2.11

88 16 3
                                    

[Jeżeli nie czytałaś/-eś rozdziału 2.10 z myślą, że owa część była już kiedyś opublikowana i przeczytana przez Ciebie - proszę, wróć do poprzedniego rozdziału. Został on napisany od nowa, zmieniłam totalnie jego zawartość. Dziękuję]

Lydia Martin

Przełknęłam ślinę, nerwowo skubiąc rękaw bluzy. Spojrzałam na siedzących w pomieszczeniu przyjaciół, dostrzegając na ich twarzy mieszankę strachu i zniecierpliwienia. Ale mi się nie śpieszyło żeby zacząć rozmowę. Popychała mnie do tego jedynie myśl, że jestem im winna wyjaśnienia. Może nawet Isaac zasługuje na nie najbardziej, w końcu w niewielkim stopniu jest z tym powiązany. Wypuściłam powietrze, opierając się o ścianę za mną.

- To się wydarzyło w dzień meczu. Gdy Isaac został wykluczony z gry, po chwili poszłam za nim do szatni, ale była już pusta. Nagle zaczęły się dziać dziwne rzeczy, prysznice zaczęły się włączać. Czułam to dziwne, przenikliwe zimno, słyszałam ten pisk i zaczęłam krwawić z nosa i uszu. A potem... Potem zobaczyłam Allison. Była tam, prawie jak żywa. Widziałam to, co było za nią chociaż ona też była wyraźna. Było dokładnie tak jak w tych filmach o duchach. Nic nie mówiła, ale w pewnym momencie przemieściła się. Gdy była bliżej mnie, wszystkie objawy się nasiliły. I zemdlałam. Nie miałam pojęcia, co się wydarzyło tamtego wieczoru w szatni, dopóki nie zobaczyłam tego rysunku. To musiało pobudzić wspomnienie do życia. - Zacisnęłam drżące z emocji dłonie za plecami i spojrzałam na twarze przyjaciół. Wszyscy byli wstrząśnięci moim wyznaniem. - Moja mama myślała, że postradałam zmysły, albo mam nawrót nieistniejącej choroby psychicznej. Dlatego przez tydzień nie było mnie w szkole. Chciałam też dojść do siebie po wszystkim. - Powiedziałam, rozjaśniając kilka niedopowiedzeń, jakie powstały ze względu na moją absencję szkolną. W salonie ponownie zapadła grobowa cisza. Wszyscy byli pochłonięci myślami, a ich twarzy wykrzywione były z powodu emocji. Isaac nawet nie drgnął od kilku dobrych minut patrząc w moją stronę ze zmarszczonymi brwiami. Malia zamyślona uciskała nasadę nosa, a jej oddech był lekko urywany. Natomiast Stiles raptownie wstał z miejsca i zaczął chodzić po salonie.

- To nielogiczne. Nie twierdzę, że kłamiesz, Lyds. Po prostu to niemożliwe. Lydia nie jest medium! Chyba że jest, a to kolejna zdolność, która dopiero się ujawnia, ale to byłoby już lekką przesadą. - Stilinski wyrzucił ręce w powietrze podnosząc głos. Miał rację. To było kilka elementów, które za nic nie kleiły się w całość. Lahey nieznacznie się poruszył przenosząc wzrok na Stilesa.

- Chyba że - Zaczęła Malia odsuwając dłoń od twarzy. Skupiliśmy całą swoją uwagę na wysokiej brunetce, która przesunęła się na brzeg kanapy prostując się. - Lydia nie musi być medium, żeby widzieć Allison. Myślę, że to jest możliwe. Według większości źródeł, do których kiedyś dotarłam, duch może być widziany, jeżeli tego chce. Rozumiecie? Allison chciała, żeby Lyds ją zobaczyła. - Wytłumaczenie Tate wydawało się całkowicie realne. Zaczęłam skłaniać się ku tej teorii, bo wyjaśniała ona wszystko. No, prawie wszystko...

- Ale dlaczego? - Zapytałam, ubierając w słowa jedyną myśl, jaka teraz odbijała się po mojej głowie. Musiał istnieć jakiś istotny powód. Przecież Allison nie objawiła mi się tylko dlatego, że tęskniła.

- Może nie chce, żebyś się obwiniała za jej śmierć? - Spojrzałam na Isaaca, który odezwał się po swoim długim milczeniu. Widziałam to w jego spojrzeniu i podświadomie byłam tego pewna, że w tych słowach odnosił się nie tylko do Alli, ale też do siebie. Pokręciłam głową, odrzucając tą opcję. Nawet jeżeli tak by było, to rzeczywiście bardzo mi to pomogło. Tak, to sarkazm.

- Nie wydaje mi się. - Powiedział Stiles. Najwidoczniej nie tylko ja szukałam innej przyczyny. -  To musiało być coś o wiele bardziej istotnego. To zostało zawarte w wizji. Nie sądzę, żeby Cora przewidziała i narysowała coś mało ważnego.

Oddity (1 & 2)  - Teen Wolf AUOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz