Kiedyś zamorduje tego dzieciaka. Przysięgam. Ale miało to też swoje dobre strony. Szczerze mogę powiedzieć, że roześmiana Ann jest najpiękniejszą Ann.
Mam wrażenie, że lubię ją w sposób jaki nie powinienem... Problem w tym, że jest moją fanką nie chce żeby czuła się nie zręcznie. Zdałem sobie z tego sprawę podczas spaceru. Mam nadzieję, że kiedyś nie będzie widzieć we mnie tylko TEGO Shawna Mendesa tylko zwykłego chłopaka, przyjaciela...
- Shawn ! Żyjesz? - zapytała przez śmiech.
- tak, tak sorry zamyśliłem się- odwróciłem się do niej gdyż ona juz siedziała po turecku odwrócona w moją stronę.
- właśnie widzę- zachichotała- Shawn ja już będę się zbierać...
- która już?
- dziesiąta.
- no dobra nie będę cię zatrzymywał bo twoi rodzice mnie zabiją- ruszyłem za nią do drzwi.
- raczej nie masz już pomysłów żeby mnie jakoś zatrzymać? - zapytała zakładając buty i mało się nie wywalając. Złapałem ją szybko w pasie.
- dzięki straszna ze mnie niezdara..- zaczęła się tłumaczyć i przy okazji czerwienić.
- nic się nie stało- uśmiechnąłem się do niej- najważniejsze czy tobie nic nie jest- pokręciła głową przez co małe pasmo włosów opadło jej na czoło. Dalej podtrzymując ją w talii delikatnie je odsunąłem patrząc jej prosto w oczy tak samo jak ona mi.
- przepraszam czy przeszkadzam?- nawet nie zauważyliśmy, że przed nami stała rozbawiona Aaliyah. Odrazu jak na rozkaz odskoczyliśmy od siebie jak poparzeni.
- i wy niby nie jesteście słodcy?- zapytała podejrzliwie i jak gdyby nigdy nic poszła do kuchni.
- Shawn co to za ciastka?! Nie otrułeś mogę zjeść?-
- tak możesz! Ann robiła. Aaliyah ja zaraz wracam nie zrób nic głupiego ok?
- tak tak idź bede widziała was przez okno - wyszła w próg drzwi - pa Ann do zobaczenia!
- pa Aaliyah!Ann
- Shawn wiesz trafie sama- zaśmiałam się.
- musze mieć pewność obiecałem to twoim rodzicom... Moim zresztą też.
- oh jaki dżentelmen- zaśmiałam się ale chwila..- jak to twoim tez?
- no bo oni wiedzieli, że wychodzimy bo moja mama im powiedziała i no kazali mi na ciebie uważać..- zakłopotany podrapał się po karku.
- w porządku- uśmiechnęłam się do niego ciepło- to słodkie.
No pięknie zarumieniłam się! Nie tak miało być. Chciałam zakryć się włosami ale bez skutku. Shawn odgarnął je do tyłu i spojrzał mi prosto w oczy, jego oczy nigdy mi się nie znudzą. Nigdy!
- nie zakrywaj ich są urocze...- powiedział wciąż patrząc w moje oczy.
- one tak ale ja nie- zaśmiałam się. Shawn uważnie mi się przyglądając pokręcił głową z lekkim uśmiechem.
- nic nie jest bardziej urocze od ciebie..- mówił z pełną powagą.
- teraz buzi!- Aaliyah krzyknęła z okna. Shawn się wkurzył i pogroził jej tylko palcem. Ja zarumieniłam się niczym burak ale i tak zaczęłam się śmiać.
- ja już musze iść pilnować tego dzieciaka- zaśmiał się pokazując na dom za sobą- dziękuje ci za dzisiaj.
- idź idź - zaśmiałam się - raczej ja powinnam ci dziękować- pocałowałam go szybko w policzek i uciekłam. Tak uciekłam.
Whoah
Miałam cichą nadzieję, że to wyjście nie skończy się na samym spacerze... Ale, że aż tak, tego to się nie spodziewałam. Mogłabym powiedzieć, że dzisiaj spotkałam się z Shawnem Mendesem nie TYM Shawnem Mendesem. Ale zwykłym chłopakiem z Toronto... Co nie ukrywam bardzo mi się spodobało. Zastanawia mnie tylko nad czym tak myślał pod koniec naszego spotkania. Jest jeszcze coś co musze powiedzieć... Oficjalnie Aaliyah Mendes jest moim ulubionym dzieckiem pod słońcem! Reakcje Shawna na jej żarty były bezcenne..
No nic.. Co dobre kiedyś się kończy. Właśnie weszłam do swojego pokoju. Chwyciłam szybko piżamę i poszłam pod prysznic.
Na zaśnięcie nie musiałam długo czekać....

CZYTASZ
Neighbour • S.M
FanfictionStare wspomnienia Nowe miasto Nowe znajomosci i... Nie tylko Ania chce żyć inaczej w nowym mieście... Czy uda sie jej to ze swoimi sąsiadami? Tym znanym i tym nieznanym?