Rozdział 1

489 50 5
                                    

*Luke*

Mam dosyć biadolenia Arzaylea'i (lol, nie wiem jak napisać jej imię XD). Ciągle narzeka, a ja mam ochotę wyrzucić ją przez to jebane malutkie okienko samolotowe. Najgorsze jest to, że za mną siedzi jakiś szczyl i kopie w mój fotel. Przede mną w fotelu śpi mój ojciec, a obok niego moja matka, która czyta jakieś dzieczyńskie czasopismo. Gdzieś na drugim końcu samolotu znajdują się moi bracia, Jack i Ben, a wraz z nimi Celeste, narzeczona Jack'a.

Kolejny raz ląduje na tym lotnisku. Na nim wszystko się zaczęło i na nim skończyło. Tutaj ostatni raz widziałem miłość mojego życia. Tu pierwszy raz wyznałem mu miłość. Pierwszy raz widziałem go tak załamanego. Przez te dziewięć miesięcy ani razu nie skontaktowałem się z nim, nie dlatego, że nie chciałem, bo chciałem i to bardzo, ale moja matka zabrała mi wszystkie kontakty do niego. Miałem tylko kontakt z babcia i Zoe, czasami również z Jake'iem. Moja kuzynak powiedziała, ze on wyjechał do Londynu.

Załamałem się. Bo co ja sobie myślałem? Że jak po dziewięciu miesiącach wrócę to wszystko będzie dobrze i przywita mnie z otwartymi rękami? Nie, on wyjechał.
Nie spałem i użalałem się nad sobą. Moja jakże wspaniała matka kazała mi się spotykać z Arzyalea'ą i przez to miałem zapomnieć o nim. Ale ona nie jest w stanie zastąpić jego. Nikt nie jest w stanie.

-Lukas! Mówię do ciebie od piętnastu minut, a ty siedzisz wpatrzony w ekran telefonu i ignorujesz mnie.- Zaskrzeczała, a ja skrzywiłem się słysząc ton jej głosu.

-Zamyśliłem się.- Mruknąłem.- Możesz powtórzyć?

-To nie myśl i słuchaj. I tak mogę.- Przewróciłem oczami.- No więc jak mówiłam, jak dolecimy i zameldujemy się w hotelu wybierzemy się na zakupy. Muszę kupić nowe buty i kosmetyki. Podkład mi się już kończy, a nie mogę wyjść bez makijażu.- Potarła czoło z niewidzialnego potu. Tapeciara...

-Aha, coś jeszcze?- Spytałem sarkastycznie.

-Tak, dobrze, że pytasz.- Uśmiechnęła się.- Pojedziemy do 'Blue Sky*'. Podobno to bardzo droga i elegancka resturacja.

-Jasne.- Wypowiedziałem przez zaciśnięte zęby zły.
.
-No i możemy wpaść do kawiarni twojej babci. Wiesz, żeby coś na ciebie przepisała.- Co. Za. Pieprzona. Materialistka.

-Moja babcia ma jeszcze zamiar pożyć.- Warknąłem i włożyłem słuchawki do uszu i włączyłem playliste, którą zawsze on słuchał.

Tak bardzo żałowałem, że nie zostałem z Michael'em na tym lotnisku. Przepłakałem cały lot. Na szczęście mój fotel był na samym końcu samolotu i mogłem spokojnie się wypłakać.*oczywiście to się działo w Perth do Sydney 9 miesięcy temu, jakby co xd*

Ktoś, a raczej Arzaylea szturchnęła mnie w ramię i kazała zapiąć pasy.
Po wylądowaniu po wyjściu z pokładu znaleźliśmy nasze walizki (ile kto ich ma, hehe) i poszliśmy poszukać taksówki.

Michael, wróciłem.

--------------------------------------------------------------
Hej
Witam w nowej części bla, bla, bla mam nadzieję, że spodoba wam się jak poprzednia bla, bla, bla.
I wgl podobają wam się nowe okladki? Heheh
Do następnego
Klaudia xx

[2] what i did whore? · muke ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz