Dla @Lalusz
Ma na sobie zwiewną, pastelowo różową sukienkę. W jej zielone włosy wpięła kokardki. Buciki ma dopasowane do stroju, na jej twarzy majaczy rumieniec. Wygląda, jakby właśnie umówiła się na randkę z najładniejszym kolesiem w klasie.
- Hej, Kayano! - mówimy oboje, na co jej twarz trochę blednie. Mogłem ją uprzedzić o towarzystwie Karmy.
A jednak napisała do mnie. Nie do niego/najprzystojniejszego kolesia w szkole. To znaczy... według mnie mój przyjaciel jest na tym stanowisku.
- Cześć Nagisa, uh... Cześć Karma...
Przygryza lekko dolną wargę. Jego towarzystwo nie jest tym czego chciała, ale ja czuje się swobodniej. Mam wsparcie, chociaż niekiedy okazuje się ono niezbyt wspierające.
- No siema. Słyszałem, że stawiasz lody, to wpadłem. Trzeba korzystać z darmo - przerywa, kiedy szturcham go łokciem.
Jest rozbawiony. W jego oczach widać sarkazm i chęć psot. Zaczynam się zastanawiać czy to nie jego bariera ochronna, utrzymująca prywatne sprawy i prawdziwe uczucia przed innymi. Uzmysławiam sobie, że jeśli jesteśmy sami, mnie ta bariera nie dotyczy. Uśmiecham się do niego.
Dziewczyna odchrząka, wyrywając mnie z transu.
- Tak. Lody. Już - pośpiesznie tłumaczę zmierzając w stronę budek z lodami.
- No to kto stawia? Ja jestem spłukany - mówi Karma, gdy zielonowłosa otwierała już usta. Kayano zgrzyta zębami. Jego obecność ją wkurza.
- Ja - mówię szeptem, bo właśnie tego oczekują. - Ile chcecie gałek?
***
Opieramy się o miedziany płot, wpatrując się w niebo i jedząc lody. Kupiłem nam po dwie gałki, obniżając moje zarobki.
Kayano wyraźnie nudzi panująca cisza, ale my mamy zajęcie. Wpatrujemy się w zachodzące się słońce. Co chwila zerkam na nich, podziwiając ich twarze w pomarańczowym blasku.
- Hm... Dzisiaj rano - zaczynam zwracając do niej głowę - Chciałaś mi coś powiedzieć. Pytałaś się czy...
- Tak. Pytałam. - skubie swoją bransoletkę.
Nastaje cisza. Opuszczam głowę, by mu coś uzmysłowić.
- Muszę już iść... Pić mi się chce...
Pić? Po tym jak prawie się utopiłeś?
- Na razie, Nagisa - czuje jego rękę na ramieniu. Nie chce, by sobie szedł, ale muszę pogadać o czymś z Kayano. Mruczę jakieś pożegnanie.
Patrze smętnym wzrokiem jak odchodzi, jedząc swoje gałki. Chce za nim pobiec, dogonić go i normalnie pożegnać, ale mam teraz coś na głowie.
- Karma był wtedy u mnie.
- Wiem - odpowiada po chwili namysłu - Słuchaj Nagisa, wiem, że to może być dziwne, ale... Przyszłam wczoraj do ciebie, by sprawdzić jak się czujesz. Twoja mama wpuściła mnie i powiedziała, że jesteście na górze.
- Zaraz - przerywam jej. Jak mogliśmy jej nie zauważyć? Dlaczego nie weszła do nas? - To miłe, ale... Moja mama niezbyt za Tobą przepada... Przepraszam, za nią, ja Cię lubię, ale jak...
- Jak przekonałam ją, by mnie wpuściła?
Kiwam głową.
- Miała dobry humor... Spytałam jak się czujesz i że kolega miał Cię odprowadzić. - spojrzała wprost na słońce. Jej oczy zapłonęły czerwienią, a ja odsunąłem loda od twarzy, by lepiej się skupić. - Zaczęła mówić mi, że zaniosła wam obiad, jaki Karma jest miły.
Wydawało mi się czy nagle zacisnęła mocniej ręce?
- Uśmiechnęła się, kiedy jej powiedziałam, że Karma chodzi do naszej klasy. Wpuściła mnie. Chyba bardzo go polubiła...
- Też mi się tak wydaje... Dlaczego po prostu do nas nie przyszłaś?
- Przyszłam. Uchyliłam drzwi, by do was wejść, ale... Słuchaj. Spałeś, albo właśnie odpływałeś, prawda?
Kiwnąłem głową.
- Nie czułeś niczego?
Zaprzeczyłem. - Co miałbym czuć?
- Karma - spojrzała mi w oczy. Były zimne jak lód, jakbym zrobił coś nie tak. Usta miała ściągnięte, kostki zbielały jej od ściskania mosiądzu. - Pocałował Cię w czoło.
![](https://img.wattpad.com/cover/65969829-288-k300680.jpg)
CZYTASZ
Assassination Classroom - Klasa zabójców
FanficAssassination Classroom: > główny ship: Karmagisa > ship poboczny: Kayano x Nagisa (Aczkolwiek nie lubię Trawnika i randkowanie z Nagisą jej nie wyjdzie), > brak wymyślonych postaci, > pov. (Perspektywa) Nagisy, bądź w późniejszych rozdz...