej.

- Czym ja sobie na Ciebie zasłużyłem? - usłyszałam w odpowiedzi.

Chłopak wydawał się bardziej rozbudzony, co dało mi nadzieję na chociażby częściowe przywrócenie go do normalnego stanu.

- Chcesz kawy? - spytałam, skręcając na stację paliw. 

- Chyba jej potrzebuję - odparł Shawn, chwytając się za głowę.

- Zaraz wrócę - odpowiedziałam, chwytając za portfel.

Powoli opuściłam pojazd i udałam się w stronę rozświetlonego milionem lamp, sklepu. W środku panowała kompletna cisza. Szybkim krokiem podeszłam do kasy i zamówiłam dwie kawy. Kiedy wróciłam do samochodu, Shawn przełączał stacje w radiu. 

- Tutaj nie ma żadnej normalnej piosenki. 

Pokręciłam głową i podałam chłopakowi jego kubek. 

- Wszystkiego najlepszego, Shawn - odparłam, podając mu saszetkę z cukrem.

- Każdego dnia dziękuję, że Cię mam, wiesz?

Spojrzałam w oczy Shawn'a, które mieniły się niczym gwiazdy na niebie.

- Ja też - odparłam cicho.

Dłoń nastolatka dotknęła mojej, wywołując przyjemne dreszcze na całej powierzchni ciała. 

Ciemność nigdy nie wydawała mi się tak niesamowita jak tamtej nocy.

- Nie chcę jechać do domu - powiedział po chwili ciszy Shawn.

- Więc gdzie chcesz jechać? - spytałam, śmiejąc się. 

- Na plażę. 

- Dopiero co tam byliśmy - odparłam, biorąc łyk kawy. 

- To w góry.

- Boję się, że Twoja mama pomyśli, że uprowadziłam Cię dla okupu, jeśli tak nagle znikniesz. 

- Pewnie jesteś moją psychofanką i zaraz się na mnie rzucisz.

- Chciałbyś - odparłam, przewracając oczami.

Dokończyłam kawę i zgniotłam pusty kubek. Przekręciłam kluczyk w stacyjce i znajomy warkot ponownie przeciął ciszę. 

- To gdzie jedziemy? - spytał pełen nadziei chłopak.

- Ty prosto do łóżka - odpowiedziałam, wyjeżdżając z parkingu.

Zbliżając się do domu Shawn'a, wyłączyłam światła. Nie chciałam nikogo zdenerwować pobudką w środku nocy. Nastolatek powoli wygramolił się z samochodu. Wyskoczyłam tuż za nim z zamysłem podtrzymania pionowej postawy jego ciała. Ku mojemu zdziwieniu, chłopak trzymał się naprawdę świetnie. 

Ta kawa smakująca jak czyjś mocz, jednak spełniła swoje zadanie.

- Dasz sobie radę? - spytałam, wskazując na drzwi.

- Jeśli powiem "nie", to wejdziesz ze mną? 

Powoli pokonałam dzielącą nas odległość i złożyłam delikatny pocałunek na policzku Shawn'a. 

- Dobranoc - odparłam, uśmiechając się.

- Dobranoc. 

I jakimś cudem ta tragiczna noc okazała się właśnie tym, czego potrzebowałam.

------------------------------------------

Kolejny rozdział za nami. Długo zbierałam się do jego napisania, ponieważ nie do końca wiedziałam jak chcę poprowadzić dalszą akcję. Ale cóż.. Trzeba było zrobić sobie przerwę od nauki i dopisać kolejne litery do historii Madison i Shawn'a. 

Przepraszam za moją długą nieobecność, ale niestety przede mną próbne testy w przyszłym tygodniu. Rozwiewając wszelkie nieścisłości - tak, jestem w 3 gimnazjum. Ostatnio nie widzę przed sobą nic innego niż książki i zeszyty, dlatego włączenie komputera graniczyło z cudem. Natomiast nie zapomniałam o Was i codziennie mam moich czytelników z tyłu głowy. Pamiętam o Was i po egzaminach próbnych będę starała się jakoś umilić Wam to oczekiwanie na Święta Bożego Narodzenia. Dajcie znać co myślicie o dzisiejszym rozdziale.

Dziękuję za wszystkie komentarze i gwiazdki!

Do następnego rozdziału, hey! :)


Kid in Love || Shawn Mendes (part 1)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz