Rozdział 7

33 7 3
                                        

Spojrzałam na mój telefon. 18:45. Jeny, ja muszę iść do mojego domu! Grisial, to wszystko... Ech...

-Pani Break, wychodzę!

-Dobrze kochana, tylko pamiętaj o naszej umowie! Wszystko wzięłaś?

-Tak, tak. Do zobaczenia!

I wyszłam. Oczywiście wcześniej kładąc na moje nogi buty oraz biorąc torbę z moim rzeczami.

-Angel, czekaj!-zawołał ktoś za mną. Viviana.

-Hę?

-Mam ciebie podwieźć do twojego domu? Chyba zaraz będzie burza-zaproponowała brunetka.

-Nie ma takiej potrzeby, chyba.

-Ojej, Angel! Chodź do mojego samochodu.

-Dobra...-rzuciłam.

Wsiadłam do Audi mojej przyjaciółki. Po chwili ruszyłyśmy. Przed oczami przewijały mi się budynki, lasy, jakieś atrakcje, ale głównie lasy. Nagle ujrzałam tam jakiś błysk. Z racji tego że jechałyśmy wolno mogłam się dokładniej temu czemuś przyjrzeć.

-Vivia, stój!-nakazałam. Po chwili stanęłyśmy.

-Co?

-Patrz! Tam coś błyszczy-powiedziałam wskazując w miejsce światła palcem.

-Angel, to tylko pioruny. Nic się tam nie błyszczy.

-Ale...

-Bez żadnego "ale". Jedziemy dalej.

Westchnęłam. Czy tylko ja to widziałam?

-Dobrze, dobrze. Faktycznie coś tam się błyszczało. To ja. Ja błyszczę. I nie pytaj się kim jestem. Poznasz mnie niedługo...-usłyszałam jakiś melodyjny głos.

-Vivia, słyszałaś? To... ten głos.

-Nie. Angel, nic nie było. Żaden głos. Była cisza jak makiem zasiał.

-No kurczę-szepnęłam do siebie.

-Coś mówiłaś?

-Nie, nic-odparłam.

**************

Witam Was! Też trochę krótszy rozdział, ale niedługo napiszę na komputerze i będzie dłuższy.
Teraz właśnie jestem bardzo blisko szkoły. Jest 8:15.
Co sądzicie o błysku i o tym głosie?

Pozdrawiam! York289

EpidemiaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz