Rozdział 27

13 5 8
                                        

Przeczytaj notkę na dole rozdziału.

-Kochanie, pobudka.

Otworzyłam oczy, nadal ospała.

-Czemu mnie obudziłeś?-spytałam.

-Ponieważ już jest 7:30.

-I?

-Musimy już jechać.

-Gdzie?

-Musisz wiedzieć?-spytał Jacob.

-Tak-powiedziałam stanowczo.

Jacob wbił oczy w sufit.

-Jedziemy do... Chicago.

-Naprawdę?-spytałam.

-Nie podoba ci się?

-Jacob! No coś ty! To było zawsze moje największe marzenie! Jesteś wspaniały!-odpowiedziałam z entuzjazmem.

Odrzuciłam kołdrę na bok. Dopiero teraz zdałam sobie sprawę, że jestem cała naga. Jacob też. Od razu narzuciłam na siebie kołdrę.

Spojrzałam na Jacoba wilkiem.

-Czemu mnie nie obudziłeś, abym się ubrała?

Zmarszczył czoło, jednak chwilę potem uśmiechnął się pogodnie.

-Tak, słodko Spałaś, nie miałem serca cię budzić-odparł zadowolony z siebie.

-No teraz chyba nie jest słodko.

Wzięłam leżący na podłodze szlafrok, i wstając nakryłam się nim. Westchnęłam.

-A co jeśli, za tym pierwszym razem zaszłam w ciążę?

-Nie, to jest niemożliwe.

-Czemu tak twierdzisz? Jesteś... bezpłodny?-to ostatnie słowo z trudem przeszło mi przez gardło.

-Nie. Kochanie. Przecież nałożyłem prezerwatywę.

-Dobrze.

Poszłam do łazienki. Stanęłam bokiem przed lustrem i zrzuciłam z siebie szlafrok. Spojrzałam na mój brzuch. Hm, chyba taki sam. W sumie brzuch w ciąży zaczyna rosnąć dopiero w drugim miesiącu. Ugh...

                                ***
Otworzyłam drzwiczki od samochodu.

Usiadłam na wygodnym fotelu luksusowego pojazdu.
Wszystko w moim życiu, jeśli chodzi o dobra materialne, jest doskonałe, piękne. Luksusowe. Jednak... mam całkiem sporo problemów na głowie. Jednym jest mój ojciec czy zbliżająca się do nas, do mnie, epidemia zombie.
W międzyczasie miałam zapewne stracić wiele bliskich mi osób. Stres ścisnął mi żołądek. Spojrzałam kwaśno na wsiadającego Jacoba.

I ruszyliśmy dalej. Chicago.

*******************

UWAGA!

Postanowiłam trochę zmienić treść książki. Kate, zamiast 15 lat ma 18, i niedługo ma urodziny. Drobna zmiana ale jednak jakaś jest. Mam nadzieję że szybko się do tego przyzwyczaicie. Heh.

Pozdrawiam! York289

EpidemiaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz