Vivia:
-Vivia!-zawołała moja przyjaciółka.
-Jacob, czekaj tu chwilę!-zawołałam do drugo-gimnazjalisty, mojego brata.
Pobiegłam czym prędzej do Angel. Jeśli mnie zawołała, musiało stać się coś strasznego.
Wpadłam do drugiej gimnazjum, gdzie przesiadywała moja przyjaciółka.-Co się stało?!-spytałam, dysząc. Niestety, mam słabą kondycję, a zbiec dwie pary schodów, nie jest prosto.
-Przeczytaj SMS-y-mruknęła cicho dziewczyna-Coś musiało się stać. I to złego.
Ze skupieniem przeczytałam z pięć razy SMS-y na jej Samsungu. Było ich aż sześć.
-Hmm...-mruknęłam ze skupieniem-Wiesz co mogło się stać?
-N... nie-odparła Angelica z drganiem głosu-A ty? Jak myślisz?
-Nie wiem. Ale zaraz się przekonamy. Twoja mama ma jakiś lokalizator w telefonie?
-Tak. Raz wyraziła zgodę na to, że mogę ją zlokalizować, i teraz nie ma takiej potrzeby.
-Okej. Jest potrzebna do tego włączona lokalizacja z obu telefonów?-zapytałam.
-Nie-odparła moja przyjaciółka z wahaniem.
-No to do roboty!
*10 minut później*
-Jest!-krzyknęłam z triumfem.
-Pokaż.
Pokazałam Angelice lokazlizację jej mamy.
-Hmm... Na ulicy Maliniaka? Tam jest McDonald, Starbucks, Subway, stacja radiowa, park i szpital -powiedziała. Ostatnie słowo z trudem wyszło jej z ust.
-Spokojnie. Nawet jeśli jest w szpitalu, to wyjdzie z tego-poklepałam ją po plecach.
-Ale, nasze wyjście do twojego domu... Co z nim? Przecież...-chciała dokończyć ale jej przerwałam.
-Nie przejmuj się. To teraz nie jest ważne.
-Dobrze...
*****************
Hejo! Jestem zła, wiem. Jutro lub później będzie wyjaśnienie. Chyba.
Kto na co obstawia?! Jest to McDonald, Starbucks, Subway, stacja radiowa, park czy szpital?
Pozdrawiam!

CZYTASZ
Epidemia
AventuraAngelica Cross, 18 lat. Dziewczyna jest pół sierotą. Po jakimś czasie zaczynają się tajemnice i zagadki. Zapraszam oraz pozdrawiam! AngrryFoox