Rozdział 39

315 37 6
                                    

×6 lat później

*Michael*

-Vi, skarbie co się stało?- Spytałem na wejściu, gdy moja córka, cała zapłakana rzuciła mi się na szyję.

Od czterech ładnych lat pracuje w całkiem popularnym wydawnictwie, jako dziennikarz różnych sław. Na początku, jak to na początku byłem zwykłym asystentem w konkurencyjnej siedzibie, ale, gdy właściciel mojej teraźniejszej pracy zaproponował mi lepsze stanowisko i wyższa cenę.

Nieważne teraz sprawa z moją malutką Vivi.

-B-boo M-maddy p-pocałowała w-w p-policzek T-troya.- Wyszlochała, a na końcu zdania rozpłakała się na nowo.

Ahh te problemy sercowe. Na szczęście Ryan ich nie ma, bo ma tylko jedną przyjaciółkę, Holly. Maddy to przyjaciółka Vi od pierwszej klasy. Zaprzyjaźniły się i konkurują o ich wspólnego przyjaciela, Troya.

-Nie płacz, skarbie ona nie jest ciebie warta. Żadna prawdziwa przyjaciółka nie rywalizowałaby ze swoją przyjaciółką.- Powiedziałem idąc w stronę salonu, na kanapę.

Chwilę zajęło by Vivien się uspokoiła i opowiedziała mi wszystko od początku, spokojnie.

W sumie chodziło o to, że 'założyły' się z Maddy, która pierwsza pocałuje Troya, to ta druga przestaję się z nimi zadawać. Oczywiście Vivi była dosyć nieśmiała, co do chłopców i nie mogła się zdobyć na zwykłego całusa w policzek, bo najzwyczajniej w świecie się wstydzi.
Zrobiło mi się jej żal, bo wiem, że Troy to fajny dzieciak i lubi Vi bardziej niż Maddy. Zawsze, jak nocował u nas w domu (co zdarzało się bardzo często), gdy Vivien się myła, gadaliśmy z nim razem z Luke'iem. Może nie była to jakaś bardzo 'męska' rozmowa, ale zawsze jakaś była. Zazwyczaj chłopak streszczał nam po niektóre kłótnie dziewczyn. Starał mówić o swoich uczuciach, co nie zawsze wychodziło, ale ważne, że był szczery i prawdziwy w tych odpowiedziach.

-Wiesz Vi? Ja myślę, że Troy naprawdę cię lubi.- Powiedziałem, co mi podpowiadał umysł.

-Ale ty nic nie rozumiesz tato! Ja teraz nie mogę się z nim nawet przyjaźnić, bo ona będzie mi dokuczać.- Powiedziała oburzona moja córka.

-Zawsze możecie się spotykać u nas w domu.- Zaproponowałem.

-To nawet nie jest zły pomysł, tato. Widzisz, nawet ty czasami masz jakieś przebłyski mądrości.- Wyszczerzyła się i uciekła z moich objęć do swojego pokoju.

- Nawet własne dzieci uważają mnie za głupka.- Wymamrotałem chowając twarz w poduszkę leżąca obok.

-Ja tak nie uważam.- Usłyszałem głos mojego męża, ale wiem, że z trudem powstrzymywał śmiech.

-Ty jako pierwszy o tym oznajmiłeś.- Przewróciłem oczami na jego kłamstwo.

-Oj tak, i tak mnie kochasz.- Usiadł obok mnie i pocałował mocno w usta.

-A mam jakieś wyjście?

-Ej!

----------------------------------------------------------------
Hej
Czy tylko ja nie mogę przeboleć tego, że został tylko epilog?
Naprawdę, płacze przy końcówce
Nawet moje inne historię nie pomagają.
Jeju jeszcze tylko jeden i koniec
:((((
Od razu pisze, że w epilogu zdecydowałam się na perspektywę Lucasa, a nie narratora jak w YPFM( to też brzmi dziwnie, duh)
Love you all
Do następnego
Klaudia xx

[2] what i did whore? · muke ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz