18

149 23 18
                                    

Mam wrażenie, że minęły czasy, w których chętnie zaglądaliście do tej historii. Czemu? Komentarzy malutko, głosów także. Nie zależy mi tylko na tym, ale kocham odzew z Waszej strony bo napędza mnie do działania. Dlatego teraz proszę każdego, kto czyta, aby skomentował. To tylko kilka sekund więcej, jeżeli nie chcecie pisać czegoś dłuższego. Pokażcie mi, że jesteście.

L.M.

Isaac gwałtownie zatrzymał samochód na piaszczystym terenie wzbijając w powietrze tumany kurzu. Obok stała czerwona Honda Argentów i niebieski Jeep Stilinskiego. Nie czekając, aż brunet zgasi silnik wyskoczyłam z wnętrza auta i trzasnęłam drzwiami. Od razu rzuciłam się do biegu w stronę ruin, ale zatrzymałam się na chwilkę odwracając się do Isaaca.

- Poczekaj na Malię, a ja... Ja muszę ich znaleźć. - Wydukałam niemal słysząc tykanie zegara w głowie. Niebieskooki chłopak podszedł do mnie i popatrzył mi w oczy z troską.

- Nie puszczę cię tam samej, słyszysz? Nie mogę cię stracić, Lydio. Idziemy oboje, albo wcale. - Słysząc poruszony głos Isaaca mocno objęłam go ramionami. Odwzajemnił uścisk z większą siłą, ale wciąż robił to delikatnie, aby mnie nie skrzywdzić. Jakby to było nasze ostatnie pożegnanie. Ale przecież wrócę, wszyscy wrócimy.

- Nigdy mnie nie stracisz, Isaac. - Wyszeptałam i wyplątałam się z jego uścisku biegnąc w stronę ruin. Nie przejmowałam się tym, że mogę zniszczyć swoją kwiecistą sukienkę lub buty. Gdy znalazłam się za murem wybrałam drogę, którą ostatnio dotarliśmy do Allison. Zwolniłam przez ciemność panującą dookoła, ale szłam dalej dłońmi dotykając ścian. Słyszałam tylko swój płytki oddech i bicie serca. Nie wiem, jak długo przemierzałam wąski korytarz. Wydawał się ciągnąć w nieskończoność, w przeciwieństwie do czasu, który uciekał nam przez palce. Zaczynało się rozjaśniać jakbym zbliżała się do okna lub wyjścia. Skręciłam w lewo, tak jak wtedy, ale zatrzymałam się gwałtownie.

- Stiles... - Wyszeptałam widząc chłopaka wspartego plecami o ścianę. Obok leżał jego kij baseballowy, na którym były ślady krwi. W sekundę znalazłam się obok i upadłam na kolana. Stiles był blady i miał zsiniałe wargi. Delikatnie uderzyłam otwartą dłonią jego brudny policzek, próbując go ocucić, ale bez skutku. Dotknęłam tyłu głowy chłopaka i spojrzałam na swoje palce, które były umazane we krwi. Moim ciałem wstrząsnął spazmatyczny szloch. Najważniejsze, że oddychał. Spojrzałam na kij leżący koło nogi Stilesa i z trudem przełknęłam ślinę. Nie mogłam cofnąć czasu, aby tego uniknąć. Stiles już został zaatakowany, ale Allison nadal możemy uratować. Zebrałam w sobie wszystkie siły i wrzasnęłam wykorzystując akustykę budynku. - Allison! - Mój głos niósł się po korytarzu nadając scenerii grozy. Wsłuchiwałam się w otoczenie wyczekując jakiejkolwiek odezwy. Mój głos ucichł niemal całkowicie, gdy usłyszałam kroki. Zdezorientowana rozejrzałam się, ale nie mogłam zlokalizować źródła dźwięku. Po chwili zza rogu wybiegła Malia, a za nią Isaac. Spojrzałam na nich żałośnie łkając. Brunetka wyrwała się jako pierwsza kucając przy Stilesie. Lahey stał w miejscu patrząc na rozgrywającą się scenę. Stanęłam na drżących nogach przytrzymując się zimnego muru i schyliłam się po kij baseballowy. Otarłam dłonią łzy i przemówiłam z determinacją.

- Ktokolwiek to robi, znajdziemy go i powstrzymamy. - Rzuciłam narzędzie Isaacowi, który bez problemu je chwycił.

- A ty? Czym się obronisz, gdyby zaszła taka potrzeba?

- Ja mam telekinezę. - Powiedziałam twardym tonem. - Zostań z nim, Malia. - Poleciłam brunetce i kiwnęłam Isaacowi na znak, ze ruszamy.

Szliśmy szybkim tempem nie odzywając się. W ruinach zdawało się nie być żywej duszy, ale to musiały być tylko pozory. Isaac zgodnie ze swoją opiekuńczą naturą cały czas był blisko mnie. Nagle zatrzymał mnie ramieniem ze skupieniem na twarzy.

Oddity (1 & 2)  - Teen Wolf AUOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz