Rozdział 7

429 47 10
                                    

*Luke*

Pierwszym co zrobiłem po wyjściu z kawiarni to było pójście do hotelu, zabranie z niego swoich rzeczy (Przed tym nie obyło się bez komentarzy Arzaylei.) i  wyprowadzenie się do mieszkania Zoe.  z Jake'iem kupiła to mieszkanie pięć miesięcy temu. Było dość duże, ale przytulne. Miało dwie sypialnie, kuchnie, łazienke, salon i dwa pokoje gościnne. Ja ulokowałem się w jednym z gościnnych. Gdy rozpakowywałem ubrania do szafy zadzwonił mój telefon. Moja matka ×kto by się tego spodziewał, hehe ja.×.

-Tak?- Odebrałem

-Gdzie ty do cholery jesteś?! Arzaylelka ×cri, musiałam to napisać× odchodzi od zmysłów! Masz wrócić do hotelu w trybie natychmiastowym!- Wrzeszczała do telefonu.

-Nie.- Odparłem.

Dość ulegania matce. Czas zacząć żyć własnym życiem.

-Spotkamy się u mnie w poko..Co?-Spytała zdezoriętowana.

-Nie wracam do hotelu- Powiedziałem ze spokojem.

-Jak to?

-Tak to. Nie mam zamiaru słuchać twoich rozkazów. Nie jestem marionetką, żeby mną dyrygować. Od teraz albo zaakceptujesz to, że jestem gejem, albo to jest nasza ostatnia rozmowa.- Postawiłem warunek.

-Ty jesteś..Co? To przecież niemożliwe!- Krzyczy.

-Możliwe. Jeżeli to wszystko byłbym wdzięczny, jak przestaniesz do mnie wydzwaniać.- I bez czekania na odpowiedź ze strony mojej matki, rozłączyłem się.

Wziąłem głęboki oddech i usiadłem na podłodze, opierając się o bok łóżka. W tej chwili czułem, że mogę wszystko. Postawiłem się matce i nie muszę przejmować się Arzayleą. Mogę całkowicie oddać się przeprosinami dla Mike'a. Nie muszę spowiadać się nikomu gdzie byłem, co robiłem i z kim.
  Wreszcie wolny. Brzmi jak brzmi, ale już nie długo nie będę wolny. Calutki mój czas będę spędzał z moim Michael'em. Z nim i tylko z nim będą mógł całować się przez cały mój czas.

-Luke? Do kogo krzyczałeś?- Do pokoju wszedł Jake.

-Matka kazała mi wracać do hotelu.- Westchnąłem.

-Idzesz..?- Zasmucił się.

-Nie, oczywiście, że nie. Byłbym głupi, gdybym tak zrobił.- Zaprzeczyłem.

-To dobrze.-Odetchnął z ulgą.- W takim razie zbieraj się jedziemy na grila do Ashton'a.

-Do kogo?- Spytałem.

-Do przyjaciela Michael'a.- Powiedział rozpromieniony.

-Jeżeli to jest jego przyjaciel, to on też powinien się tam zjawić.- Ucieszyłem się.

-Jeśli nie pojedziesz to się nie przekonasz.- Uśmiechnął się tajemniczo.

-Okeej.- Uśmiechnąłem się wesoło.

---------------------------------------------------------------
Hej
Jeszcze 8 rozdziałów i pożegnamy Arzele hehe
(Pomińmy fakt, że Liz i Ben także wyjadą)
Tak więc zostawcie coś po sobie
Do następnego
Klaudia xx

[2] what i did whore? · muke ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz