Nadchodzi ranek.
Kim Joo budzi się wcześnie, ponieważ chce zacząć trening. W tym celu udaje się na pobliską łąkę. Ji Min i Hwang Soo postanawiają iść razem z nią. Hwang Soo urządza sobie mały sparing z przyjaciółką. Tae Woon obserwuje całą tą sytuację. Yang go zauważa, jednak nic nie mówi Kim Joo.
Nadchodzi pora obiadu.
-Kim Joo, co się dzieję? Czemu nie jesz?
*Nie Jestem głodna...
-Jak mam Ci poprawić humor? Wiem! Po obiedzie pójdziemy na targ...
*Zgoda...Po obiedzie Ji Min i Kim Joo spacerują Po wiosce, w celu udania się na bazarek. Nagle Kim Joo zatrzymuje się.
-Stało się coś?
*Tae Woon... Jest tam, prawda?
-Kim Joo...
*Pff.. Czy on naprawdę myślę, że go nie zauważę?
-Myślę,że nie powinnaś się tym przejmować...
*Masz racje...:Kim Joo, Yang! Wracajcie do domu.
*Stało się coś?
:Musimy pilnie wyruszyć, razem z Hwangiem Soo.
*Powiedz, co jest nie tak? Możemy pomóc.
:Musimy ratować Twojego ojca, Yang. Wracajcie do domu.
-Coś grozi memu ojcu? Proszę mi powiedzieć.
:Nie wiem co chcę przez to zyskać Tae Woon, ale musimy ostrzec Twojego ojca.
//*Tae Woon...//
-Idę w Wami.
*Ja też się przydam=Ji Min, Kim Joo! Zostańcie, błagam Was. Nie wiadomo, co on chce zrobić...
Kim Joo zwróciła się do przyjaciółki
*Ji Min... Wyruszyny niedługo po nich.
-Zgoda. Wierzę, że się to uda.Minęła godzina. Kim Joo i Ji Min postanowiły prędko wyruszyć do pałacu, by ratować ojca Yang.
Szybko docierają na miejsce i znajdują Tae Woona, który próbuje pokonać ojca Yang. Lee Ki i Hwang Soo bowiem zajmują się strażnikami.
Chłopak zauważa przyjaciółkę.*Tae Woon! Przestań proszę! Nie możesz tego zrobić! Na oczach Yang? Wiedz, że...
~Wiem... Słyszałem jak rozmawiałaś z Ji Min. Wybacz mi, ale to nie pomoże.
-Kim Joo... Odwróć się... Nie patrz, proszę! Ja... Nie wiem co robić w takiej sytuacji.
~Miejmy to już za sobą... Kim Joo, nie patrz... Odwróć się, cokolwiek, byle nie patrz!
*Nie, nie mogę tego zrobić...
~Zamknij oczy, prosze... Jeśli tego nie zrobisz, będę zmuszony Ci pomóc.
*Czekam...
~Błagam, Kim Joo, nie patrz.
*Ta... Ta... Tae Woon.
-Tato... Tato!
*Czemu? Czemu to zrobiłeś?!
-Tato... Nie umieraj, ojcze... Prosze, nie zostawiaj mnie samej, z tym wszystkim... Ja... Za to co teraz przeżywam... Sprawie, że Ty... Będziesz się czuł tak samo...
*Yang, co chcesz zrobić?
-Uwierzyłam... Uwierzyłam Wam, na słowo, że się zmienił... Ja... Pomszczę ojca!
*Yang, nie rób tego! Tae Woon!
.
.
.
~Aish! Kim Joo!
*Nic mi nie jest... W ogóle... mnie nie,boli.
~Kim Joo! Pośpiesz się Yang, przynieś potrzebne rzeczy... Rusz się...
- Tak, już idę...
//-Ja... nie tego chciałam... Kim Joo, nie ufam mu już, po tym, co przeżyłam dzisiaj... Nadejdzie taki Dzień, że uda mi się go pokonać... Wtedy... I ja będę bezpieczna...//
CZYTASZ
Po Wieki ✔
Historical Fiction"-To już trzeci raz... Gdy uciekamy razem. -Czwarty... -Co? -To czwarty raz Kim Joo... Za trzecim razem straciłaś dużo krwi i byłaś nieprzytomna, więc możesz nie pamiętać... Zatrzymaj się! -Co się stało? -Tędy nie przejdziemy, musimy wrócić. -Nie da...