L.M.
Od dwóch dni jedyne o czym myślę, to czy Allison cierpiała. Gdzie była jej dusza, gdy jej ciało płonęło? Czy było w nim zdominowane przez demona? Gdzie teraz jest jej dusza? Śmierć Allison była długa i bolesna, ale do ostatniej sekundy była opętana.
To był wypadek. To był tylko tragiczny splot wydarzeń. Grupka nastolatków rozpaliła ognisko w ruinach. Jedna z nich, Allison Argent przez własną nieuwagę potknęła się wpadając w płomienie. Ogień był zbyt duży, aby pozostali mogli jej pomóc. To wszystko, co się wydarzyło tego feralnego popołudnia. W tym samym czasie, dwoje nastolatków zostało zaatakowanych na obrzeżach Beacon Hills, wskutek czego chłopak uderzony kijem baseballowym w tył głowy trafił do szpitala. Nieszczęśliwe przypadki.
To jest wersja, którą poznała policja. Zostali wykiwani przez czwórkę dzieciaków. Malia zabrała Stilesa do przypadkowej ciemnej uliczki, skąd zadzwoniła po pogotowie i policję, którym wmówiła, że zostali napadnięci, ale nie widziała twarzy sprawcy. Wszystko działo się tak szybko. Natomiast Isaac dopilnował, aby na mojej twarzy nie pozostał nawet najmniejszy ślad krwotoków. Upewnił się, że wszystko wygląda tak, jak mieliśmy to przedstawić w zeznaniach i zadzwonił pod numer alarmowy. Nie dostaliśmy nawet mandatu za rozpalenie ogniska w niedozwolonym miejscu. Staliśmy się "dzieciakami, które widziały jak ich przyjaciółka płonie żywcem". Robiło mi się niedobrze od ich litości. Tym bardziej, że nie znali prawdy.
Jak by mnie traktowali wiedząc, że to ja zabiłam Allison Argent? Że jej przyjaciółka, której tak współczują wrzuciła ją w ogień? To była prawda, która spędzała nam sen z powiek.
Kolejny raz otworzyłam pamiętnik Allison na kilku ostatnio zapisanych stronach i znowu zatopiłam się w tekście.
Wszystko okazało się prawdą. Jestem nie tylko telepatką, ale też medium. Mogę kontaktować się z duchami. Chciałabym powiedzieć o tym Lydii lub komukolwiek, ale wszyscy są zbyt zajęci Malią. Jeszcze przyjdzie odpowiedni moment.
***
Dziś próbowałam skontaktować się z jakimś duchem, ale nic z tego. Potrzebuję miejsca, gdzie jest ich dużo.
***
Znalazłam. W ruinach nieopodal BH aż roi się od udręczonych dusz. Spróbowałam planszy Ouija. Podziałało, ale nie dowiedziałam się zbyt wiele.
***
Zaczęłam okłamywać przyjaciół i Scotta. Nie jest dobrze, ale dzisiaj udałam się do biblioteki, aby zasięgnąć informacji na temat bycia medium. Może znalazłam sposób.
***
Wczoraj to zrobiłam. Duch przez chwilę wstąpił w moje ciało, ale zerwałam połączenie gdy tylko się zorientowałam, że nie ma dobrych zamiarów.
***
Jednak tam wróciłam i zrobiłam to samo. Niespodziewanie pojawili się Isaac, Stiles i Lydia. Pokazałam im zamczysko, ale rozwścieczony duch uwięził ich w celi. Stchórzyłam i chciałam uciec, ale wpadłam na Malię. Nie wiem jak ich znalazła, ale im pomogła.
***
Isaac chyba mnie nienawidzi i obwinia za zajście w ruinach. Lydia nie chodzi do szkoły. Boję się, ale znowu tam wrócę.
***
Coś się stało, ale nie wiem co.
***
Malia jest jasnowidzem. Lydia nas do siebie zaprosiła, aby wprowadzić ją do naszego świata.
Scott trafił do szpitala i mam przeczucie, że to ja mu to zrobiłam. Tyle że byłam wtedy opętana przez mściwego ducha.***
Ze Scottem nadal jest źle. Muszę tam pojechać i dowiedzieć się, co się stało. Co zrobiłam?
***
JESTEM TU JESTEM TU JESTEM TU JESTEM TU JESTEM TU....
Te dwa słowa powtarzały się w kółko przez kilka stron. Przeczytanie tego pozwoliło mi lepiej wszystko zrozumieć. Ale świadomość tego, co JA zrobiłam zabija mnie od środka. Wpatrywałam się ślady czarnego atramentu na papierze dopóki ktoś nie wyciągnął notatnika z moich dłoni. Spojrzałam w górę obojętnie. Przede mną przykucnął Isaac z zatroskanym wyrazem twarzy. Patrzył na mnie tak samo, jak inni. Widzieli we mnie ofiarę. Powinni mnie potępić za zbrodnię.
- Przestań na mnie patrzeć w ten sposób, Isaac. - Wyszeptałam błagalnie ku zdezorientowaniu chłopaka. - Nie zasłużyłam na to. Mordercy nie zasługują na troskę. - Powiedziałam wypranym z emocji głosem. Nie chciałam patrzeć nikomu w oczy, odkąd zrobiłam to, co zrobiłam. Zrezygnowany Lahey usiadł na ławce koło mnie i objął mnie ramieniem. Ufnie oparłam na nim głowę i zamknęłam oczy próbując odgonić łzy.
- Lydia, nie jesteś mordercą. Nie zabiłaś Allison, nie wepchnęłaś jej do ognia.
- Zrobiłam to. Telekineza, pamiętasz? - Uparcie pozostawałam przy obwinianiu się za śmierć przyjaciółki. Spojrzałam zamglonym wzrokiem przed siebie. Dostrzegałam jedynie zarys funkcjonariuszy chodzących po pokoju, ale chyba żaden z nich nie zwracał uwagi na dwójkę nastolatków, których nie tak dawno przesłuchiwali.
- Wiesz co zabiło Allison? - Isaac ostrożnie uniósł moją głowę w górę, aby spojrzeć mi w twarz. Otarł łzę spływającą po moim policzku i kontynuował. - Kłamstwa i tajemnice. Gdyby tylko nam powiedziała...
- Ale tego nie zrobiła. To też nasza wina. Byliśmy zbyt zajęci Malią, inaczej byśmy coś zauważyli. - Przerwałam mu agresywnie i szybko wstałam z ławki. Isaac ze stoickim spokojem zrobił to samo.
- Przestań się obwiniać. Owszem, mamy Allison na sumieniu, ale nie pozwól, żeby to ukształtowało i zniszczyło twoje życie. Musimy nauczyć się z tym żyć. - Nie miałam pojęcia, w jaki sposób Isaac radził sobie ze świadomością tego, co stało się naprawdę i przy tym dobrze się trzymał. Stał się moją podporą. Może jego spokój wynika z szoku pourazowego. Może pewnego dnia oszaleje, gdy w pełni sobie uświadomi wagę naszego, mojego czynu. Ale wtedy to ja będę przy nim żeby go podtrzymać na duchu.
- A co jeżeli nie damy rady? Nie mogę przestać o Niej myśleć... - Wyszeptałam drżącym głosem. Isaac objął mnie, a ja ufnie wtuliłam się w jego ramiona.
- Ja też Lydio, ale poradzimy sobie. Wszyscy razem jesteśmy silniejsi, musimy trzymać się razem szczególnie teraz, gdy straciliśmy jedno ogniwo, jakim była Allison. - Odpowiedział cicho brunet tuż przy moim uchu, abym usłyszała tylko ja. Staliśmy przez chwilę objęci, dopóki Isaac znowu nie przemówił odsuwając się w tył tak, aby nadal mnie delikatnie obejmować. - Ale teraz idziemy do sklepu sportowego, a potem do szpitala. Jesteśmy winni Stilesowi kij baseballowy.
- Znasz się na tym?
- Ani trochę.
ooooooooooooooooooooooooooo
Koniec końców, kończymy (masło maślane o smaku masła) odrobinę bardziej pozytywnym i optymistycznym akcentem. Mam nadzieję, że element pamiętnika Allison, w którym odrobinę wyjaśniam Wam co się działo i kiedy w porównaniu do wydarzeń, które opisywałam.
Jak można zauważyć rozdział kończy się jakby był urwany, ucięty. Jakby coś powinno być dalej, albo zostało ukryte. Bo tak jest. Historia przyjaciół z BH nie kończy się w tym momencie i mogę Was zapewnić, że NA PEWNO ich żywoty do nudnych nie należą. Będziecie mieli szansę się o tym przekonać czytając CZĘŚĆ BONUSOWĄ! Tak, tak, jest w trakcie tworzenia :)
A co Wy o tym sądzicie? Może nadal jest coś w tej historii, czego nie wiecie, nie rozumiecie?
Jeżeli tak, zachęcam do dzielenia się nimi w komentarzach!Kocham Was i w sumie tą historię (narcyzm af)
whynohate
CZYTASZ
Oddity (1 & 2) - Teen Wolf AU
Fanfiction[Postacie są inspirowane bohaterami serialu Teen Wolf, aczkolwiek nie są z nim związane.] oddity ▸osobliwość, dziwactwo, kuriozum, dziwadło, dziwaczność, dziwak, cudactwo, dziwność, dziwoląg, niezwykłość, bzik, dziwowisko, dziwadełko, kurioza...