*Nagisa pov.*
Trzymałem go za ramię. W jego oczach płonęła furia. Zaciskał ręce w pięści, a mój dotyk ledwo powstrzymywał go, od rzucenia się na Rena.
Staliśmy przed salą, czekając na jakieś wieści. Asano podciął sobie żyły. Nie sądziłem, że sprawa z jego ojcem zajdzie tak daleko. Ale - jak mogłem wywnioskować po śmiercionośnym spojrzeniu Karmy - sytuacja nie była zależna tylko od Dyrektora. Piątka klasowa również była w to wmieszana.
- Spieprzaj stąd, Sakakibara - warknął mój potajemny chłopak. Szarpnął się, zrzucając moją rękę z jego ramienia. Wyobraziłem sobie go jako wilka marzącemu o rozdarciu gardła niedźwiedziowi. - Co ty tu jeszcze robisz?
- Mógłbym Cię spytać o to samo, Akabane - brązowe oczy błysnęły w świetle jarzeniówek. Wokół wysokiego chłopaka promieniował mrok, ukazując tylko jego twarz. - Szczególnie, że nadal masz na sobie jego krew. Czyżbyś upozorował jego próbę...
- Ty chuju! - krzyknął czerwonowłosy, rzucając się na byłego przyjaciela Asano. Korytarz lekko wirował w mojej nabuzowanej informacjami głowie. Asano chciał się zabić. Lekarze walczą o jego życie. Jego ojciec zaraz tu będzie. Jeśli on umrze... Boże... - Wiem o nim więcej niż ty!
Nie chciałem ich rozdzielać. Miałem nadzieję, że Karma uderzy go porządnie w twarz. Należało mu się.
- Jest moim przyjacielem. - odparł Ren, nie zwracając uwagi na podnieconego chęcią zabójstwa Karmy. Odsunął go od siebie, jakby odganiał natrętną muchę, ale on się nie poddał. Złapał go za koszulę i przywalił do ściany.
- Był twoim przyjacielem. Myślisz, że dlaczego chciał się zabić?
Twarz Rena naprężyła się gwałtownie.
- On nie wie - westchnąłem cicho, podchodząc do nich. Zmierzyłem chłopaka z wygolonymi włosami ostrym wzrokiem.
- Nie wiem o czym? - brązowowłosy zmarszczył brwi. Biło od niego zdenerwowanie i troska. Nie wiedziałem kto był winny; On, bo nie wspierał Asano, czy Asano, który nie chciał z nim rozmawiać.
- O jego relacjach z Ojcem. - zaczął przyciskający go do ściany uczeń - O jego bólu psychicznym. O jego strachu przed Dyrektorem. O jego problemach z przystosowaniem się. O jego zrujnowanej do tego stopnia psychice, że zdołał zmusić się do zaufania mi. On za tobą tęskni, wiesz?
- Puść mnie.
Wymieniłem spojrzenia z Karmą. Nadal nie mogłem uwierzyć, że łączyła go z Przewodniczącym jakaś więź. On się martwił. I słusznie: to już nie była zabawa.
"Odpuść." - mówiły moje oczy. Gimnazjalista skinął głową i cofnął się o krok. Ren poprawił kołnierzyk, przyglądając się nam uważnie.
- Jak mam go przeprosić?
To pytanie wbiło się boleśnie w płat mojego mózgu. Nie sądziłem, że Asano da radę mu wybaczyć. I wtedy dotarła do mnie bolesna prawda.
- Jeśli się nie wykrwawił... - stęknąłem, czując chłód. Nie chciałem, by umarł. Nie chciałem, by to się tak skończyło.
- Po prostu go przytul - dokończył za mnie Karma, patrząc zmartwionymi oczami na drzwi, za którymi trwała akcja ratowania życia.
●
*Asano pov.*
Patrzyłem mu w oczy. Fioletowe. Moje źrenice były szparkami. Moje powieki nie miały zamiaru opaść. Uśmiechnąłem się, przechylając głowę.
- Bla, bla, bla - mówił doktor. Młody mężczyzna o czarnych jak smoła włosach. A może to mój świat był czarny jak smoła? Roześmiałem się delikatnie.
CZYTASZ
Assassination Classroom - Klasa zabójców
FanfictionAssassination Classroom: > główny ship: Karmagisa > ship poboczny: Kayano x Nagisa (Aczkolwiek nie lubię Trawnika i randkowanie z Nagisą jej nie wyjdzie), > brak wymyślonych postaci, > pov. (Perspektywa) Nagisy, bądź w późniejszych rozdz...