Rozdział 9

36 8 3
                                    

Oczami Viviany:

Wysiadłam z samochodu. Trzasnęłam drzwiami. Byłam wkurzona.

-Viviano Break, miałaś ją unieszkodliwić!-wrzasnął Pan.- A nie ją zabić!

-Rozumiem.

-Tylko rozumiesz?! Uśmierciłaś niewinną osobę! A zresztą, powiedziałem tobie wyraźnie: masz ją unieszkodliwić!

-O Jeny! Zrozumiałam że trzeba ją zabić.

-Żadne mi jeny! Rozmawiasz ze mną, a nie z kumplem!-zawołał rozwścieczony głos w mojej głowie.

-To, że jesteś pomiędzy światem żywych a umarłych, to nie znaczy że możesz mną rządzić!

-Mogę! Zacząłem tobą rządzić i mogę robić z tobą to co chcę!

-Dobrze. Będę tobie służyć, Panie.

-Dobra dziewczyna-odrzekł zadowolony. Nagle pojawił się przede mną.

-A teraz zanieś jej ten kwiat-powiedział brunet, i wręczył mi białą różę z widocznymi na swej łodydze kolcami.

-A co mam z nią zrobić, jak będę na miejscu?

-Musisz ukłuć ją jednym, jedynym kolcem, który będzie się najmocniej iskrzył, po czym położyć kwiat blisko niej. Od razu uciekaj.

-Czemu?

-O nic nie pytaj!

-Dobrze Panie.

Nagle brunet zniknął mi z oczu. Tak, on i ta jego "teleportacja".

Czym prędzej wsiadłam do samochodu przypominając sobie nakaz Pana. Włożyłam kluczyki do stacyjki i odjechałam spod mojego domu. Chyba nikogo w nim nie było, bo zawsze gdy przyjeżdżam mama wychodzi mi na przywitanie, często z Jacobem. Czasem mam ochotę mieć normalne życie, bez jakiegoś faceta, który ma nade mną władzę od kilku dni.

**************

Tak, Angelica umarła... Po raz pierwszy uśmierciłam główną bohaterkę w książce. Nawet na chwilę ją zabić, to dla mnie koszmar.

Pozdrawiam! York289

EpidemiaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz