Rozdział 33

369 36 9
                                    

*Jake*

Zostały już dwa tygodnie do porodu. Cały czas chodzę w nerwach, a Zoe śmieje się, że prędzej to ja urodze dziecko niż ona. Żarcik jej się zaostrzył. Hormony i te sprawy.
Od tygodnia jest spakowana do szpitala, ponieważ lekarka prowadząca ciążę powiedziała, że w każdej chwili nasz skarb może wyjść na świat. Jestem tak przerażony, a oliwy do ognia dolewa moja żona, która ciągle żartuje, że rodzi.

Trzy dni temu obudziła mnie o trzeciej w nocy i zażartowała, że wody jej odeszły. Ja wystraszyłem się i w pośpiechu ubrałem ją zabrałem torbę, zapominając, że jestem w samych bokserkach i wyszedłem z naszego mieszkania do samochodu. W drodze do szpitala, Zoe zaczęła się śmiać. Wtedy zawróciłem do domu bez słowa, pomogłem jej wyjść z auta i wejść do domu. Gdy była w piżamie, na łóżku zabrałem poduszkę, koc z fotela i poszedłem do salonu na kanapę. Zaraz potem weszła do pomieszczenia i spytała dlaczego śpię tutaj, ale ja nie odezwałem się ani słowem i obróciłem się w stronę oparcia. Poszła do sypialni i najprawdopodobniej zasnęła, zresztą ja także.

Następnego dnia przeprosiła mnie, bo wiedziała, że nie odezwe się do niej dopóki tego nie zrobi.

₪₪₪

-Jake, zaczęło się. Wody mi odeszły.- Zajęczała z bólu.

Przebudzony, mruknąłem coś o tym, że przyjdą jak zrozumieją, że kochają. Ona dalej mnie szturchała. Westchnąłem i odwróciłem się do niej plecami.

-Wiesz, że mnie znowu na to nie nabierzesz.- Powiedziałem i spróbowałem zasnąć lecz bez skutku.

-Jak na prawdę rodze, idioto.- Wrzasnęła, a ja po przetworzeniu słów jak poparzony wyskoczyłem z łóżka i zacząłem się zbierać. Ubrałem się, Zoe i zabrałem torbę. Zawiozłem nas do szpitala. Po zaparkowaniu wziąłem moją rodzącą na ręce w stylu panny młodej, torbę i wbiegłem do poczekalni, wykrzykując, że moja żona rodzi.

Od razu pojawiły się przy nas pielęgniarki oraz lekarka. Zabrały Zoe na wózek i skierowały na sale, gdzie prawdopodobnie, Zoe i nasz maluch spędzi trochę czasu. Torbę z ciuchami rzuciłem w kont i od razu znalazłem się przy mojej żonie. Lekarka mówiła w pewnych momentach, żeby 'parła'. Po kilkunastu minutach usłyszałem dziecięcy płacz. Nawet nie wiem kiedy łzy pociekły mi po policzkach.

-To chłopczyk.- Zawołała radośnie lekarka.- Chcę pan odciąć pępowine?

-Oczywiście.- Odebrałem od niej nożyczki i przeciąłem w miejscu, które mi wskazała.

Podała naszego synka do pielęgniarki, która zapewne go ubierze.

-Co jest?..- Mruknęła do siebie doktorka.- Widzę drugą główkę!

-Co?!-Krzyknąłem w tym samym momencie co moja żona.

-Przyj Zoe, przyj!- Wykrzyknęła.

Po paru chwilach znowu usłyszałem najpiękniejszy dźwięk na świecie. Płacz mojego drugiego dziecka.

-Dziewczynka.- Oznajmiła nadwyraz szczęśliwa

Bez słowa podała mi nożyczki, a ja znowu przeciąłem skórę (ogólnie nie wiem jak to nazwać, żeby nie używać słowo pępowina).

Spojrzałem na wykończoną Zoe i ucałowałem jej czoło, policzki, a na sam koniec usta.

-Dziękuję ci za te skarby.- Wyszeptałem, na co skinęła lekko głową i uśmiechnęła się zmęczona.

----------------------------------------------------------------
Hej
Rozdział z perspektywy Jake'a!
Mam nadzieję, że wam się podoba, bo mi bardzo.
Wreszcie Franceska urodziła! xd
Bliźniaki.
Słodziaki.
Love you all
Do następnego
Klaudia xx

[2] what i did whore? · muke ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz