Rozdział 6

4.5K 433 174
                                    

Kaszel.

Kiedy on w końcu wydorośleje? Kiedy dotrze do niego, że ryzykuje życie... Dla mnie. Nie wiem co o tym myśleć. Może po prostu Karma się do mnie przywiązał. Może wie, że jako jedyny nie widzę w nim zagrożenia.

Kaszel.

Jego czerwone włosy prawie już wyschły. To zaleta noszenia ich na krótko, czego moja matka nie akceptuje. Nie u mnie.

- Nagisa.. - zaczyna, ale atak kaszlu przerywa mu wypowiedź. Boje się, że woda osiadła w jego płucach, że zachorował na astmę, że za dużo płynu wywoła jakąś chorobę. - Gdyby ktoś trochę za długo został pod wodą... Hipotetycznie...

- Prawie się utopił - poprawiam go.

- Hipotetycznie! - unosi ręce w geście obrony - I gdyby jego koleżanka... - odkaszluje, widząc mój wzrok - Kolega, bardzo bardzo się o niego martwił, to hipotetycznie ten ktoś ma obowiązek go przeprosić.

- Ehe. Baaardzo przeprosić.

Mijamy grupkę nastolatek chichoczących na nasz widok. Poprawka: na widok Karmy w przylepionej do brzucha koszulce. Milczymy, aż do momentu, gdy skręcą za rogiem.

Karma wbija ręce w kieszenie, zupełnie olewając jego wielbicielki. Moja podświadomość skacze z radości, choć nie mam pojęcia czemu.

- Okej - mówi, a w jego głosie słyszę niepewność. Czy kiedykolwiek, gdy do kogoś mówił okazywał uczucia?

Czuje się zaszczycony - przebiega mi przez myśl.

- Przepraszam - wydusza w końcu. Wbija wzrok w czubki butów. - Ja... Bałem się.

- Rozumiem. To było głupie i...

- Nie - wcina mi się w słowo - Nie bałem się o swoje życie. Bałem się, że coś ci się może stać.

Przygryza wargę, a na jego policzki wstępuje słaby rumieniec.

- To był.. Impuls. Wiedziałem, że muszę go od ciebie odciągnąć. Za wszelką cenę.

Milczę. Pytania cisną mi się do ust:

Jestem dla Ciebie ważny?

Czemu się tak o mnie troszczysz?

Kiedy zaczniesz nazywać mnie przyjacielem?

Dlaczego nie rozmawiamy tak częściej?

Nie ufasz mi?

Zamiast tego pytam: Itona cię dusił?

Przeczy głową, a kilka kropel spada ma moją twarz. Najwyraźniej suszarka Koro-senseia nie była tak swietna, jak mu się wydawało.

- Itona się bał. I to strasznie. Ja...

Przeszliśmy do pasów. Uważnie go słuchając postawiłem kilka kroków.

Idiota. Kilka lat temu uczyli patrzenia, czy coś nie jedzie.

Błysk światła. Klakson. Nogi odmawiają posłuszeństwa. Klatkę piersiową rozrywa przerażający strach, paraliżuje wszystko i unieumożliwia szybkie myślenie.

- Nagisa!

Ból w ręce, w miejscu gdzie mnie chwycił. Ciężarówka przejeżdżająca kilka centymetrów przede mną.

Jego przyspieszone bicie serca. Jego oddech na moich włosach. Jego ręką na plecach, przyciskajaca mnie do niego.

Nie protestuje. Trzęsę się.

- Idioto! Ile razy jeszcze mi to dzisiaj zrobisz? No ile!

Jego koszulka jest mokra od wody. Moje oczy są mokre od płaczu. Krzyczy na mnie, mówi jaki jestem lekkomyślny, poucza bym bardziej uważał.

A ja po prostu płacze, wtulając się w niego. Słyszę jego szybkie bicie serca, czuje napięcie mięśni i zdenerwowanie.

Czuje jak opiera podbródek na mojej głowie. Nie wkurza mnie to.

- Dostanę zawału. Przez ciebie.

Uspokajam oddech i delikatnie się od niego odrywam.

- Przepraszam - szepcze - Nie chciałem..

- Serio? Już myślałem, że zrobiłeś to specjalnie.

Dwa przytulenia jednego dnia to bardzo dużo. Staram się nie myśleć co by ze mną było, gdybym nie spotkał Karmy. Czy wtedy byłbym tym małym, uległym chłopcem? A może już dawno zrobiliby ze mnie dziewczynkę?

- To już blisko - mówi patrząc w dal - Chodź. Tylko staraj się ujść z życiem.

Assassination Classroom - Klasa zabójcówOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz