1 Rozdział

115 16 12
                                        

Szłam do szkoły. Byłam ubrana w ciemnoróżową koszulkę na ramiączka. Do tego założyłam krótkie, dżinsowe spodenki. Moim obuwiem były czarne sandałki.

-Hej Angel! Świetny strój!-zawołała moja przyjaciółka, Viviana, gdy byłam blisko szkoły.

-Dzięki! Ty też doskonale wyglądasz!

Vivia podbiegła do mnie i mnie przytuliła. Była ubrana w zieloną sukienkę do kolan. Miała czarne koturny. Jej dodatkiem był czarny romb na rzemyku, to jej amulet. Kocham tą dziewczynę.
Nagle poczułam ostrą woń perfum. Ech, to gwiazdy szkolne. Niestety należą do mojej klasy, drugiej gimnazjum. Taa, gimbusiarnia.

-Ojeja! Biedna Angelica! Jest ubrana w łachy! Twoja matka też ci uciekła!-krzyknęła Grisial, "przywódczyni" całej grupki gwiazdek.
Grisial zaśmiała się złośliwie. Tak samo inne dziewczyny.

-O tak! Ze śmieci wycięłaś te ciuchy!?-wrzasnęła Janeta, "zastępczyni".

Wszystkie babska śmiały się ze mnie.

-Grisial, może lepiej najpierw spójrz na swój zadek. Mi się podoba i to jest najważniejsze-rzuciłam po czym odeszłam z Vivią przy boku.

Czułam na sobie piorunujące spojrzenia całej piątki gwiazd, a szczególnie Grisial. Właśnie, tak to jest z takimi... osobami. Na początku są hamskie i złośliwe, a potem gdy je się skopie, to są jakieś strwożone. Nienawidzę takich głupich, pustych w środku ludzi.

*************

Spakowałam wszystkie książki i piórniki z ławki. Nareszcie koniec tych głupich poniedziałkowych lekcji.

-Vivia, przejdziemy się do twojego domu? Odrobimy tam lekcje a potem będziemy... coś robić-spytałam mojej "towarzyszki ławkowej".

-Okej, tylko będę musiała ogarnąć brata. Poczekaj chwilę. Jeśli nie wrócę przez 10 minut, pójdź mi pomóc z tym małym łosiem, dobrze?

-Oczywiście.

Usiadłam na krześle i wyciągnęłam z kieszeni moich spodenek telefon. 14.40. Nagle zobaczyłam 6 nieodebranych wiadomości. Kliknęłam na powiadomienie. To moja mama.

Mama: Skarbie, dzisiaj wrócę później do domu.

Mama: Nie pytaj się, co się stało.

Mama: Może nawet dzisiaj nie wrócę do domu.

Mama: Czekaj na mnie.

Mama: Całuję.

Mama: Nie pytaj się, co się stało.

-Vivia!

*********
Możecie nazywać mnie Polsat. Nie będę zła.

Lubicie poniedziałki? I co sądzicie o gwiazdach szkolnych?

Pozdrawiam! :-*

EpidemiaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz