Rozdział 5

66 9 6
                                    

-Angelica!-zawołał Jacob, po czym do mnie przywarł całym swoim ciałem. Objął mnie jak najmocniej.-Och, jak ja dawno ciebie nie widziałem.

-Tak, ja ciebie też-rzekłam uśmiechając się. Jednak po chwili odwzajemniłam uścisk.

Jacob był chłopakiem w moim wieku. Miał ścięte, czarne włosy. Jeśli go widziałam to z jeżem na głowie.
Był bardzo przystojny. Umięśniony, o ślicznych rysach twarzy chłopak, był jak dla mnie ideałem.
Był wyższy ode mnie o dwa centymetry, dosłownie.
Dzisiaj na sobie miał białą koszulkę opinającą jego umięśniony tors. Do tego dżinsy.

-Pięknie dziś wyglądasz-szepnął mi do ucha.

Zaśmiałam się cicho.

-Ty też-odszepnęłam mu.

On tylko lekko przygryzł mój płatek ucha, po czym pocałował mnie na szyi. Uśmiechnęłam się, czując tworzący się między nami romans.

-Jake, Vivia, Angel!-zawołała mama mojej przyjaciółki.

Cała trójka poszła do kuchni, gdzie pani Break podawała spaghetti.
Wzięłam sobie porcję, po czym zasiadłam na krześle w jadalni. Z mojej prawej usiadła Vivia, a z lewej Jake. Naprzeciwko rozsiadła się gospodyni całego domu.

-No to Angel, opowiadaj. Jak tam w szkole? I co u twojej mamy?-spytała.

Widać jeszcze nie wie o tym, że moja mama odeszła.

-W szkole jest bardzo dobrze. A u mamy... nic... ona... odeszła.

Panią Break zamurowało. Pewnie nikt jej nie powiedział.

-Ale jak to? Co się stało?-dociekała wiadomości.

-Możemy później o tym porozmawiać?-zaproponowałam.

-Tak.

Po skończonym posiłku, odniosłam talerz do kuchni i poszłam na górę, do pokoju Jacoba. On kiedy wszedł usiadł koło mnie na łóżku i zaczął mnie lekko całować po szyi. Ja byłam w siódmym niebie. Jednak po chwili miałam ochotę na coś lepszego, i złapałam go za jego brodę i zaczęłam całować jego aksamitne usta. On bez wahania odwzajemnił ten namiętny pocałunek. Zakochałam się w nim po uszy.
Nagle Jacob odczepił się od moich ust. Spojrzał przed siebie.

-Czy masz ochotę na małe co nieco?

-Jedzenie?-spytałam jednak wiedziałam o co mu chodzi. Chce pójść ze mną do łóżka.

-Och, Angel. Przecież wiesz o co mi chodzi.

-Nie. Nie! Nigdy! Widać jesteś kimś... kimś kto nie kocha. Chodzi mu tylko o ukojenie seksualne, tak naprawdę na co dzień! Nienawidzę takich osób!-krzyknęłam.-A nawet jeśli bym chciała, to nie z taką osobą!

-Czemu?!

-Bo tak!

Gwałtownie wstałam z łóżka i wyszłam z pokoju.

-Angel! Czekaj! Stój!-słyszałam jeszcze nawoływanie Jacoba.

Ale miałam to w dupie. Jeśli ktoś byłby ciekaw, odkochałam się w nim błyskawicznie.

***********

Hejo! Jak tam u was? Co myślicie o reakcji Angelici? I o pomyśle Jacoba?
Pozdrawiam! York289

EpidemiaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz