Wstałam dzisiaj o 5 rano, mimo iż poprzedniego wieczoru poszłam spać bardzo późno, ponieważ moja mama zginęła w wyniku wypadku. To... ona go spowodowała. Nie jestem na nią zła, ale mogła jeździć uważniej. No ale co się stało to się nie odstanie. Teraz muszę sama sobie poradzić.
Postanowiłam najpierw pójść na dół, a nie do toalety jak jest w moim zwyczaju. Na szczęście dzisiaj jest wtorek, ponieważ to najlepszy dzień w tygodniu w dniach roboczych. Dzisiaj kończymy lekcje o 13.30 a nie o 14 lub 15. To naprawdę dobrze.
Wyjęłam z lodówki szynkę a z chlebaka pyszną angielkę. Zrobiłam z tych dwóch rzeczy kanapkę a do tego pokroiłam sobie soczystego pomidora.
Kanapka była przepyszna. Dawno nie delektowałam się tak jedzeniem. Zwykłym pożywieniem...Po skończonym posiłku udałam się na górę. Tam ubrałam się w czarną, rozkloszowaną spódniczkę. Do tego czarne rajstopy. Białą bluzkę na długi rękaw wciągnęłam pod spódniczkę. Uczesałam moją czarną szopę na głowie. Po rozczesaniu włosy zostawiłam rozpuszczone, po co je inteligentniej czesać.
Zeszłam na dół i założyłam czarne koturny, które czekały pod drzwiami.
Szybko spakowałam jedzenie do szkoły i wyszłam z domu wcześniej go zamykając.****
Kiedy już stałam na korytarzu w szkole mój telefon zadzwonił. Wyjęłam go z torby i przeczytałam SMS-a.
Nieznane: Spotkajmy się dziś o 20.15 pod moim domem. Znasz mnie. Jestem znienawidzoną przez ciebie znajomą.
Hm... Dziwne. Kto to?
Ja: Kim jesteś?
Nieznane: Znienawidzoną przez ciebie znajomą.
Ja: Och, no już powiedz.
Nieznane: Imię Grisial coś ci mówi?
Czego ona chce? Bo raczej nie ze mną normalnie porozmawiać, jak znajoma ze znajomą. Bo przecież mnie nie lubi.
Nagle, przerywając moje rozmyślania, zadzwonił dzwonek oznaczający początek pierwszej lekcji. Ech, znowu.
*****
Wyszłam z klasy o 13:30. Koniec. Nareszcie mogę udać się do domu.
-Angel, czekaj!-usłyszałam głos Vivii.
Odwróciłam się czym prędzej w jej kierunku.
-Co?
-Pamiętasz? Ostatnio umówiłyśmy się na wyjście do mnie, ale... wiesz co nam przeszkodziło.
-Tak, pamiętam. To co? Idziemy dzisiaj do ciebie? Znaczy ja idę...
-Oczywiście że tak. Mój brat ma lekcje do 13 więc chodź. Pewnie już siedzi w domu.
Wyszłyśmy ze szkoły. Podeszłyśmy do przecudownego samochodu Vivii. Wsiadłyśmy. Siedzenia były przepięknie miękkie. Westchnęłam. Ja nigdy czegoś takiego nie będę mieć.
-Angel, widzę że coś cię trapi. Powiesz o co chodzi?-spytała moja przyjaciółka zanim nawet włożyła kluczyki do stacyjki.
-E tam, tylko się tobie wydaje-odparłam z udawanym luzem i uśmiechnęłam się.
-Dobrze, jeśli nic, to nic-rzekła. Widać było że mi nie wierzy.
Po chwili usłyszałam lekki warkot silnika. Odpaliła samochód.
-Już bardzo długo żadna z nas u siebie nie była. Musimy o wiele częściej do siebie chodzić. Prawda?
-Tak, tak. No dobra, ale jedziemy-odparła i skupiła się na jeździe.
*********
Kiedy poczułam zatrzymanie się samochodu podniosłam głowę z moich kolan. Tak jak zwykle, trzymam nogi na moich kolanach. Po prostu przyzwyczajenie... To żadna depresja czy coś w tym stylu.
Po chwili już byłam na zewnątrz. Przeciągnęłam się.
-Vivia! Jacob!-usłyszałam wesołe wołanie mamy mojej przyjaciółki.-O, Angel! Chodź do środka, biedactwo! Będziemy musiały porozmawiać.
-Dobrze, pani Break!-zawołałam.
Weszłam do przedpokoju w domu Vivii. Jak zawsze-czysto i pachnąco. Nagle usłyszałam szczekanie psiaka. Do przedpokoju, cały szczęśliwy, wbiegł szczeniaczek rasy Golden Retriever.
-O cześć malutki! Słodki jesteś!-powiedziałam do pieska.-Od kiedy go macie?-tym razem do Vivii.
-To jest ona. Mamy ją od wczoraj. Czyż nie jest urocza?
-No pewnie że jest! Jak się wabi?
-Lila (czyt. Lajla).
-Lila!-zawołałam po czym zagwizdałam.
Suczka od razu przybiegła. Bardzo szybko. Pod koniec biegu wpadła w poślizg i runęła mi pod kolana. Podniosłam ją. Piesek od razu położył mi się na rękach i w pełni zrelaksował.
-Jest bardzo niezdarna. Ciągle jak to się nie wywraca, to coś wywala do góry nogami-odparła Vivia nadal stojąca ze mną w przedpokoju.
-Nic nie szkodzi. Kocham każde zwierzę.
Postawiłam zdezorientowaną Lilę (czyt. Lajlę) na podłogę. Ona tylko się na mnie spojrzał swymi przecudownymi, brązowymi oczkami. Miała sierść żółtą, wpadającą w lekkie złoto. No generalnie tak jak to Golden Retriever. Jednak jej futro było króciutkie. Dobra, trochę przesadziłam. Nie było widać skóry, ale było idealne dla szczeniaka.
Po chwili jednak suczka odbiegła słysząc hałasy w kuchni. Westchnęłam. Zdjęłam z moich stóp koturny i weszłam do salonu w samych rajstopach.
********************
Hejo! Dzisiaj trochę dłuższy rozdział. Ale myślę że to wręcz doskonale, bo wszystkie są dosyć krótkie. Pozdrawiam! York289
CZYTASZ
Epidemia
AdventureAngelica Cross, 18 lat. Dziewczyna jest pół sierotą. Po jakimś czasie zaczynają się tajemnice i zagadki. Zapraszam oraz pozdrawiam! AngrryFoox