Minęły dwa dni...
Tae Woon zgodził się uczyć przyjaciółkę, jednak jest dla niej bardzo oschły.~Obudź się Kim Joo!
*Która godzina?
~ Czwarta. Słońce już wschodzi.
* Jest jeszcze wcześnie
~ Jak chcesz, bym Cię uczył, musisz wstawać wcześnie!
* Nigdy nie wstawałeś tak wcześnie.
~ Wstawaj, bo ochlapię Cię zimną wodą!
* Już. W porządku...Dziewczyna ziewnęła jeszcze i wstała. Razem z Tae Woonem udali się na łąkę.
*Jeszcze kiedyś Cię pokonam, zobaczysz...
~ Nie wiem, czy ktoś kiedykolwiek będzie miał tę przyjemność.
* Ja... muszę być pierwsza. Nie daj się pokonać, dopóki ja tego nie zrobię
~ Postaram Się. //~Ona tak serio?//Mijała już czwarta godzina treningu. Kim Joo bez przerwy ćwiczyła. No z krótką przerwą na obiad. Była już bardzo zmęczona.
*Jestem już zmęczona, dość już. Jeszcze obudziłeś mnie tak wcześnie..
~ Hm... Mówisz, że nie jesteś w stanie wytrzymać tak krótkiego treningu?
* Krótkiego?
~A Był długi?
*I wyczerpujący! Idę...Kim Joo odwróciła się na pięcie, ale była tak zmęczona, że nie była w stanie unieść nogi z ziemi. Dziewczyna upadła. Wystraszony Tae Woon wziął Kim Joo i zniósł do domu.
:Co jej się stało?
~Padła ze zmęczenia na trenigu
: Połóż ją
~... Przepraszam..
: Nie przepraszaj. Nic jej nie będzie, musi tylko wypocząć.
~ Wiem to... Mimo to... wystraszyłem Się. Muszę pilnie wyjść. Przepraszam
: Idź... Hwang Soo z nią zostanie.
~ Dziękuję.Tae Woon wyszedł. Widać było, że czymś się denerwował. Kim Joo nadal spała, widać było, że naprawdę potrzebowała snu
Po 2h obudziła się.
: Już Ci Lepiej?
* Tak tato.
: Smacznego!
* Dziękuję. Gdzie jest Tae Woon?
: Wyszedł, ale powinien zaraz wrócić
* Lepiej niech nie trenuje beze mnie, zaraz tam ide.~ Nie będziesz już trenować!
* Jak to? Już mi lepiej
~ O mało co dziś nie padłaś! Zapomnij!
* Nie lubię zaczynać czegoś, a potem nie kończyć. Obiecałeś mi to...
~ Jesteś uparta... Zostanę z nią.Nyang Lee Ki wyszedł i zostawił córkę z Tae Woonem.
*Łatwo jest coś obiecać...
~ Zdrzemnij się jeszcze.
*Nie zasnę już...
.
.
.
~ Wiesz... Przepraszam... To moja wina...
*Tak, Twoja! Ale z drugiej strony... Miło, że się przejąłeś tym...
~Co? A Skąd Ty? Udawałaś? To nie śmieszne Kim Joo...
* Chciałam Ci dać nauczkę, od razu wiedziałam, że ściemniasz!
~ W sumie częściowo... to była prawda... musisz dużo ćwiczyć. Żeby coś osiągnąć. Ale i tak przepraszam.
* Nie musisz... Po raz pierwszy... oprócz mojego ojca, ktoś się o mnie martwił
~ Hwang Soo też, ale uspokoiłem go bo od razu wiedziałem, że nic Ci nie jest. Zrobiłaś to tylko po to by mnie sprawdzić. Mylę się?
*Tak! Naprawdę byłam zmęczona!Lee Ki miał bardzo ważną przesyłkę do pałacu
: Hwang Soo, Tae Woon! Musicie dostarczyć tę przesyłkę do pałacu
~ Ja pójdę sam!
: Czemu tak?
~ Hwang Soo nie przejdzie lasu.
= Czemu to mówisz? Ukrywasz tam coś?
~ Skąd! Uwierz mi, tak będzie bezpieczniej. Wrócę szybko!
: Zgoda...//* Była już noc, więc czemu postanowił wyruszyć tak szybko? Bałam się poznać odpowiedź... Ale... Mimo to... zrobiłam to... śledziłam go...//
CZYTASZ
Po Wieki ✔
Historical Fiction"-To już trzeci raz... Gdy uciekamy razem. -Czwarty... -Co? -To czwarty raz Kim Joo... Za trzecim razem straciłaś dużo krwi i byłaś nieprzytomna, więc możesz nie pamiętać... Zatrzymaj się! -Co się stało? -Tędy nie przejdziemy, musimy wrócić. -Nie da...