Rozdział 18

3.6K 336 399
                                    

Czekaliśmy na nią, oparci o budynek. Karma nie poszedł do siebie. Powiedział, że kartę ma przy sobie i nie potrzebuje się przebierać.

- Jesteś pewien? - spytałem. Jego wzrok leniwie przebiegał po mijających nas ludziach. Nie wiedziałem, czy myślimy o tym samym; o normalności, zwykłym dorastaniu, bez presji czasu.

No właśnie. Czas...

- Tak. Niech sobie szma.. Uh, ona, skorzysta. Dla mnie to nic. Przynajmniej będziesz szczęśliwy, tak?

Czas... Kilka miesięcy na zabicie kogoś, kogo nie da się zabić. Kogoś kogo... Polubiłem. Do którego się przywiązałem. A jeśli nie wykonamy zadania...

Nie. Nie ma mowy. Nie mogę umrzeć. Nie możemy się rozdzielić. Nie teraz, proszę.

- Myślę o Księżycu - przyznałem. Wiedział o co mi chodzi. To było jak kod, dostępny tylko dla wtajemniczonych. - Jeśli nam się nie uda. Jeśli umrę?

- Samobójstwo jest oznaką siły, nie sądzisz? - Spytał, a ja zrozumiałem. Nie mógłby żyć beze mnie. A ja? Pozbierałbym się gdyby on...

- Chłopaki? - Przerwał nam dziewczęcy głos - Już. Wybaczcie, musiałam wynieść śmieci.

- Chyba o jednym zapomniałaś - rzucił cicho, ale ja usłyszałem. I nie zdenerwowało mnie to. Lubiłem jego uwagi.

- To co? Galeria?

- Tak - odpowiedziałem odrywając się z niechęcią od ściany. Mógłbym tak siedzieć do końca świata, rozmawiając. Ale nie można było już się wycofać.

- Chodź, Karma.

Błądziliśmy po sklepach. Nie chciałem nic kupić, ale to wyjście miało nas do siebie przybliżyć. Karma był cichutko. Nie podchodził do mnie, trzymał się jej, czasem potakiwał, kiedy pokazywała mu jakąś rzecz. Rzeczywiście, wyjście zapowiadało się swietnie.

- Hej, Kayano... - Zwróciłem na siebie uwagę Zielonowłosej. W rękach miałem białą sukienkę. - Ta jest ładna. Przymierzysz?

- Fajna! Okej!

Porwała mi ubranie z rąk i jak błyskawica wpadła do przymierzalni. Jakby od niechcenia przeszukiwałem wieszak.

- Nagisa..?

W końcu. Myślałem, że się nie doczekam.

Odwróciłem się do niego. W jednej ręce miał wieszak z granatową bluzą. Zwykłą jak na taki sklep. Dziwne.

- Przymierzysz? - Spytał. Jego głos był łagodny, jakby był na zakupach z nowo podanymi osobami w klasie i chciał się zaprzyjaźnić.

- Nie ma sprawy... Wybrałeś coś sobie?

- Mam dużo ciuchów i.. Nie umiem wybierać. - Przyznał - Zwykle po prostu dostaje nowe.

- Wybiorę Ci coś - obiecałem.

Uśmiechnął się, co odwzajemniłem. W mojej dłoni wylądował wieszak z bluzą. Poczułem, jak pcha mnie w stronę męskiej przymierzalni.

Delikatnie zdjąłem ubranie z wieszaka. Było zwyczajne... Dlaczego akurat to?

Bojąc się, że Karma z Kayano się pozabijają szybko narzuciłem ją na siebie. Była rozpinana, więc szybkim ruchem zapiąłem suwak. I wtedy na głowę opadł mi kaptur.

Assassination Classroom - Klasa zabójcówOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz