2.10

391 32 7
                                    


*jakiś czas później*
Dzisiaj są urodziny Shawna, kupiłam mu prezent, który mam nadzieje mu się spodoba.
Jest ranek wiec chłopak jeszcze śpi. Wzięłam zapakowany już prezent ze sobą, który jest dość duży i poszłam do chłopaka. Dom był pusty wiec wzięłam kluczyk spod wycieraczki i weszłam. Jakiś czas temu Shawn dorobił mi go ale ja włożyłam go tutaj bo znając mnie pewnie bym go zgubiła...
Weszłam powoli do jego pokoju stawiając prezent w korytarzu.

Usiadłam na jego brzuchu i zaczęłam klepać jego policzki tak jak on kiedyś moje. Chłopak zaczął strzepywać moje ręce ale ja go ignorowałam i nie przestawałam ze śmiechem.
- Jezu Ann nawet w urodziny?- jęknął na co zaśmiałam się jeszcze głośniej i zaczęłam śpiewać mu "sto lat". Shawn otworzył oczy i patrzył na mnie ze śmiechem.
- Sto lat!!- wykrzyczałam. - ale ty jesteś stary masz 19 lat.- zaśmiałam się.
- Ha ha - wywrócił oczami ale na jego twarzy i tak bąkał się uśmiech. Pochyliłam się i pocałowałam go lekko z uśmiechem.
- Mam dla ciebie prezent dziadku.- spojrzałam mu w oczy.
- Prezent? Mówiłem ci, że nie masz mi nic kupować.- dźgnął mnie w bok.
- Miałam już wcześniej kupiony.- pokazuje mu język i wstaje. Kiedy wracam z wielkim pudłem Shawn siedzi po turecku na łóżku. Kładę przed nim pudełko i siadam na przeciwko.

Shawn
Otwierałem powoli starannie zapakowane pudełko.
- Ann czemu to jest takie duże?
- Jezu otwórz to po prostu.- wywróciła oczami.
Otworzyłem pudełko a moje oczy rozszerzyły się do wielkości 5 zł.
- Gitara? Kupiłaś mi gitarę?
- Nie podoba ci się..?- zaczęła się nerwowo bawić palcami.
- Oczywiście, że mi się podoba, głupi bym był gdyby mi się nie podobała..-pochyliłem się nad gitarą i pocałowałem ją namiętnie- dziękuje.- uśmiechnąłem się do niej i od razu ujrzałem szeroki uśmiech.
- Chodź zjemy coś- chwyciłem gitarę i jej rękę i wyszliśmy z pokoju. Odłożyłem gitarę w pokoju gdzie trzymam wszystkie instrumenty i zeszliśmy do kuchni. - co jemy?
- Hmm.. nie wiem- usiadła na blacie.
- Naleśniki?
- Naleśniki!!

Zaśmiałem się cicho i zacząłem robić.
- Dzisiaj zabieram cię na kolacje.
- Czy to nie ja powinnam zabrać ciebie?- zaśmiała się.
- Ja zabieram ciebie w podziękowaniu i chce spędzić te urodziny z tobą bo i tak nikogo nie ma rodziców wysłali gdzieś do pracy i wzięli młodą ze sobą.
Kiwnęła głową.
- Ale będzie mu głupio jak będziesz płacił za nas dwoje w twoje urodziny..
- Tobie zawsze jest głupio nawet jak kupuje ci żelki. -powiedziałem na co wywróciła oczami.
- Oj znasz mnie i wiesz, że nie lubię jak ktoś za mnie płaci.
- To musisz się przyzwyczajać bo ja mam zamiar cię rozpieszczać.- cmoknąłem jej w powietrzu.
Wywróciła oczami ale widziałem, że się uśmiecha.
Za to ją lubię. Nie traktuje mnie jak TEGO Shawna Mendesa, tylko jako zwykłego Kanadyjczyka.

Wyłożyłem kilka naleśników i polałem sosem klonowym. Usiadłem obok niej i zaczęliśmy jeść.

Po śniadaniu Ann poszła do siebie a ja od razu pobiegłem do pokoju się uszykować.
Ubrałem na siebie czarną koszule i spodnie tego samego koloru.
O szóstej tak jak ustaliliśmy z dziewczyną podjechałem autem pod jej dom i zapukałem do drzwi, które po chwili się otworzyły.
Stałem tam jak taki słup patrząc na dziewczynę.
Miała na sobie czarną opinająca sukienkę na cienkich ramiączkach.
Stała przede mną uśmiechnięta i wyglądała lepiej niż się spodziewałem. Ciesze się ze nie ubrałem ciasnych spodni ale żałuje, że te co mam na sobie to nie dresy..

- No hej.- uśmiechnęła się jeszcze szerzej na co moje usta tez uformowały się w szeroki uśmiech.

••••

Wenę mam ostatnio i o to efekt, który mam nadzieje się spodoba ^^
Btw zakochałam się w tym coverze 😍😍💕

Neighbour • S.M Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz