Rozdział 8

38 6 6
                                    

Wysiadłam z samochodu, nadal myśląc o błysku i głosie. To było... dziwne, lecz fascynujące oraz przerażające. No ale nie mogę zawracać sobie tym głowy. Muszę być skupiona na teraźniejszości, na nauce i na utrzymaniu siebie. Gdybym tylko miała brata, lub siostrę... Byłoby mi o wiele lepiej, a przede wszystkim łatwiej, pogodzić się z moim losem. Ale... tak nie jest, niestety.

-Dzięki Vivia za podwózkę-powiedziałam do przyjaciółki, po czym ją przytuliłam.

-Nie ma za co-odparła trochę niepewnie.

Od kilku dni, Vivia jest jakaś dziwna, a dzisiaj to już naprawdę, i to bardzo. Coś jest z nią nie tak, ale co? Przecież chyba nic się nie dzieje.
Nagle poczułam ostry ból w karku. Spojrzałam na Vivię. Jej jedna ręka opadała swobodnie wzdłuż jej ciała, a druga... trzymała jakiś element w moim ciele.

-Vivia... Co... Co ty robisz?-wychrypiałam.

-Wbijam tobie nóż w kark, dziewczynko-odpowiedziała złośliwie.

-Ale...

-Nie ma żadnego "ale".

To nie jest moja Vivia.

-Co się z tobą stało?

-Ech... rujnujesz mi życie, więc co prostszego, trzeba ciebie zabić-ostatnie słowo wysyczała.

Nagle wyjęła mi nóż z karku. Jeszcze większy ból. Czułam jak potoki krwi spływają po moich plecach. Ale nie krzyczałam. Upadłam tylko na ziemię i przez uchylone powieki patrzyłam jak Viviana wsiada do swojego samochodu i odjeżdża spod mojej bramy. Potem już nastała tylko ciemność.

***********

Taki krótszy rozdział.

Co myślicie o zdradzie Vivii? Czy Angelica przeżyje?
Zobaczymy!

Pozdrawiam! York289 :-*

EpidemiaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz