S.S.
Odwróciłem się na fotelu w stronę okna. Wpatrywałem się w mrok panujący na zewnątrz pogrążając się w rozmyśleniach. Prawą dłonią zmierzwiłem swoje ciemne włosy i oparłem ręce na podłokietnikach. Analizowałem dokładnie każdą niewyjaśnioną sytuację związaną z Malią. Sięgnąłem na biurko po zapisaną kartkę i ponownie przestudiowałem swoje notatki. Większą część zamazałem. Po dłuższym namyśle wykreśliłem także opcję przypadku. Owszem, przypadek był możliwy, ale czy dwukrotnie? Malia nie mogła posiadać informacji na temat miejsca, gdzie był otwieracz do piwa. Nie widziała go, nie czuła go, nie mogła o nim słyszeć ode mnie, czy chociażby mojego taty. Chwyciłem długopis i dopisałem w wolnym miejscu PERCEPCJA POZAZMYSŁOWA. Spojrzałem w stronę książki w niebieskiej okładce i chwilę się zastanowiłem. W bibliotece znajdowało się przynajmniej kilka różnych książek odpowiadających opisowi, który przedstawiłem Tate. Nie znała tytułu, ani autora, a książka leżała na biurku bibliotekarki pomiędzy innymi. Jej grzbiet był niewidoczny dla nas. Wszystkie te czynniki sprawiały, że coraz bardziej skłaniałem się ku temu, iż Malia jest jasnowidzącą. Po wnikliwym zapoznaniu się z wszelkimi rodzajami percepcji pozazmysłowej to była jedyna opcja. Zamierzałem powiadomić pozostałych o swoim odkryciu jak najszybciej, ale najpierw chciałem zrobić coś jeszcze. Odblokowałem telefon i wybrałem numer Malii. Przyłożyłem urządzenie do ucha licząc sygnały. Pierwszy, drugi, trzeci...
- Halo? - Po drugiej stronie odezwał się radosny dziewczęcy głos. Uśmiechnąłem się, chociaż ona i tak tego nie zobaczy.
- Cześć. Mam nadzieję, że nie przeszkadzam.
- Oczywiście, że nie. O co chodzi? - Zapytała, a w tle słyszałem szmery. Chwilę się zamyśliłem rozglądając się po pokoju. Mój wzrok zatrzymał się na zielonym zeszycie spoczywającym w moim plecaku.
- Pamiętasz może... Czy zabierałem z szafki zeszyt od biologii? Taki zielony. - Posiadałem kilka zielonych zeszytów i z zewnątrz nie można było rozpoznać od czego jest. Sam nie byłem pewny, który miałem w domu; od biologii, fizyki, angielskiego, czy historii. Przez chwilę panowała cisza, ale Malia w końcu się odezwała.
- Zostawiłeś go w szkole. - Odpowiedziała obojętnie, a ja postanowiłem dalej ciągnąć swój plan.
- Jestem niemalże pewny, że pakowałem go do plecaka.
- Najwidoczniej to był zeszyt od fizyki. - Szybko wydobyłem przedmiot z plecaka i otworzyłem na pierwszej stronie. Fizyka. Zastygłem w ciszy. Nie powinien tu być. Fizykę miałem dopiero w piątek, dlatego nie potrzebowałem tego zeszytu w domu. A z biologii miałem pracę domową, więc chciałem zabrać zeszyt do domu.
- Dzięki. Do jutra. - Zakończyłem połączenie całkowicie pewien prawidłowości swojej hipotezy. Malia wiedziała, który zeszyt mam w domu, chociaż nawet ja tego nie wiedziałem. Chaotycznymi ruchami odkopałem laptopa spod książek i pojedynczych kartek i otworzyłem go logując się. Szybko uruchomiłem Skype i spojrzałem na listę znajomych. Allison była offline, ale Lydia i Isaac online. Utworzyłem grupową wideokonwersację i niecierpliwie czekałem aż na ekranie ujrzę twarze przyjaciół. Pierwsza pojawiła się Lydia. Siedziała na łóżku z laptopem obok siebie i czesała wilgotne włosy.
- Pilna narada. - Oznajmiłem z powagą w głosie. - Musimy obejść się bez Allison, to naprawdę pilne. Zanim pojawi się Isaac, co się z nią dzieje? - Zapytałem zbliżając twarz do kamerki wbudowanej w urządzenie. Wiedziałem, że Lydia wie coś więcej. W końcu to ona kryła Allison przed Scottem.
- Nie wiem, Stiles. Mi powiedziała, że urywa się ze Scottem z lekcji i idą na randkę. Najwidoczniej kłamała. Ale gdzie zniknęła? - Rudowłosa na chwilę przerwała rozczesywanie włosów i wydęła wargi dumając.
CZYTASZ
Oddity (1 & 2) - Teen Wolf AU
Fanfiction[Postacie są inspirowane bohaterami serialu Teen Wolf, aczkolwiek nie są z nim związane.] oddity ▸osobliwość, dziwactwo, kuriozum, dziwadło, dziwaczność, dziwak, cudactwo, dziwność, dziwoląg, niezwykłość, bzik, dziwowisko, dziwadełko, kurioza...