16

154 18 18
                                    

M.T.

Ospale nabijałam na widelec frytki i wkładałam je do ust. Co jakiś czas zerkałam na moich towarzyszy. Stiles uczył się chemii gryząc słomkę od swojego napoju. Nieobecna duchem Allison beznamiętnie przesuwała srebrną bransoletkę z przywieszką po blacie stołu. Siedząca po mojej prawej Lydia i Isaac siedzieli ramię w ramię rozmawiając cichutko. Miałam wrażenie, że wręcz szeptali sobie do ucha, a czasami nie mówili nic tylko patrzyli na siebie porozumiewawczo. Telepatia.

W dalszym ciągu czułam się zagubiona i lekko zdezorientowana. Przez chwilę zamyśliłam się analizując wszystko, co wiedziałam. Nie było tego wiele.

Od kiedy niejaki Scott McCall trafił do szpitala wszystko wydaje się pochłonięte smutkiem. Ta atmosfera wykraczała poza naszą grupę. Scott był kapitanem drużyny lacrosse, więc znali go wszyscy. Allison, jego dziewczyna, ledwie kontaktowała przez cały czas zamartwiając się o jego stan zdrowia. Swoją drogą nic o tym nie wiedziałam, więc wykorzystałam okazję do podjęcia rozmowy.

- Hej, Alli. - Zaczęłam delikatnie zwracając na siebie jej uwagę. Isaac wciąż gawędził z rudowłosą dziewczyną, ale zerkał w naszą stronę. - Jak się czuje Scott? - Zapytałam z autentyczną troską. To straszne, co go spotkało. Resztkami sił doczołgał się do głównej drogi. Inaczej wykrwawiłby się w lesie. Nikt nie wiedział, co chłopak mógł robić poza Beacon Hills, ale ważne, że udało mu się przetrwać. Dodatkowo był o krok od hipotermii.

- Jest z nim odrobinę lepiej. Czasami odzyskuje przytomność, ale wtedy zaczyna bredzić od rzeczy. - Poinformowała mnie Argent, a jej głos zaczął się łamać. Odruchowo sięgnęłam przez stół ściskając jej dłoń z pokrzepiającym uśmiechem.

- Wyjdzie z tego, bez wątpienia. - Brunetka odwzajemniła mój gest, więc zabrałam dłoń. Odkaszlnęła oczyszczając gardło i zwinnie zapięła na nadgarstku bransoletkę, którą się wcześniej bawiła. Lydia przerwała na chwilę rozmowę i popatrzyła na wstającą Allison.

- Jedziesz teraz do szpitala? - Brunetka pokiwała głową odgarniając włosy z twarzy. Pożegnała nas i odeszła szybkim krokiem. Wszystko wróciło do swojej rutyny. Lydia przeniosła całą swoją uwagę z Isaaca na mnie. - Jak Ci idzie okiełznanie supermocy? - Zapytała żartobliwie. Nie mogłam powstrzymać uśmiechu, ba, nawet Lahey się uśmiechnął!

- Jest coraz lepiej. Nadal próbuję rozpracować wszystko co paranormalne, ale Stiles mi w tym pomaga i jestem na dobrej drodze do życia z tą wiedzą na co dzień. - Oznajmiłam dumna ze swoich postępów. Spojrzałam na Stilinskiego z uśmiechem wdzięczna za wszelką pomoc. Brunet odwzajemnił mój gest. Nie ukrywam, że przez ostatnie dni się do siebie zbliżyliśmy. Spędzaliśmy razem sporo czasu, więc mogliśmy lepiej się poznać. Był zabawny, sarkastyczny i uroczy.

- Więc gdybym teraz zapytał cię, gdzie jest Allison, odpowiedziałabyś? - Wytrącona z pantałyku spojrzałam na Isaaca.

- Co masz na myśli? - Zapytał Stilinski odwracając swoją uwagę od podręcznika. Lahey był jedyną osobą, która nie była w tym momencie zdezorientowana. Przewrócił oczami, jakby Stiles zadał najbardziej żałosne pytanie na świecie. Pewnie według niego tak właśnie było.

- Allison znowu nas okłamała. Słyszałem kiedyś jak Scott mówił, że gdy kłamie dotyka prawej brwi. Zrobiła to, gdy mówiła, że jedzie do szpitala.

- Isaac, ostatnim razem przez naszą nieufność zrobiliśmy z siebie idiotów. - Lydia próbowała ściągnąć przyjaciela na ziemię. Nadal nie rozumiałam tropu, jaki podjął Lahey.

- A potem COŚ zamknęło nas w lochu pełnym ludzkich szczątek, a ty Lydio prawie skończyłaś ze sztyletem w sercu, który swoją drogą był poruszany pieprzoną siłą nadprzyrodzoną! - Isaac próbował powstrzymać się od podniesienia głosu, co poskutkowało nadzwyczajnie szybką mową. Rudowłosa popatrzyła na niego z wątpliwością na twarzy. Doceniałam to, że potrafiła tak długo zachować spokój w żywiołowych dyskusjach z brunetem.

Oddity (1 & 2)  - Teen Wolf AUOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz