Podjechałyśmy samochodem Vivii pod prawie samą niebieską kropeczkę na moim telefonie.
Przez całą drogę miałam schowaną głowę w kolanach, bojąc się co ujrzę na końcu podróży. Modliłam się aby to NIE (!) był szpital.-Angel, podnieś głowę. Już jesteśmy-poinformowała mnie łagodnie Vivia.
Pokręciłam przecząco głową.
-Cz... czy to je.. jest Mc... McDonald? Star... Starbucks? A... a może stacja ra... radiowa?
-Nie...
-Pa... Park?
-Nie-szepnęła Vivia smutno.
I już się nie odezwałam. To szpital.
Kurczaki!
Podniosłam dumnie głowę.-Nawet jeśli to szpital, to przyjmę ten cios na klatę!-zawołałam.
-Lub w ogóle twojej mamie nic nie jest!-dokończyła za mnie Vivia.
-Dokładnie!-tym razem to ja.
Zaśmiałyśmy się serdecznie. Nawet w smutnych chwilach można znaleźć światełko na końcu tunelu!
-Dobra, ale już chodź-pogoniła mnie Vivia.
Wysiadłyśmy z czarnego Audi mojej przyjaciółki. Potem weszłyśmy do budynku zwanego szpitalem.
Pierwsze co zobaczyłam to oczywiście recepcję. Czym prędzej się do niej udałam.-Przepraszam panią, czy wie pani gdzie mogę znaleźć moją mamę, Anabelle Cross?
-Tak. Sala numer 10, pierwsze piętro. Od razu po schodach skierować się w prawo.
-Dobrze, dziękuję-rzuciłam i poszłam wraz z Vivią w stronę schodów.
Weszłyśmy po szklanych schodach. Większość rzeczy została wykonana ze szkła, więc można stwierdzić, że szpital sam w sobie jest nowoczesny.
Stanęłyśmy przed schodami po czym prędko udałyśmy się w prawo. Rozglądałam się za salą numer 10.-Jest!-szepnęłam do siebie.
Zapukałam lekko. Nikt nie otwierał. Powtórzyłam moją czynność. Tym razem jednak zastałam lekarza.
-Dzień dobry. Czy jest tutaj moja mama, Anabelle Cross?
-Tak, jest.
-A czy mogę wejść?-zapytałam niecierpliwie.
-Tak, zapraszam-odparł lekarz i otworzył szerzej drzwi.
Weszłam. Vivia chyba postanowiła być poza salą, bo nigdzie jej nie widziałam.
-Córeczko!-zawołał słaby głos z kąta.
To mama.
Poszłam w kierunku łóżka. Zatrzymałam się przed nim i spojrzałam na moją mamę.
Miała podłączoną kroplówkę, a na wyświetlaczu jej puls był bardzo słaby.-Co się stało?-spytałam.
-Miałam wypadek. Przepraszam cię.
-Za co? Przecież to nie twoja wina...
-Mylisz się Angel. Ja wjechałam w...-przełknęła głośno ślinę-... w TIR.
Moje oczy przybrały szarą barwę. Spojrzałam się w ścianę.
-Czemu?-spytałam oschłym głosem.
-Przepraszam cię, naprawdę.
Jutro już mnie z tobą nie będzie-szepnęła moja mama.Spojrzałam się na wyświetlacz. Puls...
Jej serce zastygło w bezruchu.
-Mamo! Nie!
*********************
Dzień dobry! Ja jestem jeszcze w szkole, a wy?
Pozdrawiam!
![](https://img.wattpad.com/cover/67901006-288-k67418.jpg)
CZYTASZ
Epidemia
AdventureAngelica Cross, 18 lat. Dziewczyna jest pół sierotą. Po jakimś czasie zaczynają się tajemnice i zagadki. Zapraszam oraz pozdrawiam! AngrryFoox