Ranek:
Kim Joo i Ji Min spacerują do dawnej sąsiedniej wiosce. Nagle przychodzi jeden z podwładnych Władcy Cienia, a razem z Nim, Tae Woon. Podwładny grozi Kim Joo, ale Ji Min wstawia się za nią i sama zostaje zabrana przez Władcę Cienia. Kim Joo lekko wkurzona całą sytuacją, powiadamia O tym ojca i Hwanga Soo, który obiecuje przyjaciółce, że przyprowadzi Ji Min całą i zdrową. Lee Ki wyrusza razem z nim. Tae Woon czuwa natomiast niedaleko domj Kim Joo, tak by go nie zauważyła. Po 15minutach postanawia podejść nieco bliżej, jednak i ona wpadła na pomysł, by się przewietrzyć.*Tae Woon, jesteś tu, prawda?
~Skąd wiedziałaś?
*Łatwo jest wyczuć czyjąś obecność, a kto inny mógłby Tu być?
~Tak...
*Jestem... Zawiedziona.
~Masz takie prawo, dobrze to rozumiem.
*Już nie chodzi o sam Twój powrót, ale to, że pozwoliłeś zabrać Yang...
~Wystawiła się za Tobą... To Ty powinnaś tam teraz być... Nie ona.
*Czy Ty nie zamierzasz w pełni wrócić? Aż tak bardzo chcesz, bym Cię znienawidziła?
~Znienawidziła? Mimo tego, że to mówisz, Ty nigdy mnie znienawidzisz... Dobrze wiesz, że to tak miała wyglądać moja przyszłość.
*Wynoś się... Nie mogę się doczekać dnia, kiedy Cię w końcu pokonam. Nie chcę, żebyś tu przychodził, nie chcę, byś ze mną rozmawiał, nie chcę byś mnie bronił, więc... Odejdź...Kim Joo upadła na kolana, a Tae Woon odszedł bez słowa. Wracając spotkał Hwanga Soo i Ji Min.
=Tae Woon... Jak Ci z tym co powiedziała Kim Joo?
~Cóż...Trochę zabolało... Ale wiesz, że... robię to dla niej... Wybacz Yang, nic Ci nie jest?
-Wszystko w porządku. Ja... na Twoim miejscu przemyślałabym,to co...
~Cały czas o tym myślę... I zawsze mam tą samą odpowiedź "Tak będzie lepiej"
-W porządku. Zawsze to Wy dostarczaliście przesyłki, dzięki temu staliśmy się przyjaciółmi, i nie wyobrażam sobie, zobaczyć Ciebie, który jest gotowy zabić w każdej chwili, Tae Woon... Pójdę już...
~Hwang Soo. Czy tylko ty... Sam wystarczysz Kim Joo.
=Mylisz się! Ona czeka na Twój powrót. Co planujesz zrobić?
~Zobaczymy jeszcze, co mi los przygotuje...
=Co jest w tym liście?
~W nim... Wyznaję jej całą prawdę... Wyjaśniam moje zachowanie...
=Wiesz coś, czego ja nie wiem?
~Tylko to,że... Teraz cierpi, ale kiedyś mi za to podziękuje.
=Treść tego listu... Lepiej powiedz jej to osobiście...-Kim Joo!
*Yang! Cieszę się, że nic Ci nie jest. Wszystko w porządku?
-Tak, wszystko dobrze. Tae Woon, był tu?
*Skąd wiesz?
-Spotkaliśmy go po drodze.
*Rozumiem. Gdzie jest Hwang Soo?
-Kazał mi wracać. Bardzo cierpisz? Z jego powodu...
*Tak... Boli mnie, gdy widzę jak on to robi... Kiedy na to patrzę... Zapiera mi dech i nie mogę oddychać. Przez parę minut. Niekiedy nawet mdleję... Ale to tylko, gdy widzę go w ciele zabójcy. Czemu pytasz?
-Przepraszam, nie powinnam. Wiem, że ciężko jest Ci o tym mówić.
*Wejdźmy do środka, robi się chłodno.=Co Ty na to, co usłyszałeś?
~Cóż, chyba musi sobie z tym poradzić... Sama.
=Tae Woon!
~Hwang Soo! Uwierz mi, że będzie mi dziękować jeszcze za to.
=Dziękować? Czy ty wiesz, co ona właśnie...
~Tak... Postaram się nie zabijać przy niej. Czas na mnie... Opiekuj się nią, i Yang...//~Twój ojciec mi wspomniał, że nie chcę,byś cierpiała... Staram się o to jak najbardziej...//
//*Wiem przyajcielu, nie musisz mi tego mówić...//
~Aish! Kim Joo!, Czemu musisz być taka uparta, naprawdę...
CZYTASZ
Po Wieki ✔
Historical Fiction"-To już trzeci raz... Gdy uciekamy razem. -Czwarty... -Co? -To czwarty raz Kim Joo... Za trzecim razem straciłaś dużo krwi i byłaś nieprzytomna, więc możesz nie pamiętać... Zatrzymaj się! -Co się stało? -Tędy nie przejdziemy, musimy wrócić. -Nie da...