Rozdział 29

9 4 8
                                    

Oszołomiona faktem, że jestem w związku z demonem, nie byłam w stanie wykrztusić z siebie ani słowa. Ostrząsnęłam się z szoku.

-A jesteś dobrym czy... złym demonem?-spytałam Jacoba drżącym głosem.

-Hmm... pomyślmy. Chyba raczej pomiędzy. Czy ja wiem?

Nie odpowiedziałam.

I nagle wybuchłam. Złość, strach, smutek, ból-to wszystko zwyciężyło bad maską, którą przywdziałam po otrzymaniu tej przerażającej informacji.

-Czemu?!-po moich policzkach pociekły łzy.-Czemu mi wcześniej nie powiedziałeś?! Jacob!-spoliczkowałam go w furii.

Nagle poczułam mocny uścisk na nadgarstku. Ten demonik mnie złapał! Spróbowałam wyswobodzić się z jego uścisku.

-Puszczaj mnie demonie!-wrzasnęłam zrozpaczona.

-Hmm... nie?-przybliżył swoją twarz do mojej i mnie pocałował. Namiętnie, stanowczo, i z siłą. Jakimś cudem przycisnął swoje ręce do mojej głowy, i nie mogłam się oderwać od Jacoba. Demon nadal trzymał mnie za nadgarstki.

Kopnęłam go z siłą w brzuch. Część ciała Jacoba ugięła się pod mocnym uderzeniem, i chłopak poleciał szybko do tyłu, uderzając o murek. Nie wiedziałam że mam taką siłę, aby powalić z nóg demona! Fajnie.

-Czy... czy ty mnie nie kochasz?-wybąkał zaskoczony Jacob.

Dopiero teraz do mnie dotarło co zrobiłam. Przecież ja go nadal kocham! Głupia Katherine!

-Ja cię kocham.

Odetchnął z ulgą. Czemu? Zapewne dowiem się w najbliższym czasie.

*Godzinę później*

Rozpakowaliśmy bagaże i poszliśmy na plażę. Powoli zachodziło słońce. Brodziliśmy wśród ciepłych fal, trzymając się za ręce. Nagle Jacob stanął przede mną, i uklęknął na jednej nodze. Wyciągnął ręce. W nich trzymał malutkie, otwarte opakowanie a w nim piękny pierścionek z malutkimi diamencikami, które pięknie połyskiwały w zachodzącym już słońcu.

-Katherine Lindsy-Cross, czy wyjdziesz za mnie?-spytał mnie Jacob.

Czy ja się przesłyszałam? A co jeśli to jest sen? Zmarszczyłam czoło. Zobaczyłam grymas niepokoju na twarzy mojego partnera. Zawahałam się chwilę.

-Tak-szepnęłam rozczulona.

Jacob uśmiechnął się promiennie. Wstał, wyjął pierścionek z pudełeczka, i nałożył mi go na palec serdeczny. Pasował jak ulał. Jacob wziął mnie na ręce, i pocałował w czoło.

Rozejrzałam się dookoła. Spostrzegłam, że na plaży jest bardzo dużo zakochanych, którzy się na nas patrzą. Nie kpiąco, ale serdecznie, z rozczuleniem.

Mój narzeczony jest demonem.

I ja wezmę z nim ślub.

*************************

Zepsułam końcówkę, wiem.

Zaręczyny! Uroczo, prawda?

Pozdrawiam! York289

EpidemiaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz