*Jake*
Zostały już dwa tygodnie do porodu. Cały czas chodzę w nerwach, a Zoe śmieje się, że prędzej to ja urodze dziecko niż ona. Żarcik jej się zaostrzył. Hormony i te sprawy.
Od tygodnia jest spakowana do szpitala, ponieważ lekarka prowadząca ciążę powiedziała, że w każdej chwili nasz skarb może wyjść na świat. Jestem tak przerażony, a oliwy do ognia dolewa moja żona, która ciągle żartuje, że rodzi.Trzy dni temu obudziła mnie o trzeciej w nocy i zażartowała, że wody jej odeszły. Ja wystraszyłem się i w pośpiechu ubrałem ją zabrałem torbę, zapominając, że jestem w samych bokserkach i wyszedłem z naszego mieszkania do samochodu. W drodze do szpitala, Zoe zaczęła się śmiać. Wtedy zawróciłem do domu bez słowa, pomogłem jej wyjść z auta i wejść do domu. Gdy była w piżamie, na łóżku zabrałem poduszkę, koc z fotela i poszedłem do salonu na kanapę. Zaraz potem weszła do pomieszczenia i spytała dlaczego śpię tutaj, ale ja nie odezwałem się ani słowem i obróciłem się w stronę oparcia. Poszła do sypialni i najprawdopodobniej zasnęła, zresztą ja także.
Następnego dnia przeprosiła mnie, bo wiedziała, że nie odezwe się do niej dopóki tego nie zrobi.
₪₪₪
-Jake, zaczęło się. Wody mi odeszły.- Zajęczała z bólu.
Przebudzony, mruknąłem coś o tym, że przyjdą jak zrozumieją, że kochają. Ona dalej mnie szturchała. Westchnąłem i odwróciłem się do niej plecami.
-Wiesz, że mnie znowu na to nie nabierzesz.- Powiedziałem i spróbowałem zasnąć lecz bez skutku.
-Jak na prawdę rodze, idioto.- Wrzasnęła, a ja po przetworzeniu słów jak poparzony wyskoczyłem z łóżka i zacząłem się zbierać. Ubrałem się, Zoe i zabrałem torbę. Zawiozłem nas do szpitala. Po zaparkowaniu wziąłem moją rodzącą na ręce w stylu panny młodej, torbę i wbiegłem do poczekalni, wykrzykując, że moja żona rodzi.
Od razu pojawiły się przy nas pielęgniarki oraz lekarka. Zabrały Zoe na wózek i skierowały na sale, gdzie prawdopodobnie, Zoe i nasz maluch spędzi trochę czasu. Torbę z ciuchami rzuciłem w kont i od razu znalazłem się przy mojej żonie. Lekarka mówiła w pewnych momentach, żeby 'parła'. Po kilkunastu minutach usłyszałem dziecięcy płacz. Nawet nie wiem kiedy łzy pociekły mi po policzkach.
-To chłopczyk.- Zawołała radośnie lekarka.- Chcę pan odciąć pępowine?
-Oczywiście.- Odebrałem od niej nożyczki i przeciąłem w miejscu, które mi wskazała.
Podała naszego synka do pielęgniarki, która zapewne go ubierze.
-Co jest?..- Mruknęła do siebie doktorka.- Widzę drugą główkę!
-Co?!-Krzyknąłem w tym samym momencie co moja żona.
-Przyj Zoe, przyj!- Wykrzyknęła.
Po paru chwilach znowu usłyszałem najpiękniejszy dźwięk na świecie. Płacz mojego drugiego dziecka.
-Dziewczynka.- Oznajmiła nadwyraz szczęśliwa
Bez słowa podała mi nożyczki, a ja znowu przeciąłem skórę (ogólnie nie wiem jak to nazwać, żeby nie używać słowo pępowina).
Spojrzałem na wykończoną Zoe i ucałowałem jej czoło, policzki, a na sam koniec usta.
-Dziękuję ci za te skarby.- Wyszeptałem, na co skinęła lekko głową i uśmiechnęła się zmęczona.
----------------------------------------------------------------
Hej
Rozdział z perspektywy Jake'a!
Mam nadzieję, że wam się podoba, bo mi bardzo.
Wreszcie Franceska urodziła! xd
Bliźniaki.
Słodziaki.
Love you all
Do następnego
Klaudia xx
CZYTASZ
[2] what i did whore? · muke ✔
FanficDruga część 'you're perfect for me.' Zakończone ✔ -Jest z nim tak od twojego wyjazdu.-Powiedziała.- Cały czas chodzi przygnębiony, smutny. Chodzi do psychologa, ale ten nie jest w stanie mu pomóc. Nie raz ja lub Ellie przyłapałyśmy go na cięciu się...