Po 2 godzinach przyszedł Tae Woon. Kim Joo przez cały ten czas, czekała na niego na zewnątrz.
*Nareszcie jesteś! Tak się cieszę...//*Dziękuje za wysłuchanie moich próśb//
~Czemu... Czemu nie uwierzyłaś w moje słowa? Chciałaś, by Hwang Soo się dowiedział, co planuję... Aż tak bardzo mi nie ufasz?
*Nie... To nie tak... Bałam się... Wspomniałam sobie Twoje słowa, że... się nie uchylisz. Wybacz.
~Idź już spać.
*Nie bądź zły... Proszę...Nadszedł ranek.
Kim Joo i Tae Woon, razem z Hwangiem Soo przyprawiają się przez pobliski las. Jednak zatrzymują się na chwilę.
=Kim Joo, zostaw nas na chwilę.
*Pff... co to za tajemnice? Okej, idę!~Czemu to robisz?
=Ciężko nie zauważyć tego... Od zawsze przyajciele... Czy tylko?
~Nie wiem o czym mówisz.
=Myslisz, że ona czuje się inaczej? A jak myślisz, czemu nie spała te pare godzin, gdy Cię nie było?
~Przykro mi, ale ona... Nie może się o tym dowiedzieć... Przez to będzie tylko cierpieć... Nie może o niczym wiedzieć.
=Gdzie ona jest?
~Kto?
=Kim Joo... Miała nie odchodzić daleko. Kim Joo! Kim Joo! Gdzie jesteś dziewczyno?
~Hwang Soo...Chyba stało się coś złego... Spójrz, ślady krwi.
=Ale przecież... Słyszałeś coś?
~Nie... Nic. Kim Joo! Aish! Idź w tamtą stronę, ja pójdę w tą, Kim Joo!!!
.
.
.
-Czyli jednak je szukasz...
~Gdzie ona jest?
-Po śladach krwi nie dojdziesz... To moja krew... Zraniła mnie, a ja się Wkurzyłem.
~Spytałem gdzie jest!
-Mogę Cię pokierować w głąb lasu. Ale więcej nie powiem, chyba że wrócisz.
~Sam sobie poradzę. Znajdę ją choćby nie wiem co!
-Jesteś taki sam jak Twój ojciec. I ja Ci powiadam, skończysz tak samo.
~Nie koniecznie... To zastraszanie jest nie potrzebne. Bez sensu.
-Czy aby napewno? Jeśli się nie pospieszysz, Twoja przyjaciółka unrze... Haha! Chyba trafiłem w sedno!.
.
~Hwang Soo! Musimy ją znaleźć, szybko!
=Ruszajmy...
~Już wiesz, czemu nie chcę, by się o tym dowiedziała? Tyle już wycierpiała. Niech więcej nie cierpi...
=Rozumiem...
.
.
.
*Co się ze mną stało? Jestem taka słaba... Tyle krwi straciłam? Hwang Soo, Tae Woon,...~Kim Joo, gdzie jesteś? Kim Joo! Kim Joo! Hwang Soo, tutaj!
*Tae Woon. Tak się cieszę, że Was widzę...
Kim Joo miała wysoką gorączkę... Została zabrana do domu, jednak cały czas spała.
=Będzie dobrze.
~Wiem o tym... Bo Kim Joo... Jest silna i to wytrzyma.
=Powinna wiedzieć, czemu tam byłeś...
~To jedna z rzeczy, których nie mogę jej zdradzić.
=Zostawmy ją, niech wypocznie...//~Tak Kim Joo... Nie mówię prawdy... Jest parę rzeczy, które ukrywam. Jednak... Jeśli Ci powiem, będziesz cierpieć... Nie możesz wiedzieć.//
//*Przeczuwałeś, co stanie się w przyszłości... Dlatego mnie trenowałeś... Znam Cię... Nienawidzisz mnie, prawda? Wybacz... To wszystko nie stało by się, gdybym Cię nie uratowała, ale gdybym tego nie zrobiła, cierpiałabym bardziej. A wiem... Że tego nie chcesz...//
~Kim Joo...Gdybyś mnie nie uratowała... Już dawno zapomniałabyś, że ktoś taki jak ja, istniał i może... Wtedy... Nie nienawidziła byś mnie...
CZYTASZ
Po Wieki ✔
Historical Fiction"-To już trzeci raz... Gdy uciekamy razem. -Czwarty... -Co? -To czwarty raz Kim Joo... Za trzecim razem straciłaś dużo krwi i byłaś nieprzytomna, więc możesz nie pamiętać... Zatrzymaj się! -Co się stało? -Tędy nie przejdziemy, musimy wrócić. -Nie da...