Rozdział 36

2.8K 263 218
                                    

[Nie sądzicie, że powinnam już kończyć tę opowieść? :)]

*Nagisa pov.*

Karma-kun:

Co ty sobie wyobrażasz?

Połączenie nieodebrane.

Nagisa do cholery!

Kurwa dlaczego nie odbierasz?

Fajnie, że pamiętasz, wiesz.

Aha czyli mam odwołać stolik tak?

Połączenie nieodebrane.

Widziałem Cię z Renem.

Wiesz, że dziś obchodzimy miesięcznice, prawda?

Dobra, rozumiem, nie możesz. Okej. Przepraszam.

Nagisa-kun:

Cholera, Karma zapomniałem...

Karma-kun:

Mój dom za pół godziny. Musimy porozmawiać.

Nagisa-kun:

Dobrze. Usunąłeś pseudonimy? Czemu?

Karma-kun:

Po prostu przyjdź.

>>

*Asano pov.*

- Wiesz, Teddy, Karma był dzisiaj jakiś zdenerwowany. Ostatnio chyba nie idzie mu ze swoją dziewczyną. Nie powiedział mi, ale domyślam się po tym jak o niej opowiada. – rozmawiałem z durną kukiełką podarowaną od małej dziewczynki z pokoju 21. Na krześle siedział mój psycholog, uważnie się mi przyglądając i zapisując każde wypowiedziane przeze mnie słowo. Czułem się trochę jak na przesłuchaniu, ale specjalista stwierdził, że to idealne rozwiązanie w moim przypadku.

Szkoda tylko, że robiłem z siebie debila, energicznie dyskutując z kukłą.

- Może opowiesz Teddy'emu jak się czujesz, Gakushuu? – delikatnie zasugerował mężczyzna w średnim wieku. Był starszy od mojego... yyy węż- to znaczy ojca. Jakoś nie potrafiłem mu zaufać, a prowadzone przezeń terapie były... bądźmy szczerzy: ostro schizowe. Wczoraj na przykład musiałem krzyczeć nowo wymyślane słowa na moje nowe prześcieradło. Pech chciał, że akurat wtedy przy drzwiach przechodziła pielęgniarka, i słysząc moje obraźliwe egzorcyzmy skierowane na bogu ducha winną tkaninę, już nazajutrz wymieniła ją na starą.

No ale nie ja tutaj jestem ekspertem w dziedzinie psychologi.

Wpatrzyłem się w brązową skórę mojego rozmówcy i westchnąłem cicho. Jedno oko wisiało na cieniutkim sznureczku, ale nie odpadało. Było silne.

Właśnie miałem ochotę na przypisanie temu sznureczkowi imienia Karmy i podania wszystkich za i przeciw dlaczego je połączyłem, ale zabawę przerwał mi psychiatra. No dobra psycholog.

- Gakushuu? – ponaglił, widząc że się zamyśliłem.

- Eee, tak. Ted, nie uwierzysz, poziom krwi w moim organizmie ciągle się odbudowuje i za kilka tygodni będzie już taki jak dawniej. – a jest to tak świetna informacja, że dziele się z nią z przedmiotem: chciałem dodać.

- Samopoczucie?

- Tak, właśnie, jestem już szczęśliwy i czuje, że nie potrzebuje terapii. Cieszę się z powrotu do domu i szkoły, no może z tego ze szkołą trochę mniej, bo mam ostre nieobecności w temacie, ale jakoś... - przełknąłem ślinę i zaczerpnąłem powietrza. Za oknem prażyło słońce. To znaczy tak sądziłem po naklejonym na nim obrazku słoneczka, wykonanego dla mnie przez inną dziewczynkę.

Assassination Classroom - Klasa zabójcówOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz